Zanim Dragan zobaczył przyjaciela, zdążył już wyczuć jego napastliwy wzrok na sobie. Co prawda, spodziewał się go znacznie wcześniej, może nawet w trakcie potyczki z żercami, natomiast szybko pojął dlaczego Cleveland dotarł do grodu dopiero teraz: na jego fularze dostrzegł znaki niedawnej namiętności, bo któraś z obściskiwanych przez niego dam nie żałowała różu na policzkach.Z drugiej jednak strony dobrze się złożyło, bo w przeciwnym przypadku udaremniłby mu dobieranie się do zaciekawionej Cerelii. Na to wspomnienie zaklął pod nosem. Z niechęcią przyglądał się zatroskanym matronom, które otaczały ją ciasnym kręgiem. Z radością sam by się nią zajął, może nawet odprowadził z powrotem do sali balowej. Zastanawiał się w jakim teraz jest stanie Cerelia, bo niewiele widział spośród tumanu koronek, jedwabi i atłasów, bo jego ukochana nie grzeszyła wszakże wzrostem.
Ale nie stanowiło to dla niego aż tak wielkiego utrudnienia, bo jako istota magiczna był obdarzony wyostrzonymi zmysłami. Wyczuwał ją jak zapach mydła na skórze tuż po kąpieli, a w ustach wciąż czuł jej smak. Zacisnął powieki i pięści, by nie dać się porwać własnej namiętności. Robert miałby na nim używanie, gdyby zauważył, że spodnie robią się ciaśniejsze w kroku. A co gorsze, magia tak w nim szalała, że był przekonany o tym, iż jego oczy lśnią szkarłatem.
– Mówią o tobie – mruknął Robert, wbijając w niego przeszywające spojrzenie. – Cała sala huczy od plotek. Niesławny książę Islay sam na sam z damą w ogrodzie. Powiedz mi proszę, bo jestem nieco zagubiony: próbujesz ją skompromitować, czy się z nią ożenić?
Dragan wściekle zmrużył oczy.
– Gdybyś nie był tak pochłonięty obmacywaniem kobiet, zauważyłbyś, że zaatakowali ją żercy – warknął. – I co zapewne wprawi cię w autentyczne zdumnienie, nie miałem z tym nic wspólnego. – Nie dodał oczywiście, że po wszystkim nie mógł się pohamować, Cleveland i tak już dość na nim poużywał.
– Twoja panna wydaje się dziwnie spokojna. – Spojrzał na niego wzrokiem pełnym wątpliwości. – Pomijając oczywiście fakt, że wbija w ciebie rozwścieczone spojrzenie.
Islay ściągnął brwi.
– Wścieka się, bo taką ma naturę – skwitował. – Zawsze doprowadzałem ją do furii. – Wzruszył ramionami. – W żadnym wszechświecie to się nie zmieni, tak samo jak nie zmieni się to, że w każdym ją kocham.
Robert zbladł, a potem zzieleniał.
– Chryste, Islay, miejże trochę litości! W moim świecie jeszcze kilka dni temu pokładałeś się z dziwkami i pogardzałeś każdą kobietą. Robię się chory do twoich ckliwych wyznań.
Dragan posłał mu drapieżny uśmiech. Już miał na końcu języka przytyk wymierzony prosto w serce i dumę Clevelanda, który przecież na śmierć zakochał się w Beatrice, wybrance najlepszego przyjaciela Cerelii, Edmunda. Ale szybko przypomniał sobie, że to było w innym życiu i znacznie później w linii czasowej.
W tym samym czasie Cerelia wciąż próbowała uspokoić skołatane nerwy, co niezbyt jej się udawało. Nie było w tym jednak nic dziwnego, skoro Islay nie potrafił oderwać od niej oczu. Wcale nie podobało jej się, że umknął przed zbliżającymi się gośćmi, toteż nie zamierzała mu odpuścić przy najbliżej okazji. Najbliższej? Niedoczekanie!
Prychnęła pod nosem i włożyła sporo siły w to, by podnieść się bez pomocy skrzeczących nad jej głową matron. To prawda, że była skołowana i nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co zaszło tu przed paroma minutami, ale była Cerelią. Wzięła się więc w garść i przecisnęła się pomiędzy kobietami prosto w kierunku Islaya, w którego błyszczących oczach odbijał się blask księżyca. Z premedytacją całkowicie zignorowała Clevelanda, który domyślnie cofnął się o kilka kroków.
CZYTASZ
Szkarłatny mrok [18+]
RomanceDruga część cyklu "Szkarłatny arystokrata". Szerszy opis fabuły pojawi się już niedługo!