•1•

19 4 2
                                    

Chaos. Tym jednym słowem można było określić to co działo się aktualnie w Ariet. Chociaż chaos był tam codziennością, to ten był wręcz wyjątkowy, a dotyczył tego samego co zwykle. Iris - 12 letnia blondynka z zielonymi oczami i ciemnobrązowymi pasemkami po jednej stronie włosów znowu zniknęła. Znowu, bo działo się to praktycznie codziennie. Znikała sobie na takie dwa skromne dni i wracała do zamku tylko po to żeby coś zjeść, przebrać się i znowu znikała. Rodzina królewska, jej starszy brat i cała straż wręcz stawali na głowie by tylko ją znaleźć i znowu wpajać jej do głowy że ona nie może tak robić bo kiedyś przejmie tron a obywatele na pewno z całą pewnością nie będą chcieli mieć za królowej jakąś dziewczynę która zawsze ucieka z domu, i że to nie wypada bo ona jest księżniczką, że tak nie wolno bo nie dopuszczą jej do tronu i żeby spojrzała na swojego brata - Ezrę, który swoją drogą święty również nie był, bo uciekał tak samo jak swoja siostra, jednakże nie tak często i wracał do domu (nie to co Iris.) Po kilkanaście godzin trzymali ją w jednym miejscu, grożąc że pozbawią ją praw rodziny królewskiej albo że zamkną ją w ciemnym lochu z tymi wszystkimi strasznymi bandytami i będzie tam z nimi spała. Czy Iris się tym przejmowała? Absolutnie nie. Z panami w lochach zdążyła się już dawno zaprzyjaźnić i czasem nawet chodziła do nich by słuchać legendy o fikcyjnych stworzeń, natomiast po długich kazaniach ojca ponownie wymykała się i ruszała za mury zamku. Ironią losu było to, że według zasad i świętej księgi zamkniętej gdzieś daleko daleko w zamkowych murach i skarbcach, to Ezra, starszy syn pary królewskiej miał zasiąść na tronie, myślicie że chciał? Absolutnie nie. Ezra wolał słuchać legend które Iris wcześniej usłyszała od panów bandytów z lochu, uwielbiał wręcz czytać książki o nadnaturalnych stworzeniach, marzył by zobaczyć kiedyś na niebie smoka, lub obudzić się i wyglądając przez okno dostrzec w oceanie syreny, lub w trakcie polowania natknąć się na elfy które leczyły ranne zwierzęta, zranione przez straże i okolicznych myśliwych. Wcale nie widział siebie w roli króla, fakt że ego miał spore, i posiadał dosyć duże mniemanie o sobie, to nawet nie wysilał się żeby wyobrazić sobie siebie z koroną na głowie, siedzącego na jakimś tronie z wielkim berłem długości swojego chuja i diamentami wielkości mózgu jego ojca (małymi ❤️)

Jednakże urodził się pierwszy i właśnie dlatego musiał przejąć władzę, mimo tego nie tylko on był z tego niezadowolony. Tak jak wspomniałam wcześniej, ironią losu było to, że to właśnie on ma być przyszłym królem podczas gdy białowłosy tego właściwie nie chce, natomiast jego siostra ma przejąć władzę kiedy nadejdzie już jego żywot, o dziwo - to ona jest bardziej zainteresowana tym całym panowaniem. Dziwne, prawda? Rodzeństwo wielokrotnie próbowało nakłonić swojego ojca do zmiany zdania i zasad księgi, bezskutecznie. Bowiem król Edward niby te dzieci kochał ale jednak chciał je wydziedziczyć chociaż nie mógł bo tak nie wypada, dla niego najlepiej byłoby gdyby żadne z nich nie przejmowało tronu no ale przecież tak nie wolno bO tEgO NiE mA w KsIęDzE.

Jego żona natomiast... koło dupy jej to właściwie latało. Obojętne jej było to które z jej dzieci przejmie władzę, ważne było tylko to by dbali o poddanych i nie dopuścili do żadnego spadnięcia bomby czy coś, liczyło się tylko bezpieczeństwo i to, żeby nie odkryli co żyje za murami całego państwa.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

|| Ezra ||

–— No i gdzie ona jest do cholery jasnej?!
—– głupio się pytasz, pewnie zwiała od ciebie, też bym to zrobił jakbym mógł.

...
W jadalni odbił się dźwięk plaskacza.
Spoliczkował mnie.

—– Edward! Czy ty jesteś normalny?! - krzyknęła moja matka wchodząc nerwowo do pomieszczenia, w którym mój ojciec wygłaszał swoje litania na temat tego jak to moja siostra jest nieodpowiedzialna, i że jak straże jej nie znajdą to wszystkich pozabija.
—– Słucham?! To on szczeka jakbym był dla niego jakimś kolegom a jestem jego ojcem do kurwy! - zaczął przekrzykiwać swoją żonę ojciec, jednak gdy tylko zobaczył jak bardzo jest ona zdenerwowana tym co właśnie Edwardo Sheeran odstawił za cyrk to sie zamknął i zaczął ją komplementować by nie ciągnąć tematu.
–— Ezra, idź do swojego pokoju i odpocznij, zaraz tam przyjdę okej? - powiedziała łagodnie moja mama odwracając się w moim kierunku. Cieszę się że ona jest chociaż normalna i nie przewrażliwiona.
—– Jasne. - odparłem krótko i wyszedłem szybko z pomieszczenia. Skierowałem się na piętro gdzie znajdowały się wszystkie pokoje i biblioteka, oraz bawialnia. Mój pokój znajdował się na końcu korytarza za rogiem, bo chciałem mieć po prostu święty spokój, lubię własne towarzystwo i nie potrzeba mi zbyt wielu przyjaciół czy chociażby gości. Pokój Iris znajdował się natomiast na samym początku korytarza, bo ojciec ubzdurał sobie że to utrudni jej ucieczki, w rzeczywistości obok jej pokoju było duże okno z którego zwisał bluszcz, nie zliczę ile razy z niego spadłem próbując wydostać się w taki sam sposób jak moja siostra.

Wyminąłem straże które chodziły w te i we w te, jakby to miało im pomóc w znalezieniu mojej siostry. Zastanawiam się co by się stało gdybym powiedział ojcu że Iris ma taki stary domek na drzewie do którego ucieka kiedy ma dosyć patrzenia na innych, pokochał by mnie? Czy pobił bo nie powiedziałem mu wcześniej? Nie wiem, i choć interesuje mnie to bardzo, to i tak mu tego nie powiem. Wie tylko mój przyjaciel - Ethan, którego ojciec jest dowódcą straży, on sam niedawno "awansował" na takiego ala ochroniarza, odpowiada za pilnowanie mnie, czy to robi? Głupie pytanie, oczywiście że nie.

—– Veron, właściwie to czemu tak chodzicie skoro gówno wam to daje w poszukiwaniach co? Boicie się powiedzieć ojcu że Iris i tak wróci i nie ma co jej szukać czy jak? Jak chcecie to powiem za was. - prychnąłem patrząc na zakłopotanych i wystraszonych strażników. Bo wiecie lub nie, ale o ile popularnością cieszę się poza zamkiem, tak w zamku unikają mnie jak mojego starego, serio taki brzydki jestem czy co?

—– Nie nie panie..! My tylko...uhh...
—– Dobra, żartuje tylko, mine masz jakbyś miał obsrać nogawkę zaraz.- powiedziałem z prześmiewczym uśmiechem na twarzy (1000 słów woohoo) Wracajcie do pracy lepiej, i radzę wam patrolować nie tylko ten korytarz. - dodałem i wszedłem do swojego pokoju. Głównymi panującymi tam kolorami jest biel i czerń, ale znajdują się tam również jasnoniebieskie elementy. Ściany są wykonane z białego marmuru, łóżko jest duże w kolorze czarnym (CO? DLACZEGO JESTEM CZARN- znaczy nic) Na środku znajduje się czarny puchaty dywan, całą jedną ścianę zajmują czarne półki na książki a obok nich stoi biała lampa stojąca. W rogu stoją natomiast dwa jasnoniebieskie fotele z czarnym stolikiem kawowym. Obok łóżka znajdują się dwie białe etażerki z roślinami i telefonem. Naprzeciwko łóżka znajduje się duża, czarno-biała szafa z lustrem, z sufitu zwisa natomiast żyrandol. Niedaleko szafy znajduje się również białe biurko z jasnoniebieskimi szafkami, nad nim wisi tablica korkowa z różnymi zdjęciami i cytatami. Są tam między innymi zdjęcia moje i mamy, lub te z Iris, większość jednak jest ze mną i moją klaczą maści siwo jabłkowitej - Fern. Dostałem ją na swoje 12 urodziny i jesteśmy już ze sobą 5 lat. Nie wyobrażam sobie życia bez niej (Ezra koniara canon.)

Usiadłem na fotelu z którego był widok na morze. Wpatrywałem się w nie i marzyłem tylko o tym by kiedyś się stąd wydostać, nie musieć martwić się obowiązkami i dorosłym życiem, panowaniem królestwem które mnie kiedyś czeka. Chciałbym po prostu żyć.

Z takimi myślami Willow wypłynęła na powierzchnię nie zważając na krzyki jej przyjaciół. Bez słowa wpatrywała się w mury zamku, marząc o tym by pozbyć się ogona i móc normalnie funkcjonować, chciała poznać kogoś kto kochałby ją bezgranicznie, chciała być człowiekiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1262 słów dziękuje pa

North Daymarn WindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz