Randka z Leonem

11 0 2
                                    

kontynuacja trzeciego rozdziału - pogrzeb pieska.

WOJNA SIE ZACZĘŁA.
Cały czas mi to chodziło po głowie. Jak zażartować z Alice ,zaś ta cały czas spamiła.

Poniedziałek. Początek tygodnia. Ale zbytnio nie przejmuje się tym. Czemu?
RANDKA Z LEONEM.
Odczytałam w końcu wiadomości od Alice. Cały czas pisała:
-Jaka wojna?
-Idziemy w poniedziałek do szkoły razem?
I tam w kółko...
147 nieodczytanych wiadomości.
-Możemy iść- napisałam.
Ta w sekundzie odpisała.
-No to czekam na przystanku- odpisała.
-Ok.
W drodze na przystanek słuchałam piosenek. Angielskich. Alice! Przytuliłam się do niej. Mimo naszej wojny. Wiem jak ją nabrać. Powiem iż Leon mówił , że ją kocha. Albo lepiej. Powiem iż wolę Katy i zrywam przyjaźń.
Dobra raz się żyje - stwierdziłam.
-Alice... - powiedziałam budując napięcie.
-Co? - spytała.
-Bo...
-No co?!- zapytała podnosząc ton głosu.
-Wole Katy niż Ciebie. Zrywam przyjaźń.
-Co?!- rozpłakała się.
-Nara - powiedziałam , odchodząc.
-Ale...
-Co ty chcesz? - spytałam.
-Ja też zrywam przyjaźń. Znalazłam sobie nową przyjaciółkę - Molly.
-Co?!- zapytałam.
Byłam w szoku.
-Molly to moja przyjaciółka. Jest lepsza niż ty. A ty się wal nara.
-Alice ,ale ja żartowałam. Przecież mamy wojnę pranków.
-A ja nie żartuje - powiedziała przerywając płacz całkowicie.
Czy została mi sama Katy? Proszę Boże nie dopuść do tego.
Alice odeszła. Nie szliśmy już razem do szkoły tego dnia. Chciałam jej jeszcze powiedzieć o dzisiejszym macdonaldzie z Leonem. Alice zatrzymała się pod jakimś domem. Szłam za nią więc pomyślałam iż na mnie czeka i wybaczyła mi. Niestety z domu wyszła jakaś dziewczyna. To była MOLLY. Zdradziecka szuja- stwierdziłam.
Tuliły się jak jakieś lezbijki. Ruszyły. Molly odwróciła się do mnie i wystawiła mi środkowego palca. Alice również. Podbiegłam do nich i uderzyłam Molly w głowę. Ta oddała mi. I wtedy przed oczami ujrzałam czerń.
Obudziłam się po jakiś dziesięciu minutach. Zemdlałam.
-Wal się żmijo. Jesteś zdradziecką szują - napisałam do Alice.
Ta odpisała po jakiejś minucie.
- O obudziłaś się. Szkoda.
A to żmija.
Nie idę dziś do szkoły. Zawróciłam do domu. Podłoże jej granat pod drzwi. Niech wyleci jej dom w powietrze.
-Będziesz tego żałować- napisałam.
-Boje się- odpisała perfidnie.
Randka ... Leon... Decydowałam się czy nie zawrócić. Ale trudno. Lepiej wysadzić jej dom w powietrze. Żmija.

-Hej - powiedział ktoś za moimi plecami.
Była to ALICE?
Uderzyłam ją z całej siły w buzię.
-To był żart- powiedziała Alice. Namówiłam Molly bo widziałam ,że chcesz zemsty.
-Tak? Zemdlałam przez tą su...- nie chciałam dokańczać.

-Chodź pójdziemy do szkoły- zaproponowała.
Pogodziliśmy się. Przyszliśmy spóźnieni na biologię.
Usiadłam z Leonem bo dziś wyjątkowo siedział sam.
-To co idziemy do tego maka po lekcjach?- spytał.
-Z chęcią.
-Oczywiście ja stawiam- powiedział.
-Zarumieniłam się.

Lekcje minęły.
Leon na mnie czekał. Otworzył mi nawet drzwi wejściowe. Gentleman.

Przekroczyliśmy próg maka.
-Frytki i nugetsy- zamówiłam.
-Weź coś jeszcze - nalegał Leon.
-I shake waniliowy.
-A ja poproszę frytki ,nugetsy i shake waniliowego.
-To samo co ja?- zapytałam.
-Dokładnie- odpowiedział.
Słodko.

Jedliśmy.
Nagle Leon powiedział:
-Lea...
-Słucham?- zapytałam.
-Kocham Cię...- powiedział.
-AAAAAAAAAAAAAAA!- pisnęłam.
-Ym...- powiedział.
-Ja Ciebie też- powiedziałam.
-Myślisz , że nie wiedziałem?
-Co?- zapytałam. Byłam zdziwiona.
-Długa historia.
Myślałam iż to sen. Jestem razem z własnym crushem.
LEON JEST MÓJ!

przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki lecz dużo się w nim działo.<33

Zawróć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz