był to dzień taki jak zawsze zhongli szykował się do kolejnej lekcji aż nagle na korytarzu szkolnym zauważył budkę z napisem
"wspieraj swoich lojalnych artystów"Zhongli zaciekawiony co tam może być podszedł i dostał kolejnej traumy (która to już?)
były tam yaoice z nim i jego mężem tartaglią.
odszedł jakby gdyby nigdy i poszedł pod klasę w której miał mieć następne lekcje a kiedy się zaczęły klasa się go zapytała-a widział pan nową budkę gdzie można kupować różne rysunki i komiksy artystów z tej szkoły?
-tak... widziałem bardzo interesujące ale teraz sprawdze obecność okej?
bo sprawdzeniu obecności omówili temat i obejrzeli film właśnie o tym temacie a dlatego że była to ostatnia lekcja jaką zhongli prowadził wracał już do domu podszedł do Doritos i zapytał się jej
-CO TO KUA MA BYĆ CZEMU JAKIEŚ YAOICE MNIE I RUDEGO SPRZEDAJĄ WATAFAK...
-nie wiem pytaj się dyrka szkoły. tak wogóle za tydzień jadę w centrum miasta gdyż będą tam walki pokemon!
-jesteś pewna że miraidon może walczyć?
-oczywiście chodź pokażę ci coś
poszli na dwór i tam Doritos wypuściła miraidona z jego pokeballa
-miraidon...
-agias!
z pokemona zaczęło emitować silne srebrne wręcz światło przez co wyglądał jakby miał ewoulować. jego antenki stały się elektrycznymi rogami a w oczach zaświeciły niebieskie i żółte piksele, jego koło stało się naelektryzowane z kolorami niebieskimi i żółtymi wraz z białymi liniami. stanął w przód a pazury u przednich łap wyglądały na bardzo ostre. w tylnych łapach miał specjalne urządzenie dzięki któremu lewitował (nie pamiętam jak to się nazywa)
a na końcówce ogonu pojawiła się iskra-noi proszę bardzo gotowy do walki
-wygląda na o wiele silniejszego... a jak wróci do swojej poprzedniej formy
-na spokojnie co nie?
-agias!
miraidon wrócił do swojej poprzedniej formy
-nom za tydzień jedziemy!
zauważyli childea w tle wracający z zakupami
-ooo część skarbie! pomóc ci z zakupami?
-nie trzeba xiansheng nie martw się dam radę
-aa chciałem ci coś powiedzieć
-no co takiego?
-u mnie wy pracy robią yaoice o nas
-żartujesz sobie?
-nie ja nie żartuje
-potwierdzam widziałam to
powiedziała Doritos
-DOBRA MUSICIE MI TO POKAZAĆ
następnego dnia gdy byli w szkole cała czwórka zauważyła właśnie te yaoice a obok tych komiksów rysunki a emotki nie były w stanie opisać wyrazu twarzy Doritos
-co to kurwa jest...
kiedy byli już w biurze dyrektora i siedzieli tam czekając aż dyrek przyjdzie dyrek
-no dzień dobry panie zhongli i panie childe oraz numerku 6 z klasy 6b dowiaduję się że chcieliście by zgłosić pewien problem w szkole jakim jest nasza budka z lokalnymi wytworami naszych artystów ale jeżeli coś jest nie tak to bardzo dziękujemy za zgłoszenie tego problemu
dyrek otworzył na randomowej stronie i była to strona z pewną czynnością
-...
-yh... panie dyrektorze czy coś się...
dyrek dał mu komiks otwarty na tej stronie i twarze tej trójki nie były do opisania poprzez emotki(ziemniak została na lekcjach)
-o mój jezu... co to jest...
powiedziała Doritos gdy zhongli schował twarz w dłoniach a childe pozostał z tą samą miną
gdy byli już w domu zhongli położył się na kanapie załamany a childe próbował go pocieszyć gdy w tym czasie Doritos i ziemniak uczyły miraidona jak grać w uno asz nagle zhongli krzyknął
-EJ MAM POMYSŁ DAWAJCIE UDAJEMY ŻE ZWIĄZEK MÓJ I RUDEGO SIĘ ROZWALA
-COOOOOOOOOO!?!?!?!?!?
krzyknął rudy
-ej w sumie mądre ale czy zadziała nie wiem...
powiedziała doritos
-dobra czekajcie mam plan...
doritos wyciągnęła tablicę na markery z rogu w pokoju i zaczęła pisać i rysować różne scenki i pomysły
-dobra zhongli i rudy wy wchodzicie na boisko i robić jakąś dramę i macie udawać że się nienawidzicie i że ktoś kogoś zdradzał czy coś hmmmm.... niech to będzie childe ty przyznajesz się do zdrady a ty zhongli udajesz że czujesz się zraniony i nie chcesz z nim rozmawiać a oraz dam ci przed tym taką maść że się od tego łzawi więc no wracając ziemniak wraz ze mną robisz za muzyczke w tle a miraidon spróbuj namówić pobliższego gyaradosa żeby przywołał deszcz a jak już się uda dawaj pioruny jeszcze
-agias!
dobra myślę że wszystko jest wytłumaczone mam nadzieję że każdy rozumie i co sądzicie o tym żeby zrobić to jutro?
-powinno być git
-A-ALE TO WSZYSTKO NIE BĘDZIE NA SERIO CO NIE? XIANSHENG NIE OPUŚCISZ MNIE RACJA???
-nie spokojnie nigdy bym cie nie zostawił
-to dobrze...
kiedy byli już na boisku zauważyli że wchodzą re typiary zajmujące się robieniem tych yaoiców
-ehm... xiansheng muszę ci coś powiedzieć... j-ja zdradziłem cię...
-c-co z kim?
-z... yh...
-NIE JESTEŚ NAWET W WSTANIE POWIEDZIEĆ IMIENIA OSOBY Z KTÓRĄ MNIE ZDRADZAŁEŚ!?
-X-xiansheng j-ja przepraszam p-proszę wybacz mi j-ja cię dalej kocham p-popełniłem błąd...
Doritos spojrzała na chmury stojąc na dachu zaczynając grać na swoich skrzypcach
-oj oj zanosi się na deszcz...
wyszeptała
-NIE DOTYKAJ MNIE NIENAWIDZĘ CIE!
zhongli zaczął włzawić co oznaczało że maść działała (na szczęście)
a jak reakcja yaoistek? jedna się poryczała a druga wyglądała na załamaną gdy inne próbowały je pocieszyć
-x-xiansheng skarbie wiesz że cie nadal k-kocham czyż nie?
wtedy zaczęły grzmocić pioruny wraz z deszczem to moment w którym woźna powinna zamknąć boisko ale zbyt się wzruszyła oglądając show
-myślałem że jesteś dobrym człowiekiem ale... masz kolce gościu masz kolce...
powiedział szlochający zhongli uciekając i zarazem udając że płacze a yaoistki już dawno umarły z tego całego smutku wtedy też zadzwonił dzwonek a po tym jak wszyscy poszli do sal cała piątka się zebrała a Doritos im wszyskim podziękowała i pogratulowała
-no i git wam poszło
następnego dnia zhongli przechodząc obok budki z rysunkami nie widział więcej yaoiców