6 Wszystko jest do bani

27 1 0
                                    

Następnego dnia miałam wyjść ze szpitala, byłam w nim już pięć dni i z jednej strony chciałam wrócić do domu, a z drugiej nie, nie chciałam widzieć rodziców. W piątek miałam iść na kolację z Cyprianem i już nie mogłam się tego doczekać. David przyjeżdżał do mnie codziennie i nie zgadzał się z decyzją mamy, tak jak ja. Nasza relacja trochę się polepszyła.

Wieczorem przyszedł do mnie Cyprian. Coraz bardziej mi się podobał.

- Jak twoje wyniki?- zapytał.

- Dobrze, wszystko jest już ok.

- Całe szczęście, martwiliśmy się o ciebie.

Jak zwykle uśmiechnęłam się do niego. Od incydentu, w którym powiedziałam mu, że go kocham, ani razu do tego nie wrócił i nie powiedział mi tych dwóch słów. Zaczęłam się zastanawiać czy on serio coś do mnie czuje. 

- Już muszę lecieć, ale pogadamy na kamerce wieczorem, ok?- powiedział chłopak.

- Ok, pa.

Cały czas było mi smutno z powodu zakazu na surfing, nie mogłam się z tym pogodzić. Wiedziałam, że choćby nie wiadomo co, muszę uprawiać ten sport. To był jedyna aktywnoś fizyczna, którą kochałam i byłam w niej dobra.


- Chodź szybciej, Olivia!- zawołał mnie brat.

- Idę, ale jestem obładowana torbami i nikt mi nie pomaga- powiedziałam, chciałam, żeby pomógł mi to nieść.

- Daj mi to.

W aucie stresowałam się powrotem do domu, do matki, David to zauważył.

- Boisz się powrotu do domu?

- No, trochę.

- Mama jest teraz w pracy, tata też, więc na razie będziemy sami.

- Ok.

Gdy tylko weszłam do domu szybko pobiegłam do mojego pokoju. Dziwnie się czułam, pomimo, że mieszkałam tu od zawsze, teraz miałam wrażenie jakbym była tutaj pierwszy raz. Dopiero w moim pokoju poczułam się komfortowo. Nie chciałam mieszkać pod jednym dachem z rodzicami, ale miałam dopiero szesnaście lat, pechowe szesnaście.

- Proszę, pizza, a tak w ogóle to zamierzasz wyjść z tego pokoju? Siedzisz tu już ponad sześć godzin- David wparował do mojego pokoju, jak zwykle tak, że prawie dostałam zawału. 

- Boże, już Ci mówiłam wchodź ciszej!- zerwałam się z łóżka.

- Ok, może o tym nie zapomnę- powiedział.

- Och, nie wytrzymam z tobą.

- Tak się składa, że ja z tobą też- gdy wypowiedział te słowa, wybuchliśmy śmiechem. Dawno się tak dobrze nie dogadywaliśmy, jeszcze miesiąc temu po takiej wymianie zdań, zaczęłaby się wojna pomiędzy nami.- A teraz tak na serio, wyjdziesz kiedyś z tego pokoju?

- W piątek na pewno.

- No tak, przecież idziesz na randkę, moja mała siostrzyczka dorasta.

- Po pierwsze to nie randka, tylko kolacja, po drugie nie jestem mała.

- Tak, tak, moja DUŻA siostrzyczko.

- Możesz przestać?- zaczynało mnie to irytować.

- Oczywiście siostrzyczko.

- Idź do swojego pokoju.

- Ok, pójdę, ale ty pamiętaj, że za chwilę przyjdą rodzice.

- Dzięki za przypomnienie.

Na faliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz