❛ ᝰ NICZYM LILIE NA WODNEJ TAFLI,
ROZKWITAŁ Z BIEGIEM CZASU... ❜ ━
-ˋˏ ༻➷༺ ˎˊ-
rozdział trzeci, księga pierwsza;
rozmowa
𝐛lade tęczówki doszukiwały się odpowiedzi w liliowej głębi, a ślina przeleciała ciurkiem przez gardło właściciela owej części ciała. Zwykle dosyć swobodnie rozmawiał z Kanae, lecz mimo takiego samego spojrzenia oraz ciepła, które biło od l/n, Sanemi nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Bardzo dobrze czuł, a wręcz pozwolił, by wzrok młodej kobiety przeleciał po nim niczym powiew wiosennego zefiru, skanując do od góry do dołu. Może w ten sposób ta przestanie odczuwać lęk względem jego wyglądu, bądź jego samego, co zdążył już wcześniej zauważyć poprzez nutkę strachu w jej oczach, gdy ta spoglądała na jego blizny? Przyszedł tu do niej, lecz miał trudność z wydukaniem tego.— Jeśli chodzi o mnie, to nic mi nie jest. Jeszcze nie zdążyłam podziękować ci za ratunek — oznajmiła, zauważając trudności z jakimi mierzył się filar wiatru — mianowicie spoglądał na nią lekko zestresowany, nie wiedząc, jak zadać pytanie. Następnie ukłoniła się przed nim, jak to jej kultura nakazała, na co ten drgnął zaskoczony.
— Nie musisz się przede mną płaszczyć, Kanae — stwierdził, aby po chwili zagryźć mocno usta i wbić ostrze swojego wzroku w ziemię. Przez przypadek, wręcz z tęsknoty, pomylił imiona kobiet o liliowych oczach, co jedynie podwyższyło jego ciśnienie. Po owych słowach zapanowała niezręczna cisza, którą po chwili y/n postanowiła przerwać pewnymi słowami;
— Kanae to imię siostry Kochō. Chyba naprawdę jesteśmy podobne — Zaśmiała się cichutko i krótko, wracając do normalnej pozycji. — Pomyłki to ludzka rzecz, nie ma co tego rozpatrywać, Panie Shinazugawa — powiedziała, przymykając na chwile swe powieki, jakoby broniąc szklaną, pofarbowaną na fiolet z błękitem biel przed światłem słonecznym. — Jest Pan troszkę spięty — oznajmiła, widząc jak ten unika jej na nowo odkrytego spojrzenia oraz zaciska wysuszone wargi w cienką kreskę, nie wspominając już, że słowa kobiety nie pomogły mu znowu poczuć się komfortowo. — Może spacer jakoś Panu pomoże? Nieraz relaksowałam się przechodząc po ogrodzie, szczególnie po tym — stwierdziła, znajdując się coraz to bliżej bliznowatego mężczyzny, aby następnie niepewnie, delikatnie dotknąć aksamitną dłonią skrytego za białym materiałem ramienia, chcąc dodać swojemu wybawcy choćby troszeczkę otuchy.
— Nie musisz do mnie mówić Pan. Oszczędź sobie tego — oznajmił, śledząc lekko uciesznym wzrokiem ruchy ręki y/n. Przy niej czuł się tak samo, jak przy Kanae, a jej dotyk sprawił, że jego mięśnie wręcz natychmiastowo się rozluźniły, nie zaznaczając też lekkiego, ale jednak uśmiechu, który zagościł na jego twarzy. — ale skorzystam z propozycji — wydukał, przypominając sobie owe spacery, w których uczestniczył razem ze starszą siostrą Shinobu. Czy to możliwe, aby te czasy wróciły, zostały na zawsze i, żeby l/n nie zginęła z rąk żadnego demona niczym jego dawna ukochana?
CZYTASZ
quiet wind ! sanemi shinazugawa
Romance✶ : ach, te liliowe oczy! działały na niego jak miód na pszczołę. ile razy w ich odbiciu zauważy jeszcze kanae? demon slayer characters / ettyigue blind love sanemi shinazugawa x fem reader ✶ psychological, manipulation...