Maj 1998
- Masz dziesięć lat, Harry. - Ręce Hermiony owinięte były wokół kryształowego flakoniku z mieniącym się, perłowym płynem.
Harry uśmiechnął się do niej.
- Nie mniej, nie więcej. Tak, Hermiono, wiem.
- A kiedy już weźmiesz eliksir...
-...Efekty będą stałe. Wiem.
- Przerabialiśmy to już z tysiąc razy.- Wtrącił Ron z lekką nutą w głosie.
Opadły jej ramiona.
- Naprawdę myślisz, że to zadziała? A co jeśli to wszystko szlag trafi i tylko pogorszy sytuację?
- Nie trafi. - To akurat wiedział na pewno. - Znam go. Wiem, co muszę zrobić.
Hermiona nadal nie wyglądała na przekonaną, więc Harry sięgnął i uchwycił jej policzek w dłoń. Jej bujne włosy połaskotały go w palce.
- Będzie dobrze, Hermiono. Miej trochę wiary.
Zaśmiała się słabo.
- Och, Harry. Ja z Ronem idziemy na łatwiznę. Gdy znikniesz, zmiany dla nas będą natychmiastowe. To ty będziesz musiał żyć z tym co się stanie.
- No właśnie. - Powiedział Ron. - Znowu będziesz niskim, kościstym maluchem na kolejne siedem lat.
Tym razem to Harry się zaśmiał. Zawsze mógł liczyć na przyjaciół, żeby go rozweselili.
- Będę za wami tęsknić. - Powiedział im.
Złapali go za ręce w geście pocieszenia.
- Zobaczymy się wkrótce. - Obiecała Hermiona.
- Uważaj na siebie. - Dodał Ron.
Harry utrwalił w pamięci obraz swoich dwóch najlepszych przyjaciół. Dwóch rzeczy, które możliwe, że poświęci na zawsze, jeśli zawiedzie. Ale nie. Musi mieć wiarę. Wiarę i odwagę, które go przez to przeprowadzą.
Wiarę, odwagę i wystarczająco dużo sprytu, by zdobyć początkującego Czarnego Pana.
---
Wrzesień 1938
Tom Riddle dotarł na peron 9 na King's Cross. Widział ceglany filar, który dzielił ten peron od następnego, czyli peronu 10.
Powiedziano mu, że ma wbiec w ścianę. Profesor Albus Dumbledore powiedział mu, że ma wbiec w ceglaną ścianę.
Tom nie mógł się nie zastanawiać, czy to przypadkiem nie była jakaś brudna sztuczka, mająca na celu oddzielenie mądrych dzieci od tych głupich. Mimo to, nie było gdzie indziej pójść. Jego bilet znajdował się w kieszeni jego szaty-szaty, która niemiłosiernie odznaczała się w tłumie innych pasażerów na peronie.
Odsuwając swój kufer trochę na bok, Tom zastanawiał się co robić. Ktoś będzie się musiał w końcu zjawić. Dotarł tu dość wcześnie, więc inni uczniowie powinni się pojawić w którymś momencie. Tom zwyczajnie poczeka i zobaczy.
Minęło kilka minut. Żadna nadzwyczajna ilość czasu, ale wystarczająca by się zniecierpliwił. Całe życie na to czekał, na Hogwart. Na ostateczny dowód, że był kimś więcej. Tom nie zamierzał zrobić z siebie głupka, zanim jeszcze postawi stopę w pociągu.
- Pierwszy raz w Hogwarcie?
Starszy chłopak stał kilka metrów obok, jego własny kufer przed nim. Na piersi miał przypiętą błyszczącą odznakę Prefekta. Była zielona- Slytherin.
CZYTASZ
But For You, I Did || tłumaczenie Tomarry (one-shot)
FanficKiedy jedenastoletni Tom Riddle w końcu dociera na peron 9 i 3/4, spotyka prefekta piątego roku Harry'ego Evansa, mugolaka ze Slytherinu, znajdującego się na szczycie swojej klasy. Harry jest wszystkim, czym Tom chciałby być - wie dokładnie jak to j...