Academi of the creap

rozdział 5 masakra

Obudziłam się dość wcześnie bo była dopiero 5:30 ale cóż musiałam się naszykować do szkoły ponieważ dziś miał być projekt mieliśmy go robić w parach a pani miała je wybrać. O 6:30 zeszłam na dół zjadłam śniadanie i tym razem tata zawiózł mnie do szkoły. W szkole przywitała mnie Rose.
- Hej jak ci miną dzień?
- Dobrze a tobie? - Cały czas myślałam o karteczce z numerem.
- Też git miło że pytasz - Uśmiechneła się miło.
- A powiesz mi w końcu co to za karteczka? HM - Wiedziałam że nie odpóści tym razem.
- A nic takiego
- M Ó W - Myślałam że może ujdzie mi to ja sucho... Byłam w błędzie.
-  Luka dał mi swoją karteczkę z numerem ale to nic takiego
- Widać mamy tu love story - Rose się podnieciła.
- n i e nie będiz żadnego love story - starałam się wybić Rose z błędu.
Potem zadzwonił dzwonek i poszłyśmy na lekcje.
- Dobrze a teraz tobierzemy sobie pary do projektu - bałam się że mogę być z Vicki a co najgorsze z Marti chodziż już nie wiem co mogło by być gorsze.
- Dobrze numer 10 z numerem 12 - ( ja mam numer 10 a Marti 12 )NIE ja z MARI JA Z MARTI wszystko idzie nie po mojej myśli masakra.
- oraz numer 9 z numerem 13 - ( Rose ma numer 9 a Vicki 13 )Rose jest z Vicki no ja nie wytrzymam.
- powodzenia - powiedziałam ze smutkiem.
- dzięki przyda się i nawzajem
- dzięki
I tak mineła mi ta lekcja. Po lekcjach jak wszyscy wyszli i zostałam tylko ja i Marti i nagle.
- Masz mój numer przyda się ale potem masz go usunąć bo nie potrzebuje kogoś tak bezwartościowego jak ty - powiedziała drżąc ze mnie.
- Nie zesraj się - nie wiem co we mnie wstąpia że jestem taka hamaka ale no cóż.
- nawzajem - powiedziała to już z mniejszym uśmiechem.
- udław się jajem - poczym uśmiechnełam się i odeszłam.
Przed szkołą czekała na mnie jak zwykle mama wsiadłam do auta i pojechaliśmy do domu. W domu byłam bardzo zmęczona więc zjadłam kolację zrobiłam pielęgnację umyłam zęby, dziś nie miałam nic zadanego więc po tym poszłam odrazy spać.