Przed sklepem zauważyłam Rukie i trzech chłopaków. Jeden miał czerwone włosy jak ananas, drugi był łysy a trzeci miał nieskazitelną cerę i piękne błyszczące włosy.
-Rukia-chan!
Krzyknęła Orihime i zobaczyłam jak na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech.
-Czesc Inoue.
-Co tutaj robicie?
Zapytał prosto z mostu Ichigo. nie wiedział czemu ale miał źle przeczucia.
Renji, bo tak miał na imię chłopak o czerwonych włosach, pokazał palcem na mnie.
-Przyszlismy po nią.
Poczułam na plecach zimny pot.
-Dlaczego?
Powiedziałam mimowolnie stając bliżej Ichigo.
-Kapitan dowódca chce Cię zobaczyć. Taki dostaliśmy rozkaz.
Na słowo rozkaz aż mną zatrzęsło. Widząc moją reakcję Ichigo mimowolnie się uśmiechnął. Ku mojemu zaskoczeniu krok w moją stronę zrobiła cała reszta. Nie potrafiłam się z tego nie ucieszyć.
-Himawari-san niczego nie zrobiła. Nie możecie tak po prostu ją zabrać.
Łysy chłopak spojrzał na nią z góry i złapał za swój miecz.
-Mamy doprowadzić ją nawet siła.
Ichigo słysząc to oburzył się. Złapałam go za ramię i wyszłam do nich. Spojrzałam na łysego chłopaka i się przedstawiałam. Zaskoczony moim ruchem też się przedstawił.
-Rozkaz był taki, że macie nie tam sprowadzić ale dał wam konkretny termin?
-Nie. Mamy Cię po prostu doprowadzić do niego.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-W takim razie chce z wami pójść na układ. Pozwólcie mi porozmawiać najpierw z Urahara a później pójdę z wami gdzie chcecie.
-Nankuraisa! -krzyknal Ichigo- nie masz nic wspólnego z Soul Society więc nie widzę powodu...
-Jak to nie?-przerwalam mu w pół słowa. Podrapalam się po policzku- mam moce Boga śmierci więc chyba podlegam pod ich rozkazy, czy nie?
Spojrzałam na Ikkaku który patrzył się na mnie zaskoczony moim logicznym myśleniem w takim momencie. Widząc to podparlam się w boki nadymając jak paw.
-Ichigo powinieneś słuchać mądrzejszych od siebie.
Powiedział zadowolony z docinki Renji i zaczął się śmiać. Ichigo tylko zmarszczył brwi i ściągnął torbę ze swojego ramienia. Pokrecilam tylko głową i spowrotem zwróciłam się do nich.
-Mozemy się tak umówić?
Spojrzeli po sobie i skineli głową. Tyle mi wystarczyło i pierwsza weszłam do sklepu zostawiając resztę z tyłu.Zaskoczona rozglądałam się do okola zachwycona łakociami, które były wystawione w sklepie. Poczułam jak moja ślina zaczyna się nadmiernie produkować. Uśmiechnęłam się pod nosem jak glupia. Spojrzałam do tyłu i widziałam niezadowolona minę Ichigo.
-Daj spokój i nie dasaj się tak. Przecież to normalne, że chcą zobaczyć co się dzieje.
-Nigdy nie wynikło z tego nic dobrego.
-Co masz na myśli?
Ichigo przyspieszył kroku i zrównał się ze mną.
-Chcieli skazać Rukie na śmierć za to, że podzieliła się ze mną swoją mocą.
Zmarszczylam nos i przechylilam glowe w jego kierunku.
-Troche przesadzasz. To chyba było bardziej skomplikowane, prawda?
-O czym ty mówisz? Podzieliła się ze mną swoimi mocą i ledwo udało nam się przekonać resztę że zrobiła to żeby chronić siebie i moja rodzinę.
Zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam na niego zaskoczona. Inaczej to zapamiętałam. Wydawało mi się że maczał w tym palce ten kapitan w okularach. Ichigo widząc moją zmieszana minę zapytał się o co chodzi.
-Chcesz mi powiedzieć, że okazało się że żaden kapitan nie jest zły? W sensie, że nie uciekli z tego soul coś tam i nie musieliście go pokonać?
Ichigo spojrzał na mnie jak na debila. I zatrzymał się przed drzwiami.
-twoja wyobraźnia szaleje. Nic takiego się nie stało. Muszę Cię zmartwić ale nie ominela Cię żadna wielka bitwa i mam nadzieję, że nigdy nie będzie czekała.
Unioslam brwi z zaskoczenia i wlepialam pusto w niego oczy. Jak to nic takiego się nie stało? Czyli że nigdy nie miało to miejsca czy dopiero się stanie? Przecież później porwali mu Orihime i była cała ta wielka wojna z tymi potworkami.
-Ichigo, czy walczyłeś z kimś potężnym?
Zaskoczony zaprzeczył.
-Wielkiej walki jakiejś nie pamiętam. Parę razy dostałem porządny łomot ale żeby jakiś wielki przeciwnik do pokonania to nie.
Skinęłam głową i poczułam, że niczego nie rozumiem. Chciałam się zapytać o tego kapitana ale usłyszałam czyjś głos.
-Ile mamy gości a ja taki nieprzygotowany. Wejdźcie proszę.
Obrocilam się i zobaczyłam mężczyznę w blond włosach i bialo-zielinym kapeluszu. Przywitałam się i tak jak powiedział weszliśmy do środka.
Siedzieliśmy na ziemi przy okrągłym stole. Większość rozmawiała ze sobą o niczym konkretnym a ja siedziałam i zaczęłam myśleć co mam zrobić. Skoro nic takiego się nie stało to znaczy, że Okularnik nie jest zły? Że tak naprawdę istnieje szansa że wpadłam gdzieś do jakiejś chorej rzeczywistości i tak naprawdę oprócz tego, że kojarzę poszczególne postacie ich życie tak po prostu się toczy? Bez zdrad, walki i śmierci?
Zaczęłam nerwowo bawić się i przygryzac końcówki swoich włosów. Zawsze tak robiłam jak na czymś się skupiałam. Spojrzałam przed siebie na Urahare który bacznie mi się przyglądał. Zagryzlam dolną wargę i zastanawiałam się czy jest odpowiednia osoba, żeby mu o wszystkim powiedzieć? Czy może jednak Isshin jest tą postacią która mi pomoże?
-Aaaaaaaaa! -krzyknelam wstając z ziemi- już nic nie wiem.
Urahara uśmiechnął się i zamknął swój wachlarz
-Himawari-san od tego jestem tutaj ja, żeby torche tą sytuację naświetlić.
Spojrzałam na niego a Ichigo siła sprowadził mnie spowrotem na ziemię żebym usiadła.
-Wiesz co się stało?
-Male ptaszki opowiedziały mi to i tamto ale chciałem zobaczyć Cię na własne oczy. Zwłaszcza jak się okazało, że nasz moce Boga śmierci.
-Moge Ci zaufać?
Zobaczyłam jak jego wyraz twarzy się zmienił. Skinal głową.
-Jestem tutaj żeby Ci pomóc i upewnić towarzystwo, że nie jesteś 'super złym Bossem który chce porywach Orihime-chan i zabić Kurosakiego'.
Kiedy to usłyszałam zaczęłam świecic się na czerwono i usłyszałam cichu parsk śmiechu od Ichigo. Spojrzałam na niego i tylko o
krecilam głową z dezaprobatą.
-Ten komentarz mogłeś sobie odpuścić.
Ichigo głośno odchrzaknal i powiedział, że to nie on. Od razu spojrzałam na Orihime która tylko nerwowo się śmiała.
-Moze pokażesz mi się w tej drugiej postaci?
Spojrzałam spowrotem na rozbawionego Urahare i skinęłam głową.Kopnelam delikatnie Ichigo i Wstałam od stołu. zamknęłam oczy i zaczęłam się koncentrować na tym co chce zrobić.
-Co robisz?
Zapytał się zaskoczony Renji. Spojrzałam na niego tak samo zaskoczona jak on.
-No chciałam się zmienić w tego Boga śmierci.
Spojrzał na mnie zaskoczony. Urahara tylko złowieszczo się uśmiechnął pod nosem.
-Abarai-kun, Himawari-chan potrafi siła wyprzeć swoją postać Boga śmierci, wymuszając od razu druga formę.
Usłyszałam tylko ciszę w pokoju. Rozejrzałam się do okola i widziałam wszystkie oczu na sobie. Poczułam się nieswojo i zapytałam czy to coś złego.
-Przecież wy wszyscy potraficie to zrobić?
Pokazałam palcem na Renjiego- ty masz tego cholernie duże pawiana, ty wielki ogromy topór, ty zmieniasz się w królowa śniegu a ty -spojrzalam na chłopaka z nieskazitelną cera- a ty ta taka wijącą się roślinkę?
Ikkaku spojrzał na mnie zaskoczony i widziałam jak chwycił pochwę miecza. Widząc to unioslam ręce do góry w geście poddania.
-Skad to wszystko wiesz?-zapytal całkiem poważnie Urahara- wydaje mi się, że o pewnych rzeczach nie wiedzą nawet sami tutaj obecni.
Odwróciłam się do niego zaskoczona. Ichigo złapał moje dłonie i ściągnął w dół
-Mozesz przestać zachowywać się jak jakiś wróg?
Zaskoczona jego ruchem widziałam jak jego oczy były wściekłe. Spojrzał na Ikkaku.
-Nan jest jedną z nas i nie wybaczę nikomu kto podniesie na nią chociaż jeden palec.
Znowu to cholernie ciepłe uczucie w środku. Spojrzał na mnie i wziął głęboki oddech.
-Jeszcze raz zobaczę ręce podniesione do góry i sam Ci je obetnie.
Skinęłam niepewnie głową i spojrzałam na Rukie.
-Mozesz używać tej drugiej formy?
Pokrecila głową.
-Ban:Kai i jeszcze nie jestem w stanie jej uwolnić.
Podrapalam się po policzku i zacisnęłam wargi.
Wróciłam spojrzeniem na Ikkaku i mówiłam po cichu sama do siebie.
-Yumichka nie wiedział nic o twoim Bankai, on nie powiedział nic o uwolnionej swojej formie ale Renji powinien umieć używać swojej
-Moge -powiedzial- ale nie rozumiem skąd to wszystko możesz wiedzieć.
Unioslam brew i uśmiechnęłam się niepewnie.
-Jak powiem że powiedział mi to Ichigo to pewnie mi nie uwierzycie.
Poczułam jak Ichigo zdzielil mnie po głowie.
-oczuwiscie, że nie.
Dodał zirytowany. Spojrzałam na Urahare i widziałam, że też przybrał obronną pozę. Nie był już tak wyluzowany jak wcześniej i wcale mu się nie dziwię. Pewnie mysli ile wiem na jego temat. Poczułam się nieswojo. Nie lubiłam tego uczucia. Czułam, że każdy w pokoju jest gotowy mnie w każdej chwili zaatakować. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu kiedy nagle poczułam, że ktoś się do mnie przytula od tyłu. Poczułam coś miękkiego na plecach.
-Himawari-san, nigdy nie pozwolimy żeby zrobili Ci krzywdę. Skoro jestes ważna dla Kurosaki-kun to dla nas też.
Złapałam ja za dłoń i mocno ścisnęłam. Orihime usiadła obok mnie i spojrzała na Urahare.
-Nie za bardzo orientuje się w tych wszystkich sprawach. Ale wiem jedno. Ona nie jest naszym wrogiem i na pewno da się to wszystko jakoś wytłumaczyć.
Zaskoczona jej słowami poczułam jak te cholerne łzy ściekają mi po policzkach. Widzac to Ichigo założył mi na głowę swoją bluzę.
-Nie pokazuj łez przy swoich potencjalnych wrogach.
Poczułam jak moje serce zamarlo. Zrozumiałam, że zdecydował stanąć po mojej stronie nawet jeżeli będzie musiał pokonać drugi raz całe Soul Society. Wytarłam łzy z oczu i złapałam go za kolniezyk.
-Co ty bredzisz?! Jesteś normalny?! Co to za deklaracja jakiejs cholernej wojny?!
Ichigo spojrzał na mnie zaskoczony moim ruchem i zamarł w miejscu. Nie poruszył się nawet o milimetr tylko patrzył w moje oczy. Oczy pełne łez ale wściekłe.
-co to za 'potencjalnych wrogach'?! Jeżeli myślisz, że pozwolę na to, żeby z jakiegoś bzdurnego powodu wywoływać jakąkolwiek walke to jesteś w błędzie. Nie mam zamiaru patrzeć jak będziecie cierpieć z mojego powodu! Jestem tutaj niepotrzebna i jeżeli cokolwiek miałoby mi się stać to nikt nie będzie za mną płakać!
Ichigo spojrzał na mnie gniewnie. Widziałam jaki był wsiekly. Odrzucił moje ręce i wstał. Spojrzał na mnie z góry. Zmarszczylam brwi i zrobiłam to samo ale niestety z moim wzrostem nie dorastałam mu do pięt. Chciałam znowu na niego krzyczeć ale powiedział coś, przez co nie mogłam się ruszyć z miejsca.
-ja będę płakać.
Spojrzałam na niego. Dalej widziałam jaki był wściekły. Orihime chciała go uspokoić ale tylko spojrzał na nią i odpuściła. Zacisnęłam pięści.
-Znalazles mnie na chodniku nie wiadomo skąd. Nie mam tutaj żadnej rodziny, nikogo. Tak naprawdę gdybyś nie szedł wtedy tamta droga nie bylibyśmy teraz w tym cholernym pokoju. Powtórzę jeszcze raz. Nie wybaczę Ci nigdy jeżeli podniesiesz miecz w moim imieniu na któregokolwiek swojego przyjaciela.
Ichigo patrzył na mnie tym swoim spojrzeniem. Czułam że nogi uginają się pode mną i moje ręce są już tak zimne, że nie mogę prawie poruszać palcami.
-Chcesz, żebym odpuścił jak ktoś przede mną cierpi? Jak cierpi osoba o którą się troszczę?
-Kto tutaj do cholery cierpi?
Ichigo nie wytrzymał i wybuchnął.
-A kto przed chwilą płakał?! Kto przed chwilą wycierał łzy bo poczuła się niechciana? Bo poczuła jak inni są nastawienie do niej bojowo? Że wystarczy jeden twój ruch i wyciągną swoje miecze na Ciebie?!
Zrobiłam krok w tył.
-J-ja ale nie
-Dokladnie ty. To nie była Inoue, to nie byłem ja tylko ty! To ty się balas i miałem zostawić Cię sama? Nikt na to nie zasługuje a zwłaszcza ty.
Słysząc to zrobiłam krok do przodu. Zrozumiałam, że się do siebie zbliżyliśmy i nam obojgu na sobie zależy. Wizelam głęboki wdech i zrobiłam niski skłon. Stałam przed nim zgięta w pol.
-Przepraszam i dziękuję.
Ichigo zaniemówił i zrobił krok w tył.
-J-ja, co do cholery robisz?!
Wyprostowałam się i dalej zezloszczona spojrzałam na niego. Ichigo widząc to poczuł ciepło w środku.
-Przepraszam kretyna bo ma rację.
Drugi raz się uklonilam.
-A teraz Cię proszę, żebyś nie robił niczego na co bym się nie zgodziła. Znasz moje zdanie i jeżeli wasz kapitan zadecyduje że mam zginąć, pozwolisz na to. Jeżeli okaże się że jestem głównym złym Bossem, zaakceptujesz to i zostawisz w spokoju. Jeżeli będą kazali mi przenieść się do Soul Society żeby mieć na mnie oko, bez chwili wachania to zaakceptujesz.
Wyprostowałam się i widziałam jego minę. Był zaskoczony ale po chwili zobaczyłam jak jego oczy znowu płonęły. Złapał mnie za kolniezyk koszuli i podciągnął do góry. Patrzyłam w jego oczy i widziałam swoje odbicie. Widziałam jaką miałam poważną minę i wiedziałam, że nie będzie w stanie przekonać mnie, że się mylę. Już otwierał swoje usta kiedy Urahara nam przerwał.
-Ach ta młodzież i ich hormony. Może zamiast się kłócić i wymyślać co się będzie działo to Himawari-chan utnie sobie za mną pogawędkę a wy napięcie się herbaty?
Odepchnelam od siebie Ichigo i skinęłam głową.
-Ochlon trochę kretynie.
Powiedziałam i wyszłam z pokoju za Urahara.
CZYTASZ
Time Skip
FanfictionOdpowiedz na jedno pytanie jest w stanie zmienić wszystko. Wybierzesz swoje stare życie? Czy może nowe wiedząc, że to wszystko nie jest prawdziwe? W skrócie wszystkie najgorsze pomysły jakie mogłam wymyśleć będziecie mogli tutaj przeczytac