31

132 4 0
                                    

Seweryn szybko zapomniał o danym Julicie słowu, gdy kilka dni później wpadł w swój codzienny rytm. Dodatkowo jego głowę zajmowały problemy, które pojawiły z czasem, a na które musiał znaleźć jakieś rozwiązanie. Jego działka, którą posiadał za miastem była od jakiegoś czasu pod uważnym okiem policji. Sam Seweryn nie wiedział dokładnie czego szukali, bardzo prawdopodobne było, że policjanci chcieli znaleźć na działce coś co mogliby później wykorzystać przeciwko niemu.

W związku z tym i prowadzonymi działaniami, Chudziński po raz kolejny w tym tygodniu, opuszczał komisariat na warszawskiej Pradze. Zmęczony pytaniami zadawanymi, przez panią komisarz w granatowym mundurze, wsiadł do swojego samochodu i przejrzał telefon, gdzie widniało jedno nieodebrane połączenie od Jankowskiego. Wybrał szybko jego numer.

- Dobrze, że oddzwaniasz - w słuchawce rozległ się znajomy głos.

- Co tam chciałeś?

- Seweryn, musimy się zobaczyć. Masz dzisiaj chwilę? - zapytał.

- Ta, a o co chodzi?

- To nie jest rozmowa na telefon - rzucił tajemniczo Jankowski. Po drugiej stronie zapanowała chwila ciszy.

- Dobra spotkajmy się na siłowni - zarządził Tomasz.

- Okej, już tam jadę - powiedział Chudziński i rozłączył się, a potem uruchomił samochód.

Jechał spokojnie przez zatłoczone ulice Warszawy, jednocześnie zastanawiając się co ważnego miał mu do powiedzenia Tomasz, że nie mógł zrobić tego przez telefon. Stojąc na światłach, przez myśl przemknęło mu, że może Jankowski dowiedział się już o tym kto zabił jego oddanego kompana i teraz chciał wyjaśnić to z Sewerynem albo szykował na niego zasadzkę. Mężczyzna otworzył szybko schowek z prawej strony i po omacku odszukał leżącą tam broń. Gdy upewnił się, że była na swoim miejscu zamknął z powrotem wieczko.

Pod siłownię dotarł kilka minut po piętnastej. Westchnął ciężko i powłóczył spojrzeniem wokół, a potem sprawdził telefon i odpisał na smsa od Julity. Jeszcze przed wyjściem z samochodu złapał za pistolet i włożył go za pasek spodni, na wypadek gdyby ktoś chciał go zaskoczyć.

Czując dziwne napięcie, otworzył drzwi wejściowe i zdziwił się niezmiernie, gdy zobaczył siedzących w pomieszczeniu Ryszarda, Adama, Marcina, Wojtka i kilku innych mężczyzn. Zbił piątkę z każdym po kolei i usiadł niedaleko na metalowym krzesełku.

- O jesteś już - powiedział Tomasz, dołączając do kolegów.

- Co to za pilna sprawa, że nie mogła poczekać? - spytał Seweryn, zerkając przy okazji na zegarek.

- Mamy kilka rzeczy do obgadania - powiedział Jankowski i usiadł niedaleko.

- Znowu sprawa tego biznesmana? - zainteresował się Adam.

- Nie, tym razem chodzi o Radka - rzucił grobowym tonem Tomasz. W pomieszczeniu zapanowała niezręczna cisza, która ciążyła nawet Sewerynowi.

- Co w związku z tym? - dopytywał Rysiek, przechylając głowę w bok.

- Faktem jest, że ktoś odjebał go pod domem, mało tego zabił mojego najlepszego człowieka, który zarabiał najwięcej - skarżył się Jankowski.

Rysiek popatrzył wymownie na Seweryna, ale nie odezwał się w ogóle. Głos zabrał jednak Wojtek.
- Wiadomo już kto to zrobił?

- Tego jeszcze nie wiem - przyznał Tomasz, zapalając papierosa. Zaciągnął się dymem, który po chwili wypuścił na zewnątrz. Mówił dalej. - Ale przysięgam, że jak dorwę tego, który go zabił to nie będę się pierdolił.

Dorwać ChudegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz