Chilumi angst

50 2 0
                                    

TW! krew

- Księżyc jest dziś piękny, prawda?
   Słowa rudowłosego wyrwały Lumine z transu, w którym cała jej uwaga była skupiona na nocnym niebie. Przechyliła głowę w jego stronę, i spojrzała mu w oczy. Gwiazdy odbijały jego spojrzenie, co nadawało im niesamowity blask, którego na co dzień mu brakowało. Blask, który mogła zobaczyć tylko w chwilach takich jak te.
   Westchnęła, spuszczając wzrok. Nie mogła myśleć o nim w ten sposób. Już wystarczyło że dość często, jej uwaga kierowała się właśnie w jego stronę, co doprowadzało ją do skrajnych emocji. Przecież nie tak miało to wyglądać. Nie był tym, za kogo się podawał, od początku ją okłamywał, nie zdając sobie sprawy, że zna ona prawdę. A mimo tego, chwilami miała wrażenie że to właśnie ta prawda jest kłamstwem, a chłopak jakiego miała przy sobie, w żadnym stopniu nie przypomina tego, za kogo go uważała.
- Childe?
   Blondynka starała się wypowiedzieć te słowa spokojnym głosem, jednak mimo to, zauważalnie drżał.
- Tak? - Uśmiech na jego ustach sprawił że Lumine chciała jednocześnie płakać z żalu, jak i szczęścia - Czy coś się stało?
   Zmrużyła oczy, spoglądając w dół.
- Childe, wydaje mi się że muszę ci coś powiedzieć. - Zaśmiała się nerwowo, jednak po chwili spoważniała, nabierając powietrza do płuc. Jej twarz przybrała surowy wyraz, a ona miała świadomość że to co za chwilę powie, zmieni codzienność w jakiej aktualnie żyła.  - Tartaglia?
   Źrenice rudowłosego wydawały się gwałtownie zmniejszyć, jak gdyby ktoś zaświecił mu latarką w oczy.
- Słucham? - Odpowiedział drżącym głosem, na marne starając się ukryć strach.
- Tartaglia, jedenasty harbinger fatui, mam racje?
- Mówisz o mnie? - Z jego ust wydobył się nerwowy śmiech.
   Lumine zamknęła oczy, w których powoli zaczęły gromadzić się łzy.
- Fontaine, cztery lata temu. Childe, zamordowałeś go. Zamordowałeś go dla własnej zachcianki, pamiętasz?
   Blask w oczach rudowłosego zdawał się zniknąć w momencie w którym złotooka wypowiedziała te słowa. Wziął głęboki wdech, trudząc się żeby nie krzyknąć z bezsilności.
- Lumine…
- “Siedemnastoletni chłopak, znany pod pseudonimem Childe, morduje mieszkańców wioski Narcisse d’eau” - Zacytowała z pamięci, po czym wyjęła z kieszeni zmiętoloną stronę z gazety i wcisnęła mu ją w dłonie. - Fatui nie dopuściło żeby ta sytuacja wyszła na światło dzienne, więc nie zgodzili się na rozpowszechnienie tego druku i spalili wszystkie egzemplarze. Prawie wszystkie.
   Spuściła wzrok w dół, czując że mimo wszelkich starań, z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Sięgnęła do pasa, chwytając za sztylet.
- Lumine, to było naprawdę dawno, ja… - Rudowłosy na marne próbował sklecić sensowne zdanie, jednak zbyt często gubił się w słowach.
- Od początku moim celem było wymierzenie sprawiedliwości w twoją stronę. Dlatego teraz cię ona dosięgnie. - Jej głos drżał, podobnie jak całe jej ciało, gdy celowała ostrzem w jego stronę. - Nie stawiaj oporu, proszę, nie mogę ci odpuścić, nie teraz.
   Mimo że słowa te skierowane były do niego, brzmiały jakby chciała przekonać sama siebie o ich znaczeniu. Bezsilnym ruchem, pchnęła sztylet w jego stronę, jednak ten bez trudu złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając zadanie śmiertelnego ciosu. W momencie w którym jego palce zetknęły się ze skórą blondwłosej, ta krzyknęła, wybuchając płaczem. Upadła na ziemię, i gdyby nie natychmiastowa reakcja rudowłosego, spadłaby z klifu prosto do morza.
- Hej, Lumine, proszę, spójrz na mnie.
   Dotknął jej ciepłego policzka, ocierając łzy.
- Puść mnie! - Gwałtownie zaczęła się szarpać, ale ten uniemożliwił jej jakikolwiek ruch.
   Po chwili, zapadła cisza. Cisza, którą oboje bali się przerwać. Cisza, która była najgłośniejszą ciszą, jaką kiedykolwiek słyszeli.
- Przepraszam. - Wyszeptał Childe, pozwalając łzom spłynąć po jego licu.
- Aether. Zabiłeś go. Zabiłeś go z uśmiechem na ustach! Jesteś mordercą, Ajax. Nienawidzę cię.
   Dziewczyna zamknęła oczy. Oddychanie nigdy nie sprawiało jej takiej trudności, jak w tej chwili, gdy powietrze zdawało się cięższe niż wszystko inne. Mimo to, musiała to zrobić, musiała go zabić. Zbyt długo zwlekała, oślepiona jego fałszywym urokiem, fałszywymi uczuciami. To całkiem zabawne, że czasem myślała że wcale takie nie są. Że naprawdę ją kocha.
   Szybkim ruchem dłoni, wyrwała mu sztylet, i już miała wbić go w jego klatkę piersiową, kiedy poczuła niespodziewany ból w nadbrzuszu. Wytrzeszczyła oczy, i otworzyła usta, wpatrując się w przerażoną twarz rudowłosego.
- Cholera, Lumine! - Ajax odskoczył od blondwłosej, i spojrzał na swoje ręce, poplamione krwią. - Nie, nie, co ja…
- To boli, Childe. - Wydukała, czując jak ból rozpływa się po całym ciele.
   Chłopak kucnął przy niej, po czym najdelikatniej jak mógł, uniósł ją na kolanach i położył dłoń na jej policzku.
- To nie koniec, prawda? Proszę, Lumine… - W jego głosie wyraźnie wyczuła bezsilność i strach.
- Obawiam się że tak. - Mówiąc to, zakrztusiła się, plując krwią. - Jesteś mordercą, Ajax. Nienawidzę cię. Jednak… Nie zmienia to faktu, że księżyc jest dzisiaj bardzo piękny. Prawda?
   Wypuściła powietrze z ust, po czym jej głowa opadła w stronę gwiazd. Wpatrując się w nocne niebo, odeszła w ramionach ukochanego.
  

'*•.¸♡Genshin one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz