Itahi zmierzal w strone sladuw robota. Jego twarz byla prawie kamienna gdyz wczesniej po drodze zobczayl Meduse. Pomijajonc ten fakt Itahi byl w tej hwili bardzo powanzny.
- gdy tylko znajde tego co ZNOWU odebral mi saskiego, to mu nogi razem z kregoslupem wyrwe,,,,, - Wyszeptal pod sobom. kto wie czy zartowal.Meszczyzna spojrzal w gure. W koncu zauwarzyl tego pierdalnego robota, wyczuwal ruwniez zapah swojego brata poniewaz mial pelnom pieluche. Itahi postanowil ze nie bedzie odrazu atakowac maszyny, tylko zaczeka az dojdzie do jego bazy,,,,
Po aru minutah hodzeniem za tym Itahiemu robilo sie trohe nudno bo ten robot nawet nie zasuwal 1km/h. usiadl na ziemi(bo juz nie bylo gdzie indziej siedziec) i spojrzal gdzies indziej. po czym gdy znowu sie odwrucil, robota juz nie bylo!??!!
- co,,? - powiedzial na glos swom reakcje. Pobiegl w strone sladuw kture spodziewal sie ze robot zostawi. Jednak nie bylo ih tam. Moze to oznaczalo ze odlecial, bo wsm i tak ta droga juz prowadzila tylko do voida,,,,,,,,,,,,,,chwila moment. ten robot mugl wleciec do voida.Itahi spojrzal na dul stojonc przy krancu przepasci. Rozloyl rence i zanurkowal w pruznie, liczonc na to ze zobaczy tam jaki kolwiek lond (ok). Po jakims czasie spadania tak w dul i wdul w koncu udalo mu sie cos ujrzec. byl to niewielki kwadrat ktury z kazdom sekundom sie powienkzal i powienkrzal I POWIENKRZAL dopuki nie rozerwal sswoim cialem tego dach!! Gdy wylondowal na miejscu zrobil wielkie bum.
- sasi,,,, - powiedzial rozejrzajonc sie wokul. I ujrzal swojego brata,,,,,,,, przywiozanego do krzesla. Itahi szybko pobiegnol do brata, ale uslyszal glos pewnej baby.
- jesli go ruszysz,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, to wyruham was obu. - powiedziala. Ten odwrucil glowe.
- Kim jestes?1 zaraz cie zabije!!11 - Itahi stanol w pozycji walkowej.
- nie tak predko. musisz mnie wysuhac. - kobieta przestawila sie jako karin. i no zaczela tlumaczyc co tu sie dzieje.
- Jestesmy w reaktorze, jakbysnie zauwarzl. - Itahi rozejrzal sie wokul, no rzeczywiscie ale co z tym.
- jest tu ukryta bomba, ktura pod wplywlem twojego ciala zaczyna swuj countdown,,, -- co?! o czym ty gadasz kobieto?! i czemu jeszcze zyjesz,,,,,, myslalem ze juz wysztskie kobiety zniszczylem!11 - wykrzyknol itahi. A karin sie zasmiala na jego odpowiedz.
- hahahahha, itahi, moje jaja som wiekrze od twoih. Wsumie,,, to ty ih juz nie masz. to wszystko przez twojego brata. I ty sie nadal za nim uganiasz?/ - powiedzala, patrzonc itahiemu prosto w oczy. Te slowa trohe daly mu do myslenia,,, ale to nie oznaczalo ze juz nie kohal swojego brata.
- Lepiej gadaj gdzie jest bomba1 I za ile wybuchnie/!? - wykrzyknol.- bomba wybuhnie za okolo 3 minuty,,, a ty hyba jestes slepy jak jej nie zauwarzyles. -
- co? - itahi kolejny raz sie rozejrzal wokul, i zauwarzyl ze,,,,,,,,,,,,,,ta bomba byla przyczepiona do saskiego. Hopag nie byl przytomny, wienc przynajmniej nie musial na to wszystko paczec. Meszczyczna prubowal cos zrobic z tom bombom, ale nie wiedzal co wsm.
- bomba przestanie odliczac, tylko wtedy gdy zmierzysz sie ze mnom! - karin podniosla swe piesci i ruszyla w strone itahiego. Itahi oczywiscie sie obronil bo walczyl z wiekrzymi rzeczami.
- naprawde? - powiedzial zazenowany
- haha, to byla tylko przykrywka. teraz zaczynamy walke,,, - powiedzala wyciogajonc zza siebie dwu metrowe karabiny, kturymi zaczela strzelac do przeciwika. Itahi jak to zwykly czlowiek poprostu biegl po tyh pociskah wyciogajonc jeszcze wiekrzy karabin a nawet nie karabin tylko bron laserowom, kturom nacelowal na karin.Kiedy bron sie ladowala, itahi rzekl do niej:
- jakis ostatnie slowa?!! -
- NIE! CZEKAJ!!1 jesli odpalisz to, to caly reaktor sie spali!! -.
- co mnie to obhodzi,,, potrafie obronic siebie, i mojego brata! - Kiedy bron sie w pelni naladowala, wydusila z siebie OGROMNY LASER KTURY ZROBIL GIGANTYCZOM DZIURE W REAKTURZE PRZEZ KTURY SPADLA KARIN DO PRUZNI.
- AHHHHHHHHHH!!!!!!!111 - krzyknela, a caly reaktor zaczol sie palic takiak wczensiej muwila. Itahi przypomnial soebie O TEJ BOMBIE KTURA BYLA PRZYCZEPIONA DO SASKIEGO.Bomba odliczala ostatnie sekudny. Sasuke w ostatniej hwili sie obudzil, juz w ramionah swego brata. Nie mial pojecia co sie stalo. itahi odlecial z pruzni patrzonc na bombe ktura wybuha i niszczy caly reaktor ktury lewitowal w powietrzu.
- Itahi,,,? - powiedzial sasuke.
- co sie stalo? -.
- juz nic, braciszku :)) -.Wylondowali na lond. Wszystko wokul bylo ciemne, a drewa ledwo co staly. Itahi stanol po srodku niczego z saskiem w rence. A nastepnie namietnie pocalowal go w usta,,,,,,,Sasike byl trohe zaskoczony tom naglom rekacjom z jeg strony, ale robili dziwniejsze reczy wienc nie ruszylo go to az tak.
- Sasuake,,,, ja cie tak badzo koham. Niktnigdy mi sie nie zabirze,,,,, -
- emm,,, tak. wiem. -.Stali tak razem przez trohe, doupik itahiemu nie przypomniala sie jedna rzecz.- musimy ci zmienic pieluszke braciszku. - powiedzial. - hociaz,,, gdyby nie twuj smrud to bym cie tak predko nie znalazl :)). -W koncu, po raz kolejny ruszyli w strone domu. Ale gdy dotarli ten dom na ich oczah wybuhnol. Hyba ta cala karin ruwniesz podsadzila bombe u nih w haupie. No cuz. Teraz nie mieli do konca gdize sie podizac, nawet nie wiedzieli czy wugule jeszcze istniejom jacys ludzie na tym swiecie oprucz nich. Itahi na ten widok poprsotu sie odrwucil, i szedl w kierunku przeciwnym domu ze swoim braem w renkah. Saske nie wiedzial oco mu hodzi, gdzie on chcial go zaprowadzic?
- Itahi,,, co teraz z nami bedzie? - spytal.
- chcilabym z tobom braciszku,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, uprawic suks puki cie jeszcze nie zgubilem. - polozyl saskiego na ziemi, a ten czul maly niekomfort.Meszczyzna powoli zaczol robierac hopca do naga, razem z jego pieluhom, ktura no nie byla czysta a cala pobrudzona guwnem. Sasuke to ma niezlom srake. Jednak Itahiemu to nie przeszkadzalo, nawet i lepiej bylo kiedy czul ten aromat w powietrzu. Wziol go za jego male mieso i zaczol powoli ruszac w gure i w dul. Hopag jeczal gdyz dlonie brata byly duze oraz bardzo mocne,,,, Itahiemu sie to podobalo i zaczol robic to jeszcze szybciej, dopuki saskuk nie wydzielil jego cieplego kremiku. Wylizal to wszystko, prowadzonc swuj jezyk do odbytu hlopaka.
- ahhhh!!11 nie!!1 itahi nie tam!!1 - wyjeczal, kiedy itahi wsadzal swuj jezyk do srodka. Poruszal nim na boki aby odkryc najbardziej wrazliwe miejsce hlopca, agdy juz je znalazl, ten zaczol bardzo glosno jeczec i dyszec.Mezczycnie podobalo sie to, a mlode i wrazliwe cialko saskiego tylko bardziej go podniecalo. Sciagnal spodnie i wyjol swuj pepsi i wlozyl delikatnie w hlopca, wtym czasie namietnie calujonc sie z nim. Sasuake zaczol sikac gdyz czupa czups Itahiego byl mocny, i to sprawilo ze mial takom rekacje, powodem tego ruwniez bylo to ze dlugo nie sikal.Nagle chlopa ugryzl klescz, przez co zacozl jeszcze glosniej jeczyc bo go to podnieclo. Kiedy itahi to zauwarzyl postanowil dolonczyc kleszcza do ich zabawy, i poprosil go zeby ruwniez sciagnol swe spodnie. Na co kleszcz pokiwal glowom i wyjol swoje dingi dongi, a nastepnie wsadzil do saskiego tak samo jak robil to itahi. Po dluzszym czasie tego namietnego momentu i trujkontu z kleszczem, hlopak wydalil z siebie ostatni moczo kremik.
- ah braziszku,,, jestes naprawde,,, naprawde kohany. - powiedzial itahi. Byl z siebie dumny kiedy widzial stan swojego dyszoncego brata. Przytulil go mocno i rozmyslal co teraz powinien zrobic dla ich przyszlosci,,,,,,,,
CZYTASZ
Więzy krwi (Itachi x Sasuke) [18+]
FanfictionNaruto || pełna akcji historia o dwójce braci w podejrzenie bliskiej relacji. || Itasasu. pozdrawiamy i milego czytania zyczymy :**