1. Ten, w którym Dragan otwiera oczy.

283 28 26
                                    


Dragan Racford, hrabia Alvanley i książę Islay właśnie wybudził się z przedziwnego snu. Rzadko miewał koszmary i być może to, co mu się śniło, trudno byłoby określić, jako jeden z nich, ale pewne wrażenie grozy i niejasnego poczucia niebezpieczeństwa nieustannie tłukło mu się w głowie.

Zamrugał kilka razy i przyłożył palce do oczu, pocierając powieki. Nie czuł się do końca wybudzony i miał ochotę odwrócić się na drugi bok i dospać zarwaną noc, ale coś go blokowało. Czyjaś blada noga owijała się o jego nagie biodra. Niepewnie zerknął w bok i ujrzał jasne włosy rozłożone na własnym obojczyku. Zarumieniona twarz z rozchylonymi ustami nie mogła należeć do nikogo innego jak tylko do jego dawnej metresy Clary, którą przecież odprawił.

Oniemiały przyglądał się śpiącej kobiecie, ze wszystkich sił starając się obudzić. Bo to wciąż musiał być sen. Po dziecinnemu uszczypnął się w policzek, ale nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Kobieta wciąż leżała skulona wokół jego ciała.

Spanikowany rozejrzał się po pomieszczeniu. Niewiele widział, ponieważ z trzech stron otulała ich bordowa kotara, a okno po drugiej stronie sypialni było zasłonięte grubymi zasłonami. Jednak wyrzeźbione cherubinki na drewnianych filarach łóżka, dobitnie świadczyły o tym, że to sypialnia w londyńskim domu. Domu, który wcześniej należał do jego kokoty, a który sprzedał krótko po ślubie z Cerelią.

Zatem skąd Dragan wziął się w tej sypialni?

Poczuł uderzenie gorąca. Plecy i skronie zrosił mu pot. Odsunął się od Clary, powoli wyciągając spod niej zdrętwiałą rękę. Zdecydowanie nie miał ochoty jej budzić. Co miał jej powiedzieć? Zapytać skąd się tu wzięła i oznajmić jej, że ma się wynosić?

Bo przecież ją odprawił. Odprawił ją tego dnia, gdy jechał do Moon House. Moon House. W Moon House była jego żona.

Co też najlepszego zrobił? Czy urżnął się jak najgorsza, najpodlejsza świnia i zdradził Cerelię? Nie, nie mógłby tego zrobić – nie pragnął żadnej oprócz niej.

Śnił, wciąż śnił. Nie mogło być inaczej. Ostrożnie odsunął kołdrę i ułożył stopy na schodkach. Drgnął, gdy usłyszał jak ktoś łapie za klamkę i otwiera drzwi. Przyłożył palec do ust, próbując go uciszyć. W osobie intruza rozpoznał swojego pokojowca Stevensa.

Nagusieńki Hollow na palcach przeszedł przez miękki i puszysty dywan. Wypchnął zdezorientowanego służącego za drzwi. Stevens stał z ubraniami Dragana przełożonymi przez zgięcie w łokciu. Hollow pośpiesznie włożył na siebie kalesony i przerzucił koszulę przez głowę. Służący zamknął wreszcie otwarte ze zdziwienia usta. Cóż, nie pierwszy raz był świadkiem wymykającego się z sypialni księcia. Dragan przecież wielokrotnie porzucał kochanki i ich wypraszanie zostawiał na głowie służby.

– Czy książę zje tu śniadanie? Miałem obudzić Waszą Wysokość o siódmej, ale skoro lord wcześniej wstał, sądzę, że kucharka zdąży przygotować kilka dań przed wyjazdem.

Hollow milczał, zapinając bryczesy. W holu panował półmrok, ledwo widział, w którą pętelkę wciska guzik.

– Czy pani również jedzie do Dorset? – dopytywał Stevens. – Jeśli tak, to będę musiał ją obudzić.

Hollow otworzył usta, ale wyrwał się z nich tylko zduszony jęk.

– To nie jest sen, prawda? – wychrypiał.

– Sen? – Stevens wytrzeszczył niebieskie oczy, które z niedowierzania stały się jeszcze jaśniejsze.

– Nieważne – mruknął Dragan. – Czy moja żona jest w domu?

Szkarłatny mrok [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz