Zhongli siedział w kiblu ubierając skromną koszulę i spodenki a po tym poszedł do ich sypialni i uwalił się na łóżko a słysząc że ktoś idzie powiedział
-cześć kotku~ chcesz się ru-
-nie ale jestem gotowa na terapię
to była Doritos patrząca się na niego jakby miała mu walnąć z patelni
-CHILDEREEEEE ŻONKIL SIĘ ZEPSUŁ!!!!!
-CO!?!?!?!?
krzyknął rudzielec z kuchni obok na dole
-NO... ZEPSUŁ SIĘ... ZBOCZONY JAKIŚ
-ZRESETUJ GO ŁASKOCZĄC PO BRZUCHU
Doritos więc połaskotała go po brzuchu ale to nie pomogło. Następnego dnia w szkole Zhongli wyglądał na zmęczonego i miał dosyć spore rumieńce i czasami czuł nieprzyjemny ból w brzuchu
-Panie... PANIE NO 5 MINUT PROBÓJEMY DO PANA COŚ POWIEDZIEĆ A PAN NIC
Zhongli spojrzał się na nich podczas leżenia na swoim biurku jak typowy uczeń na lekcji
-hm? przepraszam za to nie czuję się najlepiej...
-ŻONKIL NIE WYKUAWIAJ MNIE BO CIE DO PIELĘGNIARKI ZABIORE KUA
-ta? no to idziemy kua
Doritos i Zonli poszli więc do pielęgnarki szkolnej która odziwo nie dała mu kropli na żołądek i w ten oto sposób skończyła u nich baba od biologii
-aha czyli historii w tej szkole uczy jakiś gejowy smok który jest do tego archonem...
powiedziała baba od biologii
-DOBRA ALE CO MU JEST?!?!?!?
-jest jego okres godowy proste
-CO...
-tak
-DOBRA ALE JAK SIĘ TEGO POZBYĆ
-albo kastracja albo jakieś leki no chyba że chcecie się z tym męczyć co roku...
zhongli poprostu siedział załamany
później w domu
-aha... czyli mamy go wykastrować?
zapytał rudy popijając swoim piwem zero gdy Doritos też piła
-wygląda na to że tak
-gdzie wogóle można go wykastrować?
-nie wiem...
powiedziała Doritos, chwilę pomyślała i krzyknęła
-WEŹMY GO DO WETERYNARZA
-tyy dobry pomysł
więc kiedy zhongliemu się już pokazały rogi i ogon a ten darł ciągle ryj jak bardzo potrzebuje kwaśnych żelków i kulek z bubble tea do przeżycia rudy i Doritos zawieźli go do weterynarza, i tak chodzili po tych weterynarzach i lekarzach i innych takich ale nikt nie chciał dokonać kastracji. pewnego dnia jak zhongli leżał w łóżku zaczął się drżeć
-WIELKI ŻELKOWY MISIEK CZY TO TY!?!?!?
dwójka pajacy również zwanymi Childe oraz Doritos pobiegli do jego pokoju, okazało się że zhongli ma poprostu halucynacje
-kurwa xiansheng przepraszam że musiałeś czekać tak długo...
powiedział rudy już powoli ściągając spodnie
-nie nie... kup mi żelki prosze...
odpowiedział zhongli leżąc w łóżku, Doritos więc poszła do żabki i kupiła mu trzy paczki kwaśnych żelków i zhongli odrazu poczuł się lepiej
Doritos pobiegła do salonu po Ziemniak
-UWAGA UWAGA ZHONGLI MA KWAŚNE ŻELKI UWAGA UWAGA ŻONKIL MA KWAŚNE ŻELKI!
-serio?
-no
Ziemniak pobiegła do pokoju żonkila i zabrała mu paczkę żelków, żonkil się odpalił i zaczął ją gonić
-ty kua ty dziadzie ty walony ty kua ty!
Doritos obserwowała sytuację i się śmiała a rudy próbował ich zatrzymać
pewnej nocy Doritos zakradła się do pokoju gdzie żonkil i rudy spali, Doritos wstrzyknęła jakieś gówno w żonkila i go zabrała do kuchi, wzięła kamere i maseczkę i inne gówno. Odpaliła kamerę i zaczęła nagrywać.
-Witajcie kochani! to ja menelica, dzisiaj pokażę wam jak dokonać aborcji na mężczyznie, mówię tu o kastracji! tutaj mamy mojego pomocnika który użyczy nam swoich jaj dla tego filmu hihi!
gdy doritos zaczyna robić to co powinna zauważyła że to jest poprostu plastik i guma
-co to kurwa ma być!? watafak
nagle do pokoju wchodzi prawdziwy żonkil, jego twarz to było takie "co ty robisz kobieto"
następnego dnia przy śniadaniu wszyscy zaczęli się kłócić o tą sytuację a Doritos poprostu jadła se jajecznicę zadowolona z siebie, potem zhongli powiedział
-prawda jest taka że kwaśne żelki mi pomagają
-acha a wiesz co moja młodsza kuzynka przyjedzie więc masz problem
-co...
-no...
odpowiedziała Doritos z uśmiechem załamania na twarzy