Rozdział || 4

26 3 0
                                    

- Ale nie wiem czy sobie poradzę. Powiem tak nic tu mnie nie trzyma mogę jechać , jedynie to muszę podszlifować swój język koreański.- powiedziałam.

- Tym się nie przejmuj. Ja zapewnię ci wylot, mieszkanie i dodatkowe zajęcia z języka koreańskiego. Wszystko jest już ustalone musisz tylko dać swoją decyzję. - rzekła.

- Zgadzam się!- bez wahania podjęłam decyzję.
No i świetnie , podpiszemy już papiery. - wstała i poszła po papiery , które przygotowała wcześniej.

Podpisaliśmy papiery i umowę z terminem na dwa lata, dostałam wytyczne i bilet na samolot. Umowa wyglądała tak,że przez dwa lata będę pracować w Seulu i jeżeli kawiarnia się dobrze prosperować mogę przedłużyć umowę lub zostać tam na własną rękę. Wylot miałam 6 maja o 16;45. Miałam niecały tydzień by się spakować i pożegnać z bliskimi. Przy obiedzie oznajmiłam Antkowi i jego rodzicom moje plany. Rodzice przyjaciela mi pogratulowali i bardzo się cieszyli, inaczej było z Antkiem. Wstał od stołu i poszedł do pokoju. Pobiegłam za nim.

- Antek co się stało? - spytałam zdziwiona.

- Nie chcę żebyś jechała! Znaczy chcę żebyś pojechała! Nie że cię wyrzucam. W sumie to zostań. - mówił zestresowany.

- Hej hej spokojnie - powiedziałam spokojnym głosem.

- Przepraszam, chcę żebyś była szczęśliwa ,ale będę tęsknić i się martwić czy wszystko u ciebie w porządku... - mówił ze łzami w oczach.

- Będzie wszystko dobrze, nic się nie stanie, będę uważać obiecuje. Też będę bardzo tęsknić za tobą. - przytuliłam go.

- Musisz mieć ze mną cały czas kontakt słyszysz?! - mówił z płaczem.

Pokiwałam głową na zgodę. Po szczerej rozmowie już się oswoi z tą wiadomością. To było dla mnie ciężkie , ponieważ bardzo chciałam tam jechać ,ale bałam się. Nowe miejsce, inny język i do tego sama w wielkim obcym mieście. Będzie mi brakować Antka i tego wszystkiego, ale muszę być twarda i zmienić coś w moim życiu , dzięki temu wiele rzeczy się u mnie zmieni. Czas do wylotu minął bardzo szybko. Dzień przed wylotem oglądałam z przyjacielem album ze zdjęciami i wspominaliśmy wszystkie piękne chwile naszej dwójki. Jego 6 urodziny gdy wpadł w swój tort, jak jedliśmy robaki z piaskownicy ,udawaliśmy że to żelki i nawet przygoda , która do tego czasu jak ją słyszę doprowadza mnie do śmiechu z płaczem. Przygoda ma nazwę ucieczka przed koniem sąsiadów. Gonił nas mały kucyk sąsiadów po osiedlu i w trakcie ucieczki Antek się potknął i wywrócił i ja zamiast mu pomóc biegłam przed siebie. No niesamowita przygoda. Na lotnisko odwiózł mnie Antek z mamą ,bo niestety jego tata musiał iść do pracy. Pożegnałam się, trochę płakaliśmy, ale poszłam na samolot. Przeszłam przez bramki i siedziałam czekając na wylot. Słuchałam muzyki aż moją uwagę   duże zbiorowisko małych dziewczynek. Patrząc w tamtą stronę zobaczyłam jeszcze 7 zamaskowanych mężczyzn, ochroniarzy i krzyczące dzieci. Było to dla mnie przykre, bo najprawdopodobniej były to jakieś sławne osoby, które nawet spokojnie nie mogły wejść do samolotu. Nagle usłyszałam,a bardziej zobaczyłam bo miałam słuchawki informacje o wylocie mojego samolotu. Pospieszyłam w stronę wejścia na pokład , ale wpadłam w jakiegoś młodego mężczyznę. Miał on maseczkę ochronną, czarny płaszcz i czapkę. Przeprosiłam go i pobiegłam dalej. On coś odpowiedział po angielsku ale nie zrozumiałam ,bo to było bardzo niezrozumiale sprecyzowane zdanie. Weszłam na pokład i zajęłam swoje miejsce, gdy znów usłyszałam jakieś dzieci. Grupa tych mężczyzn leciała ze mną samolotem. Pomyślałam że to będzie wspaniały lot z jakimiś gwiazdkami i krzyczącymi dziećmi. Wylecieliśmy, założyłam słuchawki i zasnęłam.

—————————————————————————-
Podoba się wam rozdział?
                                             - Kiyoko & Pieczara ✰

Butterfly ~ Min YoongiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz