Rozdział 3 - SZPITALNA MIŁOŚĆ część 1

14 0 0
                                    

Grudzień, czyli koniec pierwszego semestru. Jeszcze kilka dni i święta, oraz operacja o której wspomniałam na początku. Miałam dość szpitali, lekarzy, szkoły i jeszcze kilku innych rzeczy.

W połowie grudnia zaczęłam się zadawać z kolegą Bartkiem oraz z jego dwójką znajomych z klasy Kacprem i Anzinem? Tak mi się wydaje bo często go tak nazywają. Fajnie mi się z nimi spędza przerwy. Są lepsi niż ten Maciek, który nadal mnie denerwuje. Chłopaki też go nie lubią. Bartek mówi, że to wkurzający typ oraz, że mógłby się ode mnie odczepić.

                                        **********

Zima, kolejny dzień szkoły w dodatku było dość sporo śniegu. Tego dnia również poszłam do kolegów. Od moich ostatnich przemyśleń mogę stwierdzić, że chyba chłopaki wolą mnie bardziej niż dziewczyny. Lubię je, ale też nie chce im sprawiać problemów. Chociaż w podstawówce też zazwyczaj gadałam tylko z chłopakami. Może poprostu lepiej się dogaduje z nimi? Tego nie wiem, ale raczej może tak być.

Podczas jednej z lekcji napisałam do Gabi:

-Hejka Gabiś.

-Hej - odpisała mi dość szybko pomimo, że ma szkołę.

-Co tam u ciebie? Nie przeszkadzam? - zapytałam ją.

-U mnie jest wszystko okej, a u ciebie?-odpisała mi, a po chwili dodała.- Nie przeszkadzasz mi. I tak nie słucham na lekcji.

-U mnie też okej i super, że ci nie przeszkadzam. Do której dzisiaj jesteś w szkole?

-Do czternastej. A ty?

-Tak samo! Masz czas po południu?

-Nie wiem napisze ci jak będę już w domu. Ja już lecę do zobaczenia potem - szybko odpisała i po chwili zauważyłam jak była już nie aktywna na messengerze.

                                          *********

Po lekcjach gdy byłam już w domu okazało się, że za 2 dni jadę do szpitala. Bałam się jak nigdy. Nie chciałam tam jechać. Nie spodziewałam się, że ten czas minie tak szybko. Napisałam do mojej przyjaciółki niestety nadal była nieaktywna. Uznałam, że się uczy i lepiej jej nie pisać.

Mama poprosiła abym już spakowała kilka rzeczy do szpitala. Tak też zrobiłam. Nie wiedziałam kiedy wrócę do domu więc nie spakowałam wiele rzeczy.

- Spakowana?- niespodziewanie weszła mama z pytaniem.

- Tak, a co? - odpowiedziałam jej.

- Tak się pytam. Pamiętaj, że jutro jedziemy jeszcze z tatą i Kubą (moim bratem) do kina bo w niedzielę już do szpitala.

- Wiem, wiem.

Kiedy mama już poszła do salonu ja skończyłam się pakować.
Chwilę później położyłam się na swoim łóżku i pisałam trochę z Zosią i Gabrysią, poczym zasnęłam...

                                         **********
Dwa dni później w niedzielę około  dziewiątej rano byłam z mamą już w szpitalu gdzie czekałyśmy na przyjęcie na oddział. Minęły jakieś 2 godziny, wtedy przyszedł lekarz i zaprowadził nas na odpowiednie piętro. Okazało się, że będę mieć sale z samymi chłopakami. Nie powiem nie przekonywało mnie to zbytnio, ale to była jedyna wolna sala. Łącznie było nas w sali czterech. Chłopacy byli w różnym wieku. Jeden był młodszy, drugi w moim wieku, a trzeci najstarszy.

Na początku nikt z nikim nie gadał, ale potem najmłodszy z chłopaków, który miał na oko 10 lat zagadywał do każdego. Czasem wkurzał każdego, w czasem był cicho. Chłopak w moim wieku natomiast był dość przystojny, niestety nie miałam odwagi zagadać, ponieważ byłam nieśmiała. Najstarszy z nich nie zwracał uwagi na nikogo i zajmował się swoimi rzeczami, więc o nim nie ma za dużo co gadać.

Moi jedyni przyjaciele Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz