Nie odpowiedział, jedynie wytarł wierzchem dłoni, krew kapiącą z nosa. Powiedzieć, że wyglądał jak po ciężkiej walce w młodości, to mało. Podarta koszula, zakrwawiona twarz, zapuchnięte oko i rozcięta warga upodobniły go do zawodnika zaciekle walczącego na ringu. Nic nie mówił, jedynie posapywał ze złości, z całej siły próbując się powstrzymać od uduszenia tego cholernego babska.
– Szefie... – Igor, jego najlepszy pomocnik i prawa ręka, podał mu ręcznik. – Może lepiej było ją nie rozwiązywać?
– Nie przesadzasz? – Laura podeszła bliżej i zadzierając głowę, spojrzała na niego surowo. Biedak, wzdrygnął się i mimo że najchętniej by uciekł, pozostał ma miejscu, dzielnie odpierając psychologiczny atak wariatki. – Co z was za mężczyźni? On to chociaż jest usprawiedliwiony, skopałam mu jaja, ale wy?
Twarz Bastiana przybrała odcień plam krwi z jego koszuli. Zanim jednak eksplodował, Laura pchnęła go na krzesło, odebrała mu ręcznik i delikatnie zaczęła ścierać krwiste smugi.
– Boli? – zapytała z troską. – Przepraszam, trochę mnie poniosło, ale naprawdę panicznie boję się kotów. Uraz z dzieciństwa.
Wymamrotał coś, czego nie dosłyszała, po czym zamknął oczy. W głowie mu huczało, rozcięta warga piekła, a prawa strona twarzy zaczynała puchnąć, ale mimo to, całkiem absurdalnie, zachciało mu się śmiać.
Kotofobia? Aż strach pomyśleć, co ta dziewczyna jeszcze zrobi. On, który wzbudzał powszechny respekt i czasami paniczne przerażenie, jeden z najbardziej wpływowych ludzi półświatka, wyglądał po spotkaniu z tą wariatką, jak przypadek kwalifikujący się do natychmiastowej opieki szpitalnej. Nadal bolały go klejnoty, a teraz na dodatek jeszcze kilka innych części ciała. Wcześniej, gdyby ktokolwiek zrobił coś podobnego, zabiłby gada bez najmniejszych skrupułów. Mężczyznę, kobietę, płeć obojętna. Dlaczego więc teraz czuł jedynie rozbawienie, a nie gniew? Autentycznie, miał ochotę roześmiać się na głos i z trudem to powstrzymywał. Ostrożnie uchylił powiekę zdrowego oka i spojrzał na pochylającą się nad nim Laurę.
Te włosy! Każdy kosmyk zdawał się być odrębnym bytem, żyć własnym życiem, dlatego całość sprawiała wrażenie totalnego chaosu. I te oczy! Jak ktokolwiek mógł mieć oczy w kolorze tak intensywnej zieleni? Przeniósł spojrzenie na pełne wargi i poczuł kiełkujące podniecenie.
No ładnie. Ona tak go urządziła, a on zaraz napali się jak nierozgarnięty nastolatek, chociaż wcale nie była w jego typie. Za niska, za brzydka i za dziwaczna. Problem polegał na tym, że własne ciało nie chciało go słuchać.
Westchnął przeciągle i nagle się ocknął.
– Igor, zawieziesz ją do domu, a ja się wykąpię i przebiorę – rozkazał, odtrącając rękę Laury. Wzruszyła jedynie ramionami i odłożyła ręcznik, lecz nie zamierzała tak łatwo, zniknąć z tego miejsca.
– Nie potrzebujesz pracownika na pół etatu? – zapytała. – Trupy mnie nie przerażają. Mogłabym sprzątać, pucować trumny, przygotowywać kanapki. Całkiem niezła ze mnie kucharka – dodała zachęcająco, a Bastian zauważalnie się wzdrygnął.
– Nie potrzebuję. Po cholerę chcesz u mnie pracować?
– Branża przestępcza i branża pogrzebowa podobno są dobrze płatne, a ja potrzebuję kasy – odpowiedziała uczciwie. – Mam ogrom długów i spore wydatki.
– Wydatki?
– Mama jest chora, a brat wymaga kosztownej rehabilitacji. Groby też mogę kopać – dodała w zamyśleniu. – Obiecuję zachować zimną krew w przypadku spotkania Charona. Rzuciłam dziś starą pracę i myślę, że ta u ciebie będzie lepsza.
– Aha. A co robiłaś?
– Pracowałam w szpitalu jako salowa. Studiuję psychologię sądową i kryminalną, bo chcę zostać profilerem kryminalnym.
– Głowa mi zaraz eksploduje – jęknął Bastian. – I chcesz pracować dla mnie?
– Tak, w domu pogrzebowym. Całkowicie legalnie i zgodnie z prawem.
– Oszaleję! Jedź do domu dzieciaku. Jak chcesz dobrej pracy, to zgłoś się do klubu Hawana. Potrzebują tam barmanki, więc nie patrz na mnie tak potępiająco. I obyśmy więcej nie mieli przyjemności się spotkać, bo w którymś momencie puszczą mi nerwy, a tego bym nie chciał.
Nie pożegnała się. Powiedziała tylko zwięźle „dziękuję", po czym Bastian został sam. Pomaszerował na górę i w pierwszej kolejności wziął prysznic. Owinięty w ręcznik, przez długą chwilę ponuro przyglądał się swemu odbiciu w lustrze.
Kotofobia? Profiler? Długi? Tak, była oryginalna. Nieokiełznany żywioł, który stanął na jego drodze i całkowicie wytrącił z równowagi. Dostrzegł uśmiech na własnej twarzy, a po chwili zaczął się nawet głośno śmiać.
W porównaniu z nim to był naiwny dzieciak. On miał za sobą kilka lat spędzonych w pudle, zakończoną sukcesem karierę boksera, cztery dychy na karku i pragmatyczne spojrzenie na świat, polegające na wykorzystaniu każdej okazji do wzbogacenia się i wspięcia w górę po szczeblach drabiny społecznej. Nie miał skrupułów i sumienia, potrafił zabić, chociaż nie dotąd nie został skazany za żadne morderstwo. Przez ostatnie lata zajmował się wyrzucaniem ludzi na bruk, ściąganiem długów i nielegalnym hazardem, a umiejętności w torturowaniu pozazdrościłby mu pewnie średniowieczny kat.
Mimo to Bastian poczuł nieokreślony żal. Szybko pozbył się tego uczucia, bo gdzieś tam pojawiła się myśl, że to może być niebezpieczne, zmienić jego status quo.
A to było ostatnią rzeczą, jakiej chciał.
CZYTASZ
The queen of fight [WYDANA]
RomanceKomedia nieszablonowa, nieprzewidywalna, surrealistyczna, z odrobiną sarkazmu i romansu w tle. Uczciwie ostrzegam, proszę nie pić, nie jeść i nie przebywać w miejscach publicznych podczas czytania. Za skutki uboczne nie odpowiadam. Bastian wychował...