no°5

4 0 0
                                    

Kiedy wyszliśmy na zewnątrz zobaczyłam jak przy bramie - która zjawiła się niewiadomo skąd stały trzy osoby w białych hatori. Zwolniłam trochę kroku bo poczułam się nieswojo. Z tyłu Renji szturchnal mnie ramieniem i uśmiechnął się.
-Nic się nie bój. Poprostu nie wiemy z czym się mierzymy.
Unioslam Brew i naburmuszylam się.
-I to ma mi w jakims stopniu pomoc? Jeszcze bardziej mnie zestresowałes!
Rukia skarciła go wzrokiem i podbiegła do jednego z kapitanów.
-Ni-sama!
Najwyższy kapitan spojrzał na nią a później nasze spojrzenia się spotkały. Zrobiłam skwaszona minę i poczułam jak po moich plecach przeszedł dreszcz.
-Kapitan dowódca zaczął się niecierpliwić więc wysłał nas po was.
Stanęłam przed nimi.
-To moja wina bo straciłam przytomność. Ostatnio często mi się zdarza. Nie chcieli mnie nieprzytomnej prowadzić do waszego kapitana więc musieli chwilę poczekać.
Rukia uśmiechnęła się do mnie a ja puściłam jej oczko.
-Rozumiem. Chodźmy.
Wypuscilam głośno powietrze z płuc i zmarszczylam nos.
-To tyle jeżeli chodzi o radosne powitanie.
Renji tylko parsknal śmiechem. Ruszył do przodu zostawiając mnie z tyłu. Ruszyłam za nim i zobaczyłam, że obok mnie stoi chłopak z białymi włosami na dodatek mojego wzrostu. Zmierzyłam go wzrokiem i starałam przypomnieć jego imię.
-kapitan Hisugaya.
Klasnelam w ręce, racja!
-Toshiro! Ichigo wspominał mi o tobie. W takiej razie on to Byakuja a ten wielki to Kenpachi.
Spojrzał na mnie i skinal głową. Chciałam podejść do nich bliżej ale zobaczyłam jak Toshiro wyciągnął przede mną rękę i zatrzymał.
-Musisz nam wybaczyć ale chwilowo traktujemy Cię jak potencjalne zagrożenie.
Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Po chwili sposcilam wzrok i przytaknelam.
-Przepraszam.
Toshiro spojrzał na mnie i ruszył. Za nami szedł Ikkaku z Yukichka. Kiedy przeszłam przez bramę zdziwiona zobaczyłam tunel. Spojrzałam na Toshiro i zrozumiałam że był tak samo zdziwiony. Złapał mnie za rękę i chciał wrócić ale za nami stał Ikkaku zdziwiony tak samo jak my.
-Chyba nie tak powinno to wyglądać?
Zapytałam i nerwowo zaczęłam się rozglądać. Nikogo nie widziałam tylko usłyszałam wielki szum. Mimowolnie zrobiłam krok w tył i schowałam się za Toshiro.
-Ikkaku, Yukichka!
Krzyknął i stałam w środku pomiędzy nimi.
-Nie chce was martwić ale nie umiem tak szybko biegać jak wy.
Ikkaku spojrzał na mnie zaskoczony, nie wiedział dlaczego to mówię. Pokazałam palcem przed siebie i pokazałam że zbliża się do nas jakieś światło. I to całkiem szybciutko.
-Biegnij
Powiedział Toshiro i bez chwili wachania zaczęłam uciekać. Niestety nie nadazalam za nimi. Widziałam jak poirytowany był Ikkaku.
-Skup się i spróbuj odpychać.
Skinęłam głową i starałam się chociaż trochę mocy skupić w nogach ale nic z tego. Jeknelam z niezadowolenia.
-Nie dam rady. Toshi, znaczy się kapitanie przepraszam ale idę przodem.
Toshiro spojrzał na mnie i zaskoczony moim zachowaniem nie zdążył zareagować. Spojrzałam na swoje dłonie i zobaczyłam że jeszcze 9 paznokci mam brązowych. Uśmiechnęłam się pod nosem i z całej siły uderzyłam pięścią w ziemię. Zadowolona z siebie zobaczyłam że udało mi się ją rozkruszyć.  Złapałam się za prawie przedramienie i zobaczyłam że kolor moich paznokvi zrobił się niebieski
-Tak jest!
Krzyknęłam szeroko się uśmiechając. Podniosłam dwa palce do góry i kawał ziemi na którym stałam uniusl się w powietrze. Nachylilam się do przodu i poczułam wiatr we włosach. W oka mgnieniu dogoniłam resztę. Uśmiechnęłam się szeroko do nich i wyciągnęłam rękę w ich kierunku.
-Moze gdzieś was podrzucić?
Ikkaku tylko zaśmiał się pod nosem i skoczył. Staliśmy już wszyscy razem.
-Trzymac się mocno!
Wyciagnelam ręce do przodu i ruszyliśmy. Uśmiech nie schodził mi z buzi. Patrzyłam co chwile na swoje paznokcie i widziałam jak powoli kolor z moich płynem znikał. Zostało tylko 6 niebieskich paznokci.
-Nie wiem czy uda mi się nas dowieść do końca.
Pokazałam Toshiro swoje paznokcie, jak tracą kolor
-Widocznie mam nałożone jakieś ograniczenia.
-Juz widać bramę.
Powiedział i kiwnąl głową w stronę bramy. Skinęłam głowę i jeszcze przyspieszyłam. Kiedy tylko przelecieliśmy przez bramę wyczerpałam swoją moc i gruchnelam razem z kamieniem na ziemię. Przekoziołkowalam parę metrów i wylądowałam na swoim tyłku. Syknelam z bolu i polozylam na ziemi. Rozłożyłam ręce na boku i łapczywie łapałam powietrze. Poczułam, że ktoś stoi nade mną. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą ludzi ubranych na czarno z mieczami wyciągniętymi przede mną.
-Na kolana.
Zmarszczylam nos i powoli uklęknęłam chowając ręce za kark. Kątem oka zobaczyłam ze leci mi krew i powoli zasłania pole widzenia. Zacisnęłam mocniej wargi i starałam się na to nie zwracać uwagi. mężczyźni rozstapili się i zobaczyłam kobietę w krótkich włosach. Zmierzyła mnie spojrzeniem i kazała powoli wstać. Poczułam, że przy upadku ucierpiały też moje nogi. Kiedy udało mi się wyprostować zobaczylam że na moich udach są rozcięcia i leci z nich krew. Zacisnęłam pięści i starałam się zignorować ten ból. Ale za każdym razem jak robiłam kolejny krok z moich ran sączyła się krew. Rozejrzałam się do okola i szukałam jakieś znajomej twarzy ale nie widziałam nikogo. Rukia i reszta zostali przy bramie a mnie prowadziła ta kobieta ze swoimi podwładnymi. Ugięło się pode mną kolano i tunelami na ziemię. Zacisnęłam pięści i uderzyłam nimi w ziemię. W jednej chwili poczułam jak jakieś promienie światła przebijają mnie. Kleczalam na ziemi całkowicie skrępowana.
-Co jest?
Zapytałam się pod nosem i spojrzałam w bok. Widziałam jak Byakuya miał wyciągniętą rękę w moją stronę. Unioslam brew.
-Naprawde? Ledwo się ruszam i jeszcze jakieś zaklęcie wiążące?
Spojrzał na mnie i po chwili mnie uwolnił. Podbiegł do mnie chłopak w czarnych włosach chyba jeszcze bardziej spanikowany niz ja.
-Mozesz usiąść?
Skinęłam głową.
-Moze trochę zabolec. Postaraj się wytrzymać.
Skinęłam głową i wzięłam głęboki oddech. Wbrew pozorom nie bolało tak jak myślałam. Pomógł mi wstać i zobaczyłam obandażowane uda. Badacze zrobimy się już lekko czerwone ale grunt że nie bolało. Dotknelam swoje czoło i poczułam na nim duży bandaż. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
-jestem Twoim dłużnikiem. Obiecuje, że następnym razem oddam przysługę.
Hanataro spojrzał na mnie zaskoczony i po chwili zobaczyłam łzy szczęścia w jego oczach.
-Dziekuje!
Skinęłam głową i widziałam jak w pośpiechu się oddalił. Widocznie nie był przyzwycZajony do podziękowań. Spojrzałam na swojego 'kata' który się niecierpliwił. Zaczęłam iść w jej kierunku. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam wielki budynek na górze.
-Nie macie jakiejś windy? Będziemy tam szli cały dzień.
Nic mi nie odpowiedziała tylko zniknęła z pola widzenia. Kręciłam głową z niedowierzaniem i zaczęłam się wspinać po schodach.
Z każdym kolejnym schodek przeklinałam sytuację w której się znalazłam.

Time SkipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz