W dotychczasowym życiu zawiodłam się już wiele razy. Pierwszy zawód sprawił mi mój ojciec, który niedługo po narodzinach Nate'a zwiał. A później.. Później domino posypało się po całości. W chwili, kiedy Jack pojawił się w moim życiu, byłam najszczęśliwsza na świecie, że mam obok siebie kogoś takiego jak on. Problem w tym, że Rooth był świetnym aktorem. Kurewsko dobrze odgrywał rolę kochającego i troskliwego chłopaka, dla którego straciłam głowę. Kochałam jego poczucie humoru, głębie niebieskich tęczówek, w których zawsze odnajdywałam spokój. Sęk w tym, że była to tylko złudna iluzja, którą stworzył.
Nadszedł czas, że moja miłość do niebieskich tęczówek zmieniła się w nienawiść. Nie mogłam znieść tego błękitu. Znienawidzone oczy z zadowoleniem patrzyły, jak płakałam i błagałam, żeby przestał mnie krzywdzić. Jak wyłam, kiedy po raz kolejny rzucił mną o ścianę, a później od tak oczekiwał czułości. Jak wykorzystywał mnie seksualnie, mimo że błagałam, by przestał. Byłam zatruta. Cholernie zatruta Jack'iem. I choć mówiłam, że jest inaczej, że zaczynam sobie radzić... tego po prostu nie dało się przeskoczyć. Dusiłam w sobie wszystko, bo tak było po prostu łatwiej dla ludzi, którzy mnie otaczali.
Pamietam dzień, w którym wracałam z wakacji. Musieliśmy wrócić dzień wcześniej, ponieważ sprawy w pracy mamy się pokomplikowały i zostaliśmy zmuszeni do skrócenia wypoczynku. Nie powiedziałam mu, że wrócę wcześniej. Chciałam mu zrobić niespodziankę, bo przecież codziennie pisał, jak bardzo za mną tęskni. Co za zrządzenie losu, że zastałam go w łóżku z jego byłą dziewczyną. Najbardziej popierdolone w tym wszystkim było to, że ja przy nim zostałam. Wybaczyłam mu. Na samą myśl o tym chce mi się wymiotować.
Co wtedy czułam? Chyba nic. Pustkę. Jack kazał mi wyjść, wiec tak uczyniłam. Jak bardzo głupia byłam, że usiadłam na parterze w salonie i czekałam aż skończą? Słyszałam dosłownie wszystko, a to wypalało dziurę w moim sercu. Z perspektywy czasu myślę, że zostałam tam tylko przez szok, jaki ogarnął moje ciało i umysł. Nie myślałam racjonalnie, bo osoba, którą kochałam najbardziej, zniszczyła mnie doszczętnie.
Wtedy upadłam przez ciebie pierwszy raz, a ty nigdy nie chciałeś mnie podnieść
— Nicole! — głos Elizabeth rozbrzmiał po domu, na co się wzdrygnęłam. Cholera, ta kobieta wpędzi mnie kiedyś do grobu.
Ślamazarnie wstałam z łóżka i wystawiłam głowę za drzwi swojej sypialni.
— Cooo? — odpowiedziałam męczeńsko. — Musisz tak krzyczeć?
— Jesteś trochę gluchawa, więc tak, niestety muszę — odbiła piłeczkę. — Odwieziesz Nate'a? Ja nie dam rady. Jestem umówiona z David'em.
No tak. Noemi jest na randce z Liam'em. Elizabeth szykuje się na randkę ze swoją miłością. A ja? Ja jak zwykle po prostu... egzystuje. Odpchnęłam jednak od siebie te niepotrzebne myśli i westchnęłam z niezadowoloną miną, chociaż wiem, że kobieta tego nie widziała.
— Odwiozę — burknęłam pod nosem. — I nie jestem gluchawa!
Usłyszałam jedynie parsknięcie Elizabeth, po czym ruszyłam do pokoju Nate'a. Jak tylko uchyliłam drzwi, od razu tego pożałowałam. Z powrotem zatrzasnęłam je z impetem, omal się wymiotując na podłogę. Próbowałam wymazać ten obraz z pamięci, wmówić sobie, że wcale tego nie widziałam. Niestety na marne. Wiem, że może powinnam zapukać, ale to Nate! Nigdy tego nie robiłam wchodząc do jego pokoju. Było mi gorąco i zimno jednocześnie. Czułam zażenowanie i wstyd przez tą całą sytuację. A mianowicie... przyłapałam brata jak oglądał filmy dla dorosłych. Wiem, że nie jest już dzieckiem, ale cholera, to nadal mój młodszy brat. Musislam pozbierać się do kupy i opanować myśli, które kotłowały się w mojej głowie. Zaciągnęłam się sporą dawką powietrza i przeciągle wypuściłam je z płuc.
CZYTASZ
The mess between us | MESS #1
RomancePierwsza część trylogii MESS. „Tonęłam w głębi oceanu, a ty świadomie trzymałeś mnie mocno, nie pozwalając wydostać się na powierzchnię. " Osiemnastoletnia Nicole Williams po trzech latach wydostaje się z sideł toksycznej relacji, która zniszczyła...