Rozdział 1

31 0 9
                                    

Dziś po południu zadzwonił mój telefon. Była sobota i siedziałam sama w domu oczekując na powrót mamy. Nagle w słuchawce usłyszałam nieznajomy głos.
-Dzień dobry... - powiedział bardzo smutny męski głos.
-Dzięń dobry... - odpowiedziałam ale nie widziałam czy dobrze postąpiłam.
Po chwili porzałowałam.
-Pani matka... - powiedział znów ten głos jeszcze bardziej smutnym i ponurym głosem.
W tej chwili odłożyłam telefon. Czułam że to jakiś koszmar. Przyłożyłam słuchawkę spowrotem i usłyszałam.
-Jest w szpitalu... Ma stan krytyczny... Przykro nam - powiedział.
Natychmiast zapytałam w jakim. Musiałam jak najszybciej tam pojechać. Głos w telefonie powiedział, że to szpital „Mayo Clinic". Natychmiast wsiadłam na motor i pojechałam do niej. Gdy dotarłam wypełniłam jak najszybciej dokumenty i pobiegłam z płaczem w oczach do sali w której leżała moja mama. Miała ogromną ranę na głowie oraz lekko rozciętą nogę. Przytuliłam się do niej i położyłam głowę na jej brzuchu. Po chwili przyszedł lekaż i powiedział.
-Robimy co w naszej mocy ale jest ona w stanie krytycznym. - powiedział ze smutkiem a po chwili dodał. - A gdzie twój ojciec?
Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno i ze łzami w oczach powiedziałam.
-Mój ojciec? On umarł dwa lata temu.
Lekarz był zdziwiony i nie dziwiłam mu się. Pewnie tak samo jak ja zrozumiał że jeśli moja mama umrze to będę sierotą. Ale wolałam nie mieć takich myśli liczyłam że wszystko będzie dobrze. Siedziałam w szpitalu całą noc. Wczesnym rankiem obudził mnie okropny pisk. Nagle zbiegli się lekarze i kazali mi wyjść z sali. Byłam tak śpiąca że nie pamiętam dokładnie co tam się działo. Po około dwuch godzinach wyszedł do mnie starszy pan. Domyśliłam się że to lekarz gdy zobaczyłam na jego fartuchu plakietkę.
-Pani matka... - I tu się zatrzymałam.
Upadłam na ziemię. Miałam rozmazany obraz a w uszach pisk. Gdy się obudziłam leżałam na sali szpitalnej. Gdy tylko przyszedł lekarz zapytałam.
-Co z moją mamą?
-Jaką mamą? - odpowiedział zdziwiony lekarz.
No tak skąd on ma wiedzieć okim ja mówię. Po chwili dodałam.
-Moja mama to Emma Williams.
-Yhymm... - po chwili odpowiedział. - Mam dla ciebię złą wiadomość... Ona zmarła 10 godzin temu...
I w tym momęcie czułam jak mój świat się zawala. Poczułam zupełną pustkę. To oznaczało że leżałam tu nieprzytomna już 10 godzin. Ale tak naprawdę to nie była jedyna zła wiadomość. Choć gorszej nie mogło być to i tak nie ucieszyła mnie ona. Doktor zapytał czy mam jakąś ciocie, wujka choćby nawet starszego brata. Odpowiedziałam nie. No bo co miałam zrobić. Jakbym nawet skłamała to by sprawdził i wszystko się wydało. Doktor tylko zerkną na papiery a po chwili mi odpowiedział.
-A czy Klara Nowak to toja ciocia?
Odpowiedziałam niewiem. Bo nie miałam bladego pojęcia czy mam jakąś rodzinę. Może miałam babcie może dziadka a może właśnie ciocię. Moja mama mówiła tylko że Rodzina nas opuściła. Nigdy nie pytałam czy jeszcze są na tym świecie. Pan dokot wyszedł na chwilę a ja pogłębiłam się w moich myślach. Może jednak nie zostanę sierotą. Ale tak naprawdę nic mi to nie da moja mama odeszła dwa dni temu a ja leżę tutaj i nie mogę nic zrobić. Zastanawiałam się czy miała pogrzeb. Bo tak naprawdę nie wiedziałam czy uda mi się ją zobaczyć jeszcze raz. Leżałam w szpitalu i strasznie się mudziłam. Obudziłam się około 6. Przynajmniej tak mi powiedziała pielęgniarka. Przychodziły różne osoby. Robiły mi badania takie jak cukier lub sprawdzali ciśnienie. Po obiedzie wrócił tel lekarz który przyszedł do mnie z samego rana.
-Witaj ponownie... - Powiedział i lekko się uśmiechnął.
-Dzień dobry - powiedziałam i również się uśmiechnęłam. Choć wcale nie miałam powodów do szczęścia.
-Zadzwoniłem do Klary Nowak i dowiedziałem się że to twoja ciocia która mieszka w USA. Tam zostaniesz przeniesiona po wyjściu ze szpitala. - powiedział i wyszedł.
Gdy przyszła pielęgniarka zapytałam ją o numer do Klary która prawdopodobnie była moją ciocią. Pani wyszła na chwilę ale zaraz przyszła razem z lekarzem który dał mi telefon wraz z numerem. Zadzwoniłam i odebrała jakaś pani. Prawdopodobnie była to moja ciocia. Zapytałam ją ile ma lat. Czy ma dzieci i takie tam. Dowiedziałam się wielu żeczy. Moją ciocią była Klara Nowak. Miała 38 lat i trójkę dzieci. To oznaczało że mam również kózynów lub kuzynki. Po dłuższej rozmowie dowiedziałam się że ma dwóch synów i jedną córkę. Leon i David mieli 17 lat i byli bliźniakami. Grace miała 16 lat i była w moim wieku. Miałam lot zaplanowany za dwa dni. Gdy zakończyłam rozmowę przyszedł lekarz aby zrobić mi ostatnie badania. Wyszły w miarę okej. Więc doktor postanowił że wypuści mnie jutro. Naprawdę byłam zestresowana moją mamą umarła dwa dni temu i dowiaduje się że mam rodzinę w USA. Ach musiałam to przemyśleć. Ale czasu nie miałam dużo wkońcu już niedługo miałam opuścić moje miasto rodzinne i wyjechać do obcych mi ludzi z którymi podobno byłam spokrewniona. No cóż takie jest życie zaskakuje nas na każdym kroku nie ważne co robimy i gdzie jesteśmy. Miałam już dość na dzisiaj wrażeń. To wszystko mnie przerastało. Cały czas leżałam na łużku szpitalnym. Rozmyślałam czy napewno najlepszym wyjściem jest jechać do mojej cioci. Nie miałam nic przeciwko ale nie wiedziałam co mnie tam czeka. Na kolację miałam jakąś niedobrą zupę. Nie zjadłam jej całej. Ogulnie mało jadłam a takich żeczy w szczególności. Leżałam jeszcze tak chwilę a potem położyłam się spać. Zasnęłam odrazu. Moje ciało miało dość już wrażeń. W nocy budziłam się jeszcze dwa razy. Miałam koszmary co do tego wyjazdu. Położyłam się spać o 20 30. W nocy obudziłam się o 23 45 i 1 20 potem zasnęłam i obudziłam się już rano.

LAST DREAMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz