Welcome to Barcelona.

200 10 8
                                    

¡Bienvenido a Barcelona!

powiedział konduktor pociągu z głośników.

- Recomendamos visitar la playa, el centro comercial, el parque, la plaza principal... - usłyszałam zanim włożyłam słuchawki na uszy.

Mało interesowało mnie dalsze reklamowanie najróżniejszych miejsc w barcelonie. Wysiadłam na mojej stacji i wyszłam na zewnątrz. Hiszpańskie słońce od razu poraziło moja twarz, a oczy same mi się zmrużyły. Pociągnęłam z niechęcią moja walizkę, a ból pleców od ciągłego noszenia wielkiego plecaka mi o sobie przypomniał.

Zerknęłam w telefon, stwierdziłam, ze do spotkania mam jeszcze sporo czasu wiec poszłam kupić jakaś kawę. Moj portfel był już mniejszy o 5 euro(ok 21,75 zł ) co bolało mnie niesamowicie. Kto normalny sprzedaje mała kawę za 5 euro!!! Gdyby jeszcze była dobra...

Stwierdziłam ze przejdę się dalej, lecz po czasie lekko się zgubiłam. Idąc jakimiś dziwnymi uliczkami oraz przeglądając ig nagle na kogoś wpadlam.

- przepraszam - powiedziałam sądząc, ze będzie po sprawie.

Jednak niestety moj obojętny ton nie spodobał się facetowi, na którego wpadłam.

- Uważaj lepiej jak łazisz suko! Wiesz kim ja jestem?!? - zaczął na mnie krzyczeć.

Gdyby to mnie jeszcze jakoś szczególnie interesowało. wyjrzałam jednak zza moich okularów przeciwsłonecznych aby zobaczyć, kto to taki odważny. W tej chwili jednak tego pożałowałam  widzac przed soba
rozwścieczonego Pabla Gavire. Tak, tego Gavire, gracza FC Barcelony, w ostatanim czasie bardzo popularnego 19-sto latka, który wyjątkowo szybko się denerwował. Kto by się spodziewał ze w tej sytuacji również tak było, a patrząc na jego poplamiona idealnie wyprana biała koszulkę zaczęłam martwić się o to, czy dożyje następnej godziny.

Układałam w głowie to, co chciałam mu odpowiedzieć, jednak coś co zwróciło uwagę młodego piłkarza mi przeszkodziło, a raczej ktoś.

- Gavi uspokój się, koleżanka chyba nie jest stad - usłyszałam tuż za soba.

Gdy odwróciłam wzrok za mną stał alejandro balde oraz pedro gonzalez. Ten pierwszy był moim wybawca, chodz chyba wcale się z tego nie cieszyłam. Zerknęłam na zegarek na mojej ręce który bardzo doszczętnie pokazywał mi, ze za minutę powinnam być na miejscu.

- Dziękuje za ratunek, a ciebie jeszcze raz przepraszam. - powiedziałam i jak najszybciej chciałam stamtąd odejść.

Idealnie przede mną pare metrów dalej była kolejna czesc graczy barcy, jeden z nich zwrócił moja uwagę. Moj telefon nagle zadzwonił, a gdy go odebrałam poznałam, co to za chłopak.

Joao Felix wpatrywał się we mnie jakbym była duchem. Widzialam lekkie przerażenie, oraz szok na jego twarzy. Dziewczyna, z która rozmawiałam powiedziała mi, ze za minutę będzie, jednak zmieniła miejsce naszego spotkania. Zadziwiająco na to, w którym aktualnie byłam.
Zaczęłam lekko obawiać sie rozmowy z nią. Moja pierwsza prawdziwa praca, jeszcze w kraju którego totalnie nie znałam.

Moja praca miała polegać na prowadzeniu instagrama klubu piłkarskiego. Miał to być Espanyol, jednak dowiedziałam się, ze nagle kogoś znaleźli. Dlatego moj klub miał się zmienić, nie zostałam jednak poinformowana na jaki. Modliłam się, aby nie był to ten, który właśnie spotkałam.

- Przepraszam cie bardzo za spóźnienie, nie sądziłam, ze będą teraz aż takie korki - powiedziała dziewczyna, która właśnie do mnie przybiegła.

Kobieta była całkiem wysoka, na moje oko miała z 175 cm wzrostu. Miała średniej długości czarne włosy oraz prześliczne szare oczy. Na sobie miała czarne cargo oraz jakaś bluzę. Wyglądała na całkiem zmęczona tym biegiem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A case of luck || João Félix [PL] [WSTRZYMANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz