Rozdział 25

2.5K 81 3
                                    

Xavier

- Idźcie już.- machnął dłonią trener.

Zerknąłem na Michaela który przechodził obok mnie. Kiwnął lekko głową więc ruszyłem za nim.

- Stresujesz się?- spytał kładąc dłoń na moim ramieniu. Weszliśmy do budynku by następnie znaleźć się w wielkiej szatni.

- Trochę.- westchnąłem łapiąc swoją butelkę wody.- A ty?

- Też ale to normalne.- wzruszył ramionami a następnie założył swoją koszulkę.

W Madrycie jest o wiele cieplej niż w Baltimore.

Wyciągnąłem swoją komórkę i zauważyłem nieodebrane połączenie od Aurelii. Rozejrzałem się i odzwoniłem.

- Xavier?- zaspany głos blondynki dotarł do moich uszu.

- Tak, skarbie.- usiadłem na ławce pomiędzy wszystkimi torbami.

- Mów do mnie.- mruknęła.

- Czemu nie śpisz?- spytałem patrząc na chłopaków wchodzących do szatni.

- Nie mogę zasnąć.- westchnęła cicho.- Minęło pięć dni i już mi ciebie brakuje.- wymamrotała.- To jest niezdrowe.- chuchnęła.

Wstałem i poszedłem w stronę wyjścia. Chłopaki gadali głośno przez co prawie jej nie słyszałem.

- Jest u ciebie środek nocy, Aurelio.- powiedziałem wyraźnie by mnie usłyszała.

Wszedłem do pomieszczenia w którym stało biurko, fotel i szafa.

- Jesteś zajęty?- jej cichy i załamany głos dotarł do mnie przez komórkę.

- Miałem właśnie trening.- podszedłem do wielkiego okna.

- Jesteś w hotelu?- spytała.

- Nie. W jakimś pokoju obok szatni.- odpowiedziałem.- Aurelia, idź spać. Jutro musisz iść do pracy.- przeczesałem swoje włosy palcami.

- Xavier.- jęknęła niekontrolowanie.

- Dobra. Rano zadzwonię do Connor'a.- kiwnąłem głową.

- Nie trzeba, ja pójdę jutro do pracy.- zawahała się mówiąc to.

Zmarszczyłem lekko brwi. Cisza zapadła między nami. Słyszałem tylko jej oddech a ona mój.

- Tęsknie za tobą, Aurelio.- oparłem swoje pośladki o biurko.

- Ja za tobą bardziej.- westchnęła.

- Zadzwonię do ciebie jutro.- obiecałem.- Mam cały dzień zawalony. Pierwsze fryzjer później trening a wieczorem mecz.- wymamrotałem.

- Będę oglądać.- zachichotała dumnie.

- Cieszę się.- rozluźniłem ramiona i wbiłem wzrok w sufit.- Muszę kończyć.

- Dobrze.- wydukała zaspanym głosem.- Powodzenia.- dodała cichym głosem.

Uśmiechnąłem się szeroko i wbiłem wzrok w swoje buty.

**

Przyjrzałem się w lustrze z przymrużonych oczami. Ja pierdole. Przegraliśmy.

Moje włosy żyły swoim życiem a oczy ledwo się otwierały. Poruszyłem ramionami i przetarłem oczy.

- Ja pierdole.- przeklnąłem pod nosem. Zerknąłem z powrotem na łóżko i zanim się obejrzałem, znów w nim leżałem. Rozluźniłem mięśnie i przymknąłem oczy by następnie znów zapaść w sen.

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz