2.

238 15 7
                                    

Wyruszli w drogę wcześnie rano, tak jak zapowiadał Scott. Droga do Beacon Hills była zabawna, jak wszystkie podróże tej dwójki.

Scott wydawał się mimo wszystko bardziej przygnębiony niż zwykle i odrazu podłapała to Luna.
-Hej tato, nie bądź takim smutasem - zwraca się do ojca córka, mając nadzieję, że wywoła to u niego uśmiech.

Te słowa faktycznie zadziałały, a Scott uśmiechnął się do córki.
-Wcale nie jestem smutasem. To... Po prostu dużo się tu zadziało, a dziś nie wracamy w odwiedziny tylko no wiesz po co... daje mi to powrót wspomnień, do tego co tutaj się zadziało - mówi, po czym dodaje szeptem - I co się mogło dziać.

-Masz znów na myśli ją, prawda? - dopytuje Luna, zdając sobie sprawę z tego, że musi mówić o Malii - Dlaczego więc nie porozmawiacie jak cywilizowani ludzie? Macie po trzydzieści lat czy po trzy?

-Ja... Kto cię uczył tego rozumowania i mądrości, co? - Scott chciał początkowo faktycznie odpowiedzieć, ale pomyślał, że to zły pomysł.

-Ohh wujek Liam oczywiście. A kto niby inny? O tak i opowiedział mi też o kilku rzeczach związanych z tobą, którymi wciąż mogę cię szantażować, tato, pamiętaj o tym - mówi tylko półserio i z wyraźnym żartem w głosie dziewczyna - No to za ile będziemy na miejscu? Przysiagam, że nogi mnie już mrowią od tego siedzenia.

-Ty mały, sarkastyczny diabełku, zaraz będziesz biegła resztę drogi a ja się będę śmiał z samochodu - żartuje Scott, bo w końcu nigdy by tego nie zrobił.

-Jasne, jasne. Ale poważnie ile jeszcze? - pyta ponownie.

-Jakieś trzydzieści minut i będziemy - odpowiada wreszcie McCall.

W końcu dojechali w trochę dłuższym czasie niż początkowo planowali, bo dotarli dopiero w południe. Scott zamiast podjechać standardowo pod dom Dereka i Eliego lub Melissy i Argenta, skierował się do lasu, gdzie znajdywały się szczątki obozu Oak Creek - zostało po nim tylko trochę betonu oraz przewrócona brama.
-Więc kto jeszcze przyjdzie? Poznam wreszcie kogoś jeszcze z twoich dawnych przyjaciół? I co w ogóle my tutaj robimy?

-Luna, wszystko Ci wytłumaczę później, poprostu zostań w samochodzie chwilę, zaraz wrócę, tylko coś tutaj załatwię.

-Ale... Ciągle każesz mi zostawać w samochodzie, tobie nie kazano ciągle tego robić, ty rzucałeś się do działania, a mi każesz zostać w tyle.

-Lu naprawdę nie chcę, żeby tak to dla ciebie wyglądało. To poprostu coś w rodzaju sprawy... Osobistej. To kolejne miejsce, do którego wolałbym nie wracać i tylko ten jeden raz jeszcze zostań w środku, proszę.

-Dobrze, ale chcę później solidnego wyjaśnienia - Zgada się wreszcie Luna.

-Jasne, dostaniesz je. Poprostu potrzebuje chwili czasu - Z tymi słowami starszy McCall wyszedł z samochodu i ruszył w stronę zburzonego Oak Creek.

Odrazu po wkroczenia na ten teren Scott poczuł dreszcze. Wspomnienia zaczęły wracać, z każdym postawionym krokiem inne, z tego samego wydarzenia. Widział, jak to się działo ponownie - widział śmierć Allison, widział jak jeden z Oni wyciąga miecz z jej brzucha, pamiętał jak złapał ją zanim upadła, pamiętał jak nie mógł odebrać jej bólu, jak nie mógł jej uratować, pamiętał jak wydała ostatni oddech, ostatnie bicie serca, zanim przestało ono bić.
Pamiętał jak odeszła w jego ramionach, bez powrotu.

Alfa wpatrywał się w jedno miejsce, tkwiąc we własnych wspomnieniach, we własnej rozpaczy za swoją pierwszą miłością.
Nie zauważył nawet odgłosu kroków za sobą, dopóki osoba ta, nie była tuż za nim.
-Mówiłem Ci żebyś została w... Lydia - Rozpoznaje nowo przybyłą osobę - Hej, dzięki za szybkie przybycie.

Daughter of The True Alpha | Teen Wolf: The Movie | Eli Hale & Luna McCall Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz