4.Nie igraj z ogniem.

1.1K 24 17
                                    

- Po co ja tu jestem?-zapytałam siadając na obszernej siwej sofie.

- Chce ci zaproponować pewien układ.- zaczął.- może ci się on nie spodobać, ale od razu mówię nie musisz się na nic zgadzać.

- Do cholery jasnej, jaki układ, mógłbyś przejść do rzeczy?- zapytałam.

- Za niedługo moja rodzina, wyjeżdża w góry, będzie tam wesele mojej siostry,a ja nie mam z kim iść.

- To idź z Mią, jak chcesz to mogę się jej zapytać.- powiedziałam wyciągając telefon.

- Nie, ty ze mną tam pójdziesz.- odparł, lekko ochrypnietym głosem.

- Po pierwsze nie decyduj za mnie bo nie jesteś moim ojcem.- na te słowa chłopak jedynie się uśmiechnął.- po drugie nigdzie z tobą nie wyjadę.

- Lubisz się rządzić co nie?- zapytał brunet.

- Lubisz denerwować wszystkich do okoła co nie?- zapytałam próbując udawać jego głos.

- Jesteś zabawna Rose.- rzucił Will, uśmiechając się sarkastycznie.- grasz w grę, w której się zatracisz, okropnie i okrutnie zatracisz.

- O co ci chodzi?- zapytałam, zaczynając powątpiewać w jego zdrowy rozsądek.- naćpałeś się?

- O nic po prostu, radzę ci w to nie grać, i nie igrać z ogniem.- szepnął i wyszedł ze swojego własnego domu.

- Albo się naćpał, albo ma coś nie tak z głową.- powiedziałam do samej siebie, po czym po prostu wyszłam z jego domu.

Gdy zaczęłam się kierować w stronę auta, chłopaka już nigdzie nie było, zaczęłam się poważnie zastanawiać czy ma coś nie tak z głową, no raczej nikt nie zostawia w swoim domu, praktycznie obcej mu osoby. Gdy wysiadłam do auta, włożyłam kluczki i zaczęłam jechać w stronę mojego domu.

Zawsze podziwiałam Mie że tak bardzo dbała o swój samochód, co prawda mój nie był jakoś bardzo gorszy, ale zdarzało się że po tylnich siedzeniach walały się jakieś pojemniki.

Wracając obserwowałam całkiem puste drogi, w moim zasięgu nie było żadnych samochodów, dookoła rozciągały się domy, wydawało się że Will mieszkał na dosyć bogatej dzielnicy, sam miał pięknie wyglądający i zadbany dom, jednak nie zdążyłam mu się jakoś bardzo przyjrzeć.

Gdy wyjechałam na główną drogę do mojego domu dzieliło mnie jakieś pięć minut. Ta droga była dosyć ruchliwa nawet w nocy, po chodnikach dla pieszych, chodziło dużo ludzi, niektórzy wyglądali jakby dopiero wracali z melanżu, a niektórzy jakby dopiero tam szli.

Byłam raczej zadowolona z tego że dzisiejszy wieczór spędzę samotnie, nie to że nie lubię spędzać czasu w gronie znajomych i przyjaciół, ale czasem są takie dni że wolałabym posiedzieć i poczytać książki, lub pooglądać jakiś serial.

Gdy wjechałam na nasze podwórko, ujrzałam, stojące przy garażu jakieś auto, chyba Mia miała gości. Modliłam się aby jakimś cudem ich ominąć, co raczej się nie uda ponieważ schody są przy salonie w którym świeci się światło. Zdjęłam buty i po cichu zaczęłam iść w stronę schodów, ale nagle usłyszałam znajomy głos.

- Tak za nią tęsknię.- gdy usłyszałam te słowa prawie się nie popłakałam ze szczęścia, szybko pobiegłam do salonu, gdzie zobaczyłam mojego dawnego przyjaciela Gabriela i Susan jego siostrę.

- Gabriel, co ty tu robisz?- zapytałam z nieukrywanym szczęściem.- czemu nie jesteś w Seattle.

- Stara dostałem się.- pisnął zafascynowany, na co patrzyłam z zdziwieniem wyrytym na twarzy. Gabriel gdy dowiedział się że chce studiować w Westwood, zdecydował że on mnie nie zostawi i wyjedzie razem ze mną, w momencie gdy miałam zakupiony bilet, Gabriel nie wiedział czy się dostał, ponieważ nie otrzymał żadnej wiadomości o swoim przyjęciu.

Baby you're playing with fireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz