Plac Zabaw

156 6 2
                                    

Wychodząc z domu rzuciłam szybkie cześć do rudego i wyszłam. Szlam do bramy chyba z 4 minuty gdy wokół domu był ogromny ogród z aquaparkiem. Gdy szlam po marmurowej kostce mijałam ogrodników przywitałam się grzecznie. I w końcu dotaralam do bramy kiwnełam do ochroniarza a ten ją otworzył. Zauważyłam czarne lambo a o nie opierali się chłopaki.
-siema mordy - powiedzialam i z każdym zbiłam piątkę. Wszyscy wsiedliśmy do auta ja oczywiście na przód z Shane'm. A Dylanek i Tony z tyłu.

Śpiewaliśmy, gadaliśmy i Śmiałyśmy się z byle czego. Gdy nagle zobaczyłam sklep monopolowy. A Dylan szybko pobiegł do niego i przyniósł 5 pączek chipsów 4 cole i piwa dla nich. Jechaliśmy jakieś dobre 12 minut i zaparkowaliśmy na placu zabaw.
-serio? - zapytałam zażenowane i kręciłam głową
-tak szybko wyskoczymy ze nawet nikt nas nie zauważy - powiedzial zadowolony Shane. Kiwnełam tylo głową i ruszyliśmy w stronę placu zabaw był ogrodzony takim zielonym płotem. Szybko przez niego przeszkoczylam a oni patrzyli się na mnie jak na jakiegoś Debila. Ale szybko mi doruwnali ale jak to Shane to musiał szachaczyc nogą o płot. Walnełam śmiechem i się położyłam na ziemi. Wiem że oni mieli po 17 czy 19 lat ale ja naprawdę zadaje się tylko z chłopakami niż z dziewczynami. Moje 99% przyjaciół to chłopaki.

Rzuciłam się na paczkę chipsów paprykowych wiedząc ze mam alergie ale jebac. Zapychając się chipsami siedziałam na trampolinie rząc z chłopaków a to się sprzeczali a to sobie dokuczali lub bili. Lałam że śmiechu. Gdy nagle Dylan zwrócił się do mnie zostawiając bliźniaków samych:
-wiesz ze jesteś jedyną dziewczyną która się z nami zadaje?
-wiem bo mówią na mnie chłopczura bo zachowuje się jak chłopak i się tylko z nimi zadaje.
-widac! - krzyknął Tony a ja tylko odłożyłam paczkę chipsów wytrzepała ręce z okruchów i wstałam kierując się w jego stronę. On widząc co chce zrobić wstał ale ja byłam jego wzrostu więc się go nie bałam. Wiem gdzie oni mają słaby punkt tak jak Oliwier każdy z nich miał łaskotki. Więc palec wskazujący z palcem środkowym wyprostowałam i zaczęłam go gilgotać na zebrach. Jak on się zwijał ze śmiechu i położył się na ziemi rżąc w niebo głosy.
-będziesz jeszcze się mnie czepiać ufoludzie? - zapytałam gilgoczac go
- nie nie tylko przestań! - krzyknął a ja sie od niego odsunelam. Ten dalej podsmiechujac wstał i podał mi rękę w znak przegranej podałam mu ją i zaczęliśmy dalej gadać.

Nagle chłopaki po otwierali piwa i się śmialiśmy bo Tony wylał piwo na Shane'a. Gdy mój telefon za wibrował. Dzwonił tata:
-niuśka gdzie jesteś?
-ja jestem że znajomymi na dworze i wrócę około 21 lub jak się zgodzisz to pojadę do mojej koleżanki na noc - skłamałam bo wiem że by mnie nie pozwolił zostać na noc u monetow.
-dobrze tylko przyjedz jutro przed 15. Miłej zabawy pa pa - powiedzial i się rozłączył a ja odetchnęłam z ulgą.
-kto dzwonił? - zapytał wysoki blondyn.
-a mój tata i pozwolił mi zostać na noc  jej - krzyknęłam z ekstytacji.
-to dobrze bo jest taki mały problem - powiedzial Tony pokazując palcami jaki ten problem jest.
-jaki!?
-wszyscy są tu nie trzeźwi oprócz ciebie Mela?
-ahhhh spoczko możemy tu zostać - powiedzial Shane
-noi gitówa

Później graliśmy w nigdy przenigdy i jako pierwsza przegrałam. Ale trudno. Nagle poczulam że gardło mi puchnie i nie mogę oddychać. Zaczęłam się robić sina a chłopaki myśleli że robie sobie żarty.
-Ej Mela co jest? - zapytał ten bliźniak z kolczykiem
-n-nie m-mogę o-od-dychać - odpowiedziałam pokazując na paczkę chipsów.
-kurwa masz uczulenie?! - krzynal Tony. A ja kiwnełam głową. Nagle Dylan wyjął inhalator taki jaki ja miałam gdy miałam ataki astmy lub alergii. Wcisnął mu do buzi i nacisnął pierw raz potem drugi. Znów mogłam złapać oddech. Zaczęłam nabierać kolorów.
-japierdole nigdy tak więcej nie rób!!! - krzyknął Shane.
-sorry ja już zapomniałam że mam na nie alergie. Jakbym miała wam je wszystkie wymienić wam by palców zabrakło. I jedno pytanie skąd masz ten jebany inhalator.?!
-mam zawsze na wszelki wypadek. Hailie ma alergie i zawsze wolę mieć na wszelki wypadek. - kto to była Hailie?
-okej - odpowiedziałam łapiąc się za gardło.
-dobra misiaczki kochane ale już się robi późno kładźmy się spać - powiedzial Shane pocierając ręce.
-Tony idź po koce i poduszki do auta a my idziemy szukać miejscówki.
-ok - powiedzial brunet i skierował się w stronę auta. Ja już na samym początku sobie wypatrzyłam miejsce do spania i to była ogromną trampolina która była kopana w ziemię. A na niej może si pomieścić chyba z 7 osób czyli Dylan robi za 2 osoby, Tony za dwie i Shane również za 2 a ja nawet za 1 nie robiłam byłam taka szczupła. Wskoczyłam na siatkę i się na niej położyłam ale Odrazu zrobiło mi się zimno chłopaki to zauważyli i wszyscy ściągnęli bluzgi i mnie w nie ubrali jak małe dziecko a że byłam szczupła to pływałam w ich bluzach.

Przyszedł Tony z rzeczami i się ułożyliśmy na trampolinie ja byłam na środku po prawej był Tony, po lewej Shane a obok Shane'a był Dyaln.
Dylan był trochę dziwny z Shane'm bo się przytulali itp ale wsumie to rodzeństwo.
-wiecie co? - zapytałam układać się w ich bluzach.
-hm? - odpowiedzieli na raz.
-kocham was dobrze ze was poznałam i jesteście dla mnie ważni - powiedzialam szczerząc się do nich.
-mu ciebie tez Mela - powiedzial Shane i się do mnie wszyscy przytulili naraz. Szybko zasnęłam w ich uścisku  było mi ciepło i ciasno ale trudno kochałam taką bliskość. Ale wszybko chłopcy też zasnęli. Przytuliłam się do Tonego i Shane'a obejmując ich rękoma i miziając Dylana a on śmiesznie mruczał jak kot. Jutro miał być zajebiste dzień.

Kocham ten rozdział i naprawdę jest z życia mojego wzięty. Kocham was i podsyłajcie pomysły <3

Nieprawdopodobne spotkanie / Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz