•4•

6 2 0
                                    

Ominięcie straży było praktycznie niemożliwe. Parę lat po śmierci matki Willow - kiedy ta miała już wystarczająco dużo lat by uczyć się wychodzenia z wody - jej ojciec poinformował straż podwodnego pałacu, że jego córka jest chora i prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie wyjść z wody samodzielnie...lub wcale. Wszystko oczywiście było kłamstwem które nigdy nie wyszło na jaw, gdyż Willow posłusznie siedziała w swoim domu wysłuchując rozkazów ojca. Teraz, ćwicząc z przyjaciółmi musiała nie tylko wydostać się niezauważona ale również wrócić niezauważona, co graniczyło z cudem. Zważając na jej rude, długie włosy oraz wielokolorowy ogon od razu zostałaby schwytana, a do tego kategorycznie nie mogła dopuścić. Zazwyczaj kiedy ona i jej znajomi bądź też przyjaciele ćwiczyli wspólnie, to udawało jej się schować w dużej grupce. Tego dnia natomiast była ich jedynie piątka, a to właśnie Willow miała najjaśniejsze kolory i od razu zostałaby zauważona, wobec tego przyjaciele położyli na jej włosy tonę glonów i innych kolorowych muszelek, a na ramiona zarzucili starą podniszczoną szatę którą kiedyś znalazła Star.

Kamuflaż okazał się być udany. Straż spostrzegła tylko znane twarze jej przyjaciół, w tym syna królowej - Aspena, więc nie mieli właściwie czym się martwić. Chłopak znał się na samoobronie, zawsze nosił przy sobie dużą muszlę w którą musiał zadmić gdyby był w jakimś niebezpieczeństwie na lądzie. Do tej pory nic nie miało takiego miejsca, a w szczególności gdy był z przyjaciółmi. Jego matka - Maria, królowa Tarrin doskonale zdawała sobie sprawę z lojalności Willow jak i Star, Kayli, nie była jednak przekonana co do Niyi ale jednocześnie była pewna że nawet gdyby dziewczyna zostawiłaby jej syna w niebezpieczeństwie, to reszta zrobiłaby wszystko aby mu pomóc.

Willow przez praktycznie cały dzień mówiła o tym, że dzisiaj zostanie na trochę dłużej, sama. W odpowiedzi otrzymywała tylko pogróżki od swoich przyjaciół którzy nie mieli zamiaru na lądzie przesiadywać dłużej niż 20 minut, ani niańczyć rudowłosą gdyby coś się stało. Byli jej przeciwieństwem, oni bali się ludzi, nie tak bardzo jak np. ojciec dziewczyny i rodzice Aspena, jednakże starali się przełamywać swój lęk stopniowo aby potem nikt nie odkrył prawdy przez ich niepotrzebny strach. Willow natomiast gdyby mogła to pewnie skakała by z radości gdyby zobaczyła człowieka, stanęła z nim twarzą w twarz i wymieniła kilka zdań. Bardzo pragnęła dowiedzieć się więcej o ludzkiej kulturze, bo wszystko jak do tej pory słyszała od starosty bądź też jej ojca, ale on opowiadał głównie straszne rzeczy takie jak zabijanie syren i robienie z ich łusek spódnic, albo wieszanie ich głów, lub też trzymanie ich ogonów w gablotach gdzieś daleko w zamku królewskim...Willow jako mała dziewczynka bała się czegoś takiego. Peter przestrzegał ją że nigdy ma nie wychodzić na ląd, bo takie potwory jak ludzie tylko czekają żeby powiesić jej błyszczący ogon w jednej gablocie, lub go sprzedać Bóg wie w jakich celach...

Po wychyleniu głowy z wody dziewczyna natychmiast zrzuciła z siebie "przebranie" i zaczęła kręcić się w kółko. Jej przyjaciele patrzyli na to przedstawienie z rozbawieniem i zaczęli łapać oddechy, które pomagały w dłuższym wytrzymywaniu na powierzchni. Star podpierała Willow rękoma, by ta się nie utopiła, tak, brzmi to dziwnie ale syreny które ćwiczą muszą tak samo na siebie uważać. Nie bierzesz oddechu na powierzchni - dusisz się, nie łapiesz oddechu jak zwykły pływak przed wskoczeniem z powrotem do wody - topisz się. Zasady te obowiązywały każdą istotę, niezależnie od tego czy ma ogon czy nogi. Rudowłosą wręcz rozpierała energia, jak w sumie zwykle, jednak ten dzień był ciepły, bezchmurny i nic nie wskazywało aby w późniejszych godzinach zaczął padać deszcz, taką pogodę Willow uwielbiała. Kochała słońce, które muskało jej skórę swoimi promieniami i zostawiało ślady opalenizny, lekki wiosenny wiatr rozwiewał jej mokre włosy i powodował gęsią skórkę, która była nieodłącznym elementem jej wynurzenia się. Ocean był... ciepły, wręcz idealny dla syren, ten gatunek preferował raczej cieplejsze wody i osiedlanie się głeboko na dnie. Takie dni jak ten Willow kochała najbardziej, brak deszczu, przyjemne słońce, ciepła woda i w dodatku samodzielne pływanie - no żyć nie umierać!

North Daymarn WindOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz