(III)

586 102 24
                                    


Pokonany przed godziną wróg, właśnie prał po pysku przywiązaną do krzesła ofiarę. Wszędzie pryskała krew, a każdy cios był pełen wściekłości i gniewu, jakby kat wykonywał z premedytacją okrutny wyrok.

– Jesteście? – Mężczyzna się odwrócił. Czoło miał pokryte potem, twarz, ubranie, przedramiona i ręce zaplamione krwią, skapującą na betonową podłogę.

W końcu Laura poczuła prawdziwy strach. Jeżeli to samo zrobi z nią... Z trudem przełknęła ślinę, zaciskając palce w pięści.

– Dobra, zabrać to ścierwo i wypad! – rozkazał, zapalając papierosa. – Dla pani przynieście czyste krzesło i zdejmijcie jej knebel.

Zajęła teraz pozycję poprzednika, z tym że na razie była cała i nieuszkodzona.

– A teraz kwiatuszku... – zaczął, pochylając się nad nią, lecz Laura nie dała mu skończyć.

– Wygrałam – oświadczyła twardym głosem. – A ty oszukujesz! Tchórz!

– Że co? – Papieros zawisł w kąciku ust, a mina wyraźnie mu się wydłużyła.

– Tchórz! – powtórzyła, chociaż na samym końcu głos jej lekko zadrżał. – Związali mnie liną okrętową i to trzech słusznych rozmiarów chłopów. A ja ważę niecałe pięćdziesiąt kilogramów i mam wzrost siedzącego psa.

– Faktycznie. – W ciemnych oczach zamigotało coś na kształt rozbawienia. – Trafnie to określiłaś.

– Ty też się mnie boisz. – Postarała się, aby to zdanie zabrzmiało wyjątkowo pogardliwie.

– Ja?

– Jesteś dwa razy większy, pewnie kilka razy silniejszy, ale będziesz się pastwił nad słabą kobietą.

– Nie wiem, czy mogę cię nazwać słabą, o słowie kobieta już nie wspominając.

– Mam dwadzieścia pięć lat! – Uznała za słuszne nieco się oburzyć.

– Nie miałem na myśli wieku, ale... – uczynił nieokreślony ruch ręką. – Bardziej wyglądasz na dziwadło, które uciekło z zoo i to z klatki dla małp.

– Zapomniałam się uczesać.

– Tak, chyba przez cały ubiegły rok.

– Nie stać mnie na fryzjera!

– Odpowiedniejsze byłoby strzyżenie owiec.

– Nogi ogoliłam! – warknęła z oburzeniem Laura, po czym gwałtownie poczerwieniała. Cóż, to niekoniecznie były sprawy, o których powinna mówić.

– Czym? Kosiarką? – zapytał ironicznie, kucając obok dziewczyny i kładąc rękę na nagim udzie. – Czy zasnęłaś na trawniku podczas koszenia?

– Zabieraj łapy! – zdenerwowała się. Może nie powinna być tak obcesowa w zaistniałej sytuacji, ale nienawidziła, gdy ktokolwiek ją obmacywał.

– Kształtne, zgrabne – powiedział z uznaniem, nic nie robiąc sobie z jej protestu. – Najchętniej widziałabym je szeroko rozłożone... – Męska dłoń rozpoczęła wędrówkę po nagiej skórze, wywołując w Laurze zarówno oburzenie, jak i zawstydzenie.

– Po co mnie porwałeś? – Zmieniła temat, usiłując się odsunąć. Zauważył to i jedynie się roześmiał. – To zemsta za skopanie fiu... – odchrząknęła. – No, wiesz czego.

– Tego raczej nie zapomnę. Zastanawiam się tylko, czy jesteś odważna, czy głupia? – dodał zamyślony.

– Jak powiem, że głupia, to mnie puścisz?

The queen of fight [WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz