32

114 5 0
                                    

Kilka dni później Chudziński obudził się na swoim szerokim łóżku, jedynie w krótkich spodenkach i skarpetkach. Marszcząc czoło, rozejrzał się po pokoju próbując przypomnieć sobie, co robił kilka godzin wcześniej lecz uniemożliwił mu to tępy ból głowy.

Wstał powoli, szukając czegoś do picia bo język stawał mu kołkiem w gardle. Nie znajdując nic czym mógłby zwilżyć usta, klnąc pod nosem ruszył do kuchni chcąc napić się czegokolwiek, w ostateczności uznał, że wystarczy mu zwykła woda z kranu, byle nie suszyło go w gardle.

Wchodząc do kuchni, aż zamarł widząc krzątającą się przy kuchennej wysepce nieznaną mu kobietę. Stała przy blacie w samych majtkach i krótkiej czarnej bluzeczce do pępka, a jej długie ciemne włosy poruszały się przy każdym jej ruchu.

Seweryn poczuł, jak oblał go zimny pot, a zaraz potem zrobiło mu się niedobrze. Cały czas zastanawiał się kim, do cholery, była ta kobieta i co robiła w jego domu. O tym, co mogło go z nią łączyć nawet nie myślał bo podświadomie wiedział, już że nie spędził tej nocy sam. Młoda kobieta, widząc że Seweryn wstał odwróciła się do niego i uśmiechając się delikatnie zapytała.

- Spragniony?

Dopiero, gdy podszedł bliżej ogarnął wzrokiem jej twarz, ciemne duże oczy i małe usta. Na oko mogła być przed trzydziestką, choć podejrzewał że wczoraj nawet o to nie pytał. Przełknął gęstą ślinę i powoli, jakby trochę nieufnie odebrał od niej szklankę zimnej coli. Ona odwróciła się z powrotem w stronę blatu, przez co ponownie obrzucił spojrzeniem jej pośladki i zgrabne uda.

- Chcesz coś zjeść? – zapytała, zerkając na niego przez ramię.

Chudziński czuł, że ponownie zrobiło mu się niedobrze, zastanawiał się tylko czy to od kaca czy z emocji, które zaserwowano mu o poranku.

- Nie, dzięki - rzucił w jej kierunku, dodając szybko. - Nie jestem głodny.

- Jak chcesz - odezwała się miękkim głosem.

Mężczyzna spojrzał na nią jeszcze raz, próbując przypomnieć sobie chociaż jej imię, ale szybko doszedł do wniosku, że musiał mieć straszne luki w pamięci. Zaczął przypuszczać, że wczorajsza impreza nie skończyła się jedynie na piciu alkoholu. Znowu poczuł tak dobrze znane mu uczucie mdłości i ból w czaszce z lewej strony.

- Jak masz w ogóle na imię? - zapytał trochę pretensjonalnie.

- Nie pamiętasz? - zerknęła na niego kobieta, klikając coś przy jego ekspresie, co zaczynało go denerwować. - To aż dziwne, bo wczoraj w nocy krzyczałeś je na całe gardło w klubie.

Seweryn zmiął w ustach przekleństwo, zastanawiając się co też takiego wyrabiał wczoraj z tą kobietą, w dodatku poznaną zapewne w klubie. Nie lubiąc, gdy ktoś unikał odpowiedzi na jego pytania odezwał się ponownie do stojącej niedaleko kobiety. Dodatkowo irytowało go ciągłe pikanie na jego ekspresie.

- Może w końcu, do cholery, przestaniesz pstrykać na moim ekspresie i odpowiesz mi na pytanie?! - rzucił widocznie zdenerwowany.

Ona odwróciła się w jego stronę zdziwiona, założyła dłonie na piersi a zdziwienie ustąpiło miejsca złości.
- Mam na imię Marika, dupku - odgryzła się.

Chudziński wywrócił oczami na jej ton głosu, który zaczynał go męczyć, podobnie jak cała jej osoba. Trzeźwiejąc, zastanawiał się co skłoniło go by zabrać ją do siebie do domu i w dodatku aż do rana.

Westchnął i postanowił opuścić kuchnię, żeby wziąć zimny prysznic, który pozwoliłby mu otrzeźwić się i zmyć z siebie kac.

Już kierował się w stronę łazienki, gdy rozległ się dźwięk jego telefonu. Spojrzał w stronę, skąd dobiegała melodia i złapał z ławy swojego Iphona. Na wyświetlaczu widniała nazwa dzwoniącego: Jankowski Tomek. Zmarszczył czoło, zastanawiając się co też chciał od niego o tej godzinie mężczyzna i po krótkiej chwili odebrał.

Dorwać ChudegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz