5. River

6.7K 905 126
                                    

#unbreakmeLS

Sobota nadchodzi zdecydowanie zbyt szybko.

Nie zdążam nawet psychicznie przygotować się do myśli, że mam pójść na imprezę. Zajęta studiami, nauką, pracą i poznawaniem się z moimi nowymi współlokatorkami, zupełnie zapominam o panice z jej powodu i przez to jestem kompletnie niegotowa. Kiedy więc w sobotę rano moje współlokatorki ordynują zakupy, a potem przygotowania w pokoju Bekki, który jest największy z naszych trzech, wpadam w chwilowy stan katatonii.

Szybko się opanowuję i udaje mi się prawie nie skrzywić, kiedy Arizona oświadcza, że jedziemy do jedynej w okolicy galerii handlowej. Moje konto bankowe świeci pustkami. Nie czuję się dobrze z wydawaniem pieniędzy na ciuchy — zwłaszcza teraz, gdy rodzicom spadają na głowę kolejne rachunki za szpital, a ja muszę oddać im samochód — mimo to bez protestu daję się wsadzić do auta i zawieźć w odpowiednie miejsce.

Potem gram moją rolę życia, gdy neguję wszystko, co podrzucają mi dziewczyny. Próbują znaleźć mi ciuchy, które będą równocześnie pasowały i do mnie, i do imprezy, na którą idziemy, ale choć nie jest to łatwe zadanie, nie zgadzam się na żadną z propozycji. Becca pierwsza ogarnia, dlaczego to robię. Ta dziewczyna jest naprawdę bystra.

— Jeśli chodzi o pieniądze, mam złotą kartę mojego ojca — oświadcza takim tonem, jakby to było oczywiste. — Możemy nią zapłacić za wszystko.

— Nie, zwariowałaś? — protestuję natychmiast. — Nie chcę, żebyś ty albo twój ojciec płacili za moje rzeczy!

Dziewczyny wymieniają spojrzenia. Stoimy właśnie pod przymierzalniami w jednym ze sklepów, ale kiedy one w jakiś sposób porozumiewają się bez słów, odkładają wszystkie ciuchy na wieszaki i wyciągają mnie na zewnątrz.

— Ale na burgera cię stać, nie? — komentuje Arizona, w jej głosie jednak nie ma ani odrobiny złośliwości. — Zjemy coś, a potem wrócimy do domu i wybierzemy ci coś do ubrania z naszej garderoby. Na pewno coś znajdziemy, zwłaszcza u Bekki, ona ma chyba wszystkie ciuchy, jakie wymyśliła ludzkość.

Becca oburza się na te słowa.

— Co pół roku robię przegląd szafy i oddaję to, w czym nie chodzę — oświadcza dumnie.

Arizona parska śmiechem.

— Jasne, ostatnio oddałaś ze dwie bluzki. Rzeczywiście bardzo się poświęciłaś.

— Bo w reszcie chodzę!

Nadal się przekomarzają, gdy trafiamy do jakiejś knajpy serwującej burgery, i potem, gdy wracamy do domu. Czuję odrobinę ulgi, że udało mi się nie wydać niepotrzebnie pieniędzy, ale też jest mi trochę głupio, że moje współlokatorki domyśliły się, dlaczego tak wybrzydzałam. Postanawiam jednak uznać, że lubię je jeszcze bardziej, ponieważ w ogóle nie robiły mi z tego powodu wyrzutów.

Po południu zamykamy się w sypialni Bekki i przygotowujemy do imprezy. W ruch idzie prostownica, a potem także lokówka, chociaż chyba nie zrozumiałam, po co prostować włosy, jeśli chce się je później zakręcić. Z pomocą sprzętu Becca ujarzmia jednak moje włosy, które wreszcie zaczynają wyglądać jak ułożone w fryzurę. Potem obie współlokatorki nurkują do swoich szaf i szukają dla mnie jakichś sensownych ciuchów.

Przymierzam kilka rzeczy, ale żadna nie leży na mnie idealnie — Arizona nosi ubrania o rozmiar większe od moich, a Becca jest wyższa o dobre pół głowy, przez co w większości ich ciuchów czuję się jak młodsza albo starsza siostra. W końcu jednak Arizona znajduje całkiem przyzwoitą bluzkę, która na niej jest opięta, a na mnie przyjemnie luźna — czarną, ze świecącą nitką, dekoltem wodą i krótkimi rękawami — a Becca dobiera do tego czarne, skórzane spodnie, które sięgają jej do połowy łydki, a mnie do kostki. Są nieco zbyt obcisłe, ale bluzka od Arizony jest na tyle długa, że zasłania mi brzuch i tyłek, więc postanawiam się tym nie przejmować.

Unbreak Me | TAY #1 | PREMIERA 27.09Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz