V

680 16 12
                                    

          Obudziłam się koło 8 rano, Sophie jeszcze spała co było dość dziwne, bo zazwyczaj to ona budziła się pierwsza a o tej godzinie zazwyczaj kończyłyśmy jeść śniadanie, ale teraz w sumie było mi to na rękę. Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół, żeby zrobić sobie kawę. Wpadłam tam na Will'a, który właśnie wrócił ze swojego porannego biegu.

- Ty już na nogach? - zapytałam udając zdziwienie, w końcu to tylko ja nie piłam podczas wczorajszego wesela

- ja miałbym odpuścić sobie poranny bieg? - zapytał unosząc kąciki ust

- gdzie ta mała przylepa? - zapytał rozglądając się teatralnie

- śpi co jest dziwne, bo zazwyczaj o tej godzinie kończymy jeść śniadanie- odpowiedziałam

- wymęczyliśmy ją trochę wczoraj- odpowiedział

- dobra póki mam czas to lecę na siłownię- rzuciłam wychodząc z kuchni. Wpadłam do sypialni na chwilę by się przebrać, ale gdy tylko otworzyłam drzwi i spojrzałam na łózko moje plany się zmieniły.

- jak się spało królewno?- zapytałam sadzając ją sobie na kolanach

- jestem głodna- odpowiedziała

- no dobra najpierw się ubierzemy i pójdziemy coś zjeść dobrze?- zapytałam a ona pokiwała chętnie głową i pobiegła do swojej sypialni ( która przerobiona została z mojej garderoby) i wyciągnęła z szafki ciemne legginsy i i czarną bluzę. Ja ubrałam się podobnie tylko zamiast legginsów założyłam jasne szerokie jeansy.

- teraz możemy lecieć na śniadanko- powiedziałam uśmiechając się. Zeszłyśmy do kuchni i spotkałyśmy Shane'a.

- co byś zjadła?- zapytałam

- pancakes- odpowiedziała cicho, a ja pokiwałam głową i posadziłam ją na krześle i zabrałam się za przygotowywanie. Gdy kończyłam przygotowywałam kątem oka przyłapałam starszego z bliźniaków na próbie podkradnięcia gotowych pancake'ów.

- gdzie z tymi łapami?- skarciłam go i uderzyłam go ścierką.

- Czy ty zawsze musisz tak reagować?- zapytał siadając na krześle obok Sophie

- tak , w szczególności wtedy kiedy pchasz łapy nie tam gdzie trzeba- odgryzłam się i położyłam przed dziewczynką talerzyk z placuszkami i owocami

- smacznego- powiedziała uśmiechając się łagodnie

- zostało coś dla mnie?- zapytał Shane

- coś zostało- odpowiedziałam siadając przy stole

- nie jest już głodna- powiedziała Sophie. To ,że coś zjadła jest za mało powiedziane, właściwie to tylko coś tam podzióbała. Gdy ja dojadałam śniadanie dziewczynka wdrapała mi się na kolana i cały czas się we mnie wtulała co było dość dziwne.

- pójdziesz ze mną pooglądać bajki?- zaproponował Shane na co dziewczynka ledwo widocznie pokiwała głową
- włącz jej „króla lwa"- powiedziałam i wzięłam się za zmywanie naczyń. Chwilę później do kuchni zwlekli się Dylan Tony i wujek Monty

- dzień dobry- przywitałam się. Panowie tylko coś mi odburknęli w odpowiedzi i wzięli się za przygotowywanie sobie kawy. Gdy skończyłam myć naczynia zajrzałam do salonu gdzie Shane i Sophie z wielkim zainteresowaniem wgapiali się w ekran telewizora.

Wiedząc, że mam jeszcze jakąś godzinę wróciłam do sypialni i wzięłam się za reorganizację garderoby i przemeblowanie sypialni Sophie. Gdy to już zrobiłam wróciłam do salonu gdzie oprócz Sophie i Shane'a zastałam Will'a i Dylan'a . Sophie siedziała na kolanach u Will'a a głowę opartą miała o jego klatkę piersiową. W tym momencie zrobiło mi się jej żal, Jay'a dość często nie było co skutkowało tym, ze często omijały go te najlepsze chwile w życiu Sophie. Czmychnęłam do kuchni i wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Jakieś 20 minut później w kuchni pojawiła się Martina, Maya i Hailie.

rodzina monet Diament ○●Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz