30. Dostałem/am się

56 2 0
                                    

1 Lipca
17:30

Spojrzałam na ogród mojego domu i byłam strasznie dumna z mojej pracy. Wszystko wyglądała idealnie tak jak w głowie to sobie wyobraziłam. Mała ścianka na zdjęcia ozdobiona balonami z napisami i cyframi dziewiętnaście. Obok instax, mnóstwo wkładów do niego i mały album gdzie można się wpisać i wkleić zdjęcie.

Na stole mnóstwo przeróżnych przekąsek i napoi, idealnie dobrane szkło i talerze oraz grill, który już tylko czeka aż ktoś go rozpali. Do 18 jeszcze jakieś trzydzieści minut ale znając moich znajomych już za chwilę ktoś się pewnie pojawi, dlatego cieszę się że już wszystko jest przygotowane. 

Upewniłam się czy dobrze policzyłam ilość talerzy i mogłam usiąść i spokojnie czekać na gości. Mimo, że dziś moje urodziny i powinnam chodzić radosna ale napięcie we mnie wzrastało z każdą sekundą czekania na Dylana.

Dziś rano przyszły do nas listy z uczelni, z odpowiedzią na nasze podania o przyjęcie. Nie chce otwierać go sama dlatego stwierdziłam, że poczekam na Dylana przez co z każdą chwilą czekania uczucie napięcia i stresu we mnie wzrastała. 

Ani ja oni on nie wiemy jaka jest odpowiedź, ale w głębi duszy mam wrażenie, że udało nam się dostać. Jeśli to prawda, będzie to najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć na urodziny. Już nie mogę się doczekać jak zamieszkam razem z Dylanem i będziemy razem studiować...

Wtedy wszystko było by piękne, ale nie ma co na razie marzyć skoro żadne z nas nie zna jeszcze odpowiedzi...

Moje myśli rozwiał dzwonek do drzwi, którego dźwięk rozszedł się po całym domu. Podniosłam się z ławki i wolnym krokiem podeszłam do drzwi wejściowych. Otworzyłam je a za nimi zastałam Lizy, Daniela i Dylana

- Sto lat, Sto Lat gwiazdo .- krzyknęła Lizy na wejściu i rzuciła mi się na szyję

- Dziękuje .- odpowiedziałam posyłając jej ciepły uśmiech 

Dziewczyna wręczyła mi prezent i jeszcze raz mnie przytuliła, po czym weszła do środka domu wymijając mnie. Daniel również złożył mi życzenia i wręczył torebkę z prezentem a na końcu podszedł do mnie Dylan, który złożył krótki pocałunek na moich ustach na powitanie.

- Wszystkiego najlepszego kochanie .-powiedział i wtulił się we mnie a po całym moim ciele przeszedł ciepły dreszcz

- Dziękuje .- odpowiedziałam spoglądając prosto w jego zielone oczy .- Masz list ?- zapytałam a chłopak pokiwał twierdząco głowa i pomachał mi listem przed oczami.

Weszliśmy oboje do środka i udaliśmy się do ogrodu gdzie była już Lizy i Daniel. Wzięłam ze stolika mój list z uczelni i zaczęłam bawić się nim w dłońmi

- To co otwieramy ?- zapytałam patrząc na Dylana a on pokiwał tylko głową 

Widziałam, że bardzo się stresuje tak samo jak i ja...

- Tak .- powiedział Dylan i zaczął otwierać swój list a ja poszłam w jego ślady

Zaczęłam wolno i z uwaga czytać zawartość a gdy poznałam odpowiedź zamarłam. Spojrzałam na Dylana a w jego oczach widziałam, że też już zna odpowiedź. 

- To co na raz, dwa, trzy ?- zapytał a ja pokiwałam głową

- Raz .- zaczął, cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy

- Dwa .- kontynuowałam czując jak serce podchodzi mi do gardła

- Trzy

- Dostałem/am się .- powiedzieliśmy równocześnie i aż pisnęłam gdy usłyszałam, że chłopak się dostał. 

Od razu podbiegłam do chłopaka by go przytulić a nasi przyjaciele zaczęli się cieszyć razem z nami. Poczułam ogromną ulgę na sercu gdy zobaczyłam, że się dostałam a gdy już wiem, że pojadę tam razem z Dylanem dzień stał się piękniejszy. 

To zdecydowanie moje najlepsze urodziny w życiu....

..........................

Piątek 19.15

- Ej Olivia, chodź na chwilę .- zawołał mnie Dylan a ja wykonałam jego prośbę i podeszłam do niego odchodząc od naszych przyjaciół

- Tak ?- zapytałam spotykając się wzrokiem z chłopakiem

- Nie dałem ci jeszcze prezentu .- powiedział przybliżają swoją twarz do mojej

- Mówiłam ci, że nie musisz mi nic kupować .- odpowiedziałam a chłopak się zasmiał

- Tak, tak.. chodź .- powiedział i ujął delikatnie moją dłoń

Zaczął mnie prowadzić w stronę wyjścia z domu i zatrzymał się przy drzwiach wyjściowych by je otworzyć. Na zewnątrz stał Jonah z ogromnym pudełkiem w dłoniach i wymalowanym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam na chłopaków pytająco a oni tylko się zaśmiali. 

- To dla ciebie... od nas .- powiedział Dylan a ja niepewnie podeszłam bliżej nie spuszczają wzroku z dwójki chłopaków

Nie wiem czego się spodziewać w środku a przez ich dziwne uśmiechy aż boję się otworzyć pudełko i sprawdzić co tam jest. Delikatnie zaczęłam podnosić wieczko do góry wzrokiem cały czas błądząc po twarzach chłopaków a gdy usłyszałam ciche piszczenie zerknęłam do wnętrza pudełka.

Moim oczom ukazał się mały biały szczeniaczek rasy maltańczyk. Rzuciłam wieczko na podłogę i z szeroko otwartymi ustami delikatnie wyjęłam pieska ze środka. Czułam jak do oczu napływają mi łzy a małe żyjątko przytuliłam delikatnie do siebie by nie zrobić mu krzywdy.

- Wy jesteście nienormalni .- powiedziałam patrząc ze zbita miną na szczeniaka

- Powiedzmy, że będzie to nasz dziecko, które będzie nam towarzyszyć na studiach .- powiedział Dylan i objął mnie ramieniem

- Jak go nazwiemy ?- zapytałam patrząc raz na Dylana a raz na małego pieska

- A jak chcesz go nazwać ?- odbił piłeczkę a ja przyjrzałam się z bliska maluchowi

Szukałam na nim jakiegoś szczególnego znaczka, coś co wyróżniało się na białej sierści maluszka. Gdy tak na niego patrzyłam, przypomniałam sobie, że oboje z Dylanem kochamy bajki, a na myśl przychodzi mi tylko jeden biały piesek z bajki.

- Piorun .- powiedziałam a chłopacy zaczęli się śmiać

- Czemu piorun ?- zapytał Jonah

- Bo oboje kochamy bajki... znacie jakiegoś innego białego psa z bajek ?- zapytałam a Dylan pocałował mnie w czoło

- A więc piorun .- rzucił Dylan a ja się zaśmiałam

Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam aż tak szczęśliwa.... 

Jonah zabrał pudełko z wieczkiem i wszedł do środka a ja zostałam z Dylanem i naszym "dzieckiem" przed domem. Spojrzałam na chłopaka a ten cały czas uśmiechał się w moim kierunku.

- Olivia... ma do ciebie pytanie .- odezwał się brunet a ja posłałam mu pytając spojrzenie

- Tak ?- zapytałam a chłopak podrapał się nerwowo po karku

- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i... zostaniesz moją dziewczyna ?- zapytał a ja otworzyłam szerzej oczy i miałam wrażenie, że się przesłyszałam

- T... tak .- odpowiedziałam niemalże od razu a chłopak się zaśmiał i pocałował moje usta tak delikatnie, jak bym miała mu zaraz uciec.

 Chyba tylko ja mogę mieć takie szczęście...

A wszystko zaczęło się od jednej złej cyfry.....

.....................................................................................................................................

Jedna zła cyfra...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz