Wstajemy I Willa?

179 7 3
                                    

Wstałam bardzo wyspana. Ale była zgnieciona przez bliźniaków który smacznie sobie spali i się do mnie przytulali. Próbowałam się wydostać ale na dobre. Więc wyciągnęłam grubsze działo. Zaczęłam gilgotać Shane'a. Ale on nic no to dobra teraz Tony.
-yhm co chcesz? - zapytał zaspany Tony pocierając oczy. Wzięłam telefon i była już 9.45. Kurwa ruszcie te dupy.
-bo trzeba wstawac może bym do was pojechała? - powiedzialam a temu oczy się zaświeciły.
-No no okej wstawaj zjebie - szturchnął swojego bliźniaka.
-hee? - powiedział niższy bliźniak.
-rusz dupe - krzyknął Tony.
-a gdzie Baranek? - zapytałam wstając
-nie wiem - powiedzial Shane'uś.

Nagle Dylan przyszedł całkiem trzeźwy z śniadaniem czyli standard chińszczyzna. Podał każdemu po pudełku sorry tylko mi bo oni po 3 takie opeclowali. Gdy zjedliśmy zaczęliśmy zbierać poduszki i koce które byly na całym placu zabaw nie wiem jakim cudem ale trudno. Wzięłam koce ale Tony mnie wyręczył. Shane wziął poduszki a Dylan śmieci po wczoraj. Wchodząc do auta byłam uśmiechnięta. Jechaliśmy ciesząc się z byle gówna. Ale trudno. Gdy nagle zobaczyłam ogromną czarną bramę która się otworzyła podjechalismy pod ville która była wielkości mojej. Chcąc wysiąść ale wyręczył mnie Dylan który otworzył mi drzwi. W między czasie gdy jechaliśmy do domu ogarnęłam się czyli makijaż i wlosy. Wchodząc do domu zobaczyłam dwóch mężczyzn ubranych w garnitury i drobną dziewczynę mojego wzrostu i chyba wieku. Wszyscy popatrzeliśmy sie na mnie a ja odwzajemniłam Spojrzenie bardziej ostrym. Zauważyłam mężczyznę który był Panem tego domu, wyglądał najdoroślej z tej całej 3.

-dzień dobry panom i pani - przywitałam się grzecznie tak jak przystoi.
-Witaj? - zapytał najstarszy
-Amelia Petryszyn - powiedzial Tony pchając mnie do przodu bo zajmowałam przejście. Jego dotyk był taki przyjemny ze nie chciałam go nigdy kończyć.
-Vincent Monet
Z tego co zauważyłam na piekarniku była 10.27 więc luzik.
-czyli Amelio ty jesteś od Kamila tak? - zapytał swoim lodowatym głosem aż mi się zimno zrobiło.
-tak to mój tata - odpowiedziałam.

Mężczyzna kiwnął tylko głową, pożegnał się z nami i wyszedł. Został drugi mężczyzna i dziewczyna.
-William Monet - przedstawił się i podła mi rękę.
-Amelia - oddałam uścisk.
Dziewczyna patrzyła na mnie jak na jakiegoś ducha. No wiem że byłam wysoka i szczupła ale ze aż tak żeby się na mnie patrzeć.
-Czesc jestem Mela a ty? - zapytałam podchodząc do dziewczyny.
-nie interesuj się - odpowiedziała brunetka.
-Hail.... - chciał powiedzieć Dylan ale ja mu przerwałam.
-wiem jak to wygląda ale ja jestem tylko przyjaciółką twoich braci. Między nami nic więcej nie ma spokojnie - odpowiedzialam miło ale agresja we mnie buzowała i ledwo nad nią panowałam.
-ta jasne jesteś kolejną panienką na raz i bajo - krzyknęła do mnie.
-słuchaj czy ty nie rozumiesz ze między nami nic nie ma tylko przyjaźń? - teraz to ja krzynełam.
-a co mamusia ciebie nie nauczyła ze jezeli ktoś cie niechce to się nie narzuca? - trafiła w czuły punkt. A z moich oczu poleciały łzy nie mogłam słuchać o mojej mamie. Nie mogłam bo nie wytrzymywałam. Więc ubrałam buty i wybiegłam z Villi. Gdy wybiegałam uslyszlam krzyki świętej trójcy którzy się na nią darli ze jest nie grzeczna. Gdy biegłam takie dobre 5 minut za mną wyjechało niebieskie lambo Shane'a. Szybko mnie wyprzedziło i stanęło przedemną. Wysiadł z niego święta trójca.

Podbiegli do mnie i chcieli mnie przytulić ale ktoś mną szarpnął. Poczulam mocny uścisk na barku. Był taki nie przyjemny i zimny. Gdy się odwróciłam zobaczyłam mężczyznę na około 40 lat. Trzymał przy mojej głowie pistolet. Lufa była bardzo zimna. Aż zrobiło mi się nie dobrze ze względu na szybki bieg przed chlopakami, okoliczności wydarzenia.
-No no Bracia Monet i córeczka Kamila? - zapytał brodaty mężczyzna.
-zostaw ją nic nie zrobiła! - krzyneli bliźniacy i teraz wyglądają i się zachowują jak bliźniacy z takiego prawdziwego zdarzenia.
-i co ci to da że ją albo nas zabijesz? - krzynal Dylan
-ja? Haha to że zabiłem monetow i Petryszyn nie będę miał wyrzutów sumienia ze zabilem nastolatków - objaśnił swój plan który mi się nie podobał.
-kurwa Wez mnie ale ją puść! - powiedzial brunet z tatuażami
-ale po co tak się wyrywacie jak chcecie zabije was wszystkich pokoleji - odpowiedział podsmiechując. Wtedy poczulam straszny ból. Ktoś mnie popchnął na ziemię. A to był jakiś kolejny mężczyzna. Wysoki blond włosy też w garniturze na około 25 lat wyglądał.
-Adrien?! - krzyknęli wszyscy oprócz mnie. A brodacz leżał z kulką we łbie.
-witajcie Moneci któż to? Wasza nowa panienka? - zapytał przypatrując się mnie z głupim uśmiechem.
-jakbyś chciał wiedzieć nie jestem jak ty to mówisz panienką na raz tylko córką Petryszna i przyjaciółką chłopaków - powiedzialam wstając z pomocą Shane'a z ziemi. Gdy usłyszał kogo jestem córką uśmieszek mu zszedł z twarzy.
- i co zatkało? - powiedzialam masując głowę. Nic nie odpowiedział tylko posłał nam spojrzenie takie nieprzyjemne wręcz przeciwnie wrogie. Zabrał tego brodacza i pojechał swoim autem.
-wszystko dobrze Mela? Sorry za Hailie straciła mamę i wiesz nie ma za bardzo humoru - opowiedział Tony.
-to nie tak że my jej bronimy czy coś ale no wiesz.... - teraz odezwał się Shane.
-ale to ona wypomina mi zmarłą mamę nawet mogła się spytać - powiedzialam a raczej krzyknęłam. Nic więcej niemoglam powiedzieć bo przytulili mnie. Kochałam ich no działali tak na mnie no nie wiem.
-kochamy cie Mela! - powiedzieli wszyscy chłopcy i popatrzyli się na mnie.
- ja was też - powiedzialam będąc gnieciona przez nich.

Chłopcy zabrali mnie do domu a była dokładnie 13.34. Jestem około półtorej godziny przed czasem. Wjechalismy przez bramę. I podjechalismy pod samiutkie drzwi. Rozwaliłam się stylu auta. Ale Shane wziął mnei pod ramię i zaprowadził z pomocą Tonego. Drzwi otworzył Dylan a Odrazu gdy weszliśmy przybiegł Tata.
-Boże niuśka co ci się stało i co tu robicie chłopaki!? - krzyknął przestraszony ale chyba znał chłopaków.
-przywieźliśmy Melkę bo byliśmy u nas na chacie i poszlismy do lasu. A tam jakiś chłop zaczął celować w Melę. Noi obronił ją Adrien zapewne znasz go. - opowiedział Dylan.
-Boże ja nie wiem jak wam mam dziękować chłopaki. Powiedział Tata i przytulił chłopaków razem ze mną.
-wszystko po naszej stronie - odpowiedział Shane.

Tata przejął mnie od bliźniaków. Tak jak to tata musiał coś walnąć.
-może zostaniecie na obiad Iza na pewno się ucieszy - skąd ona znała ich. Ale jak poprosił to tak zrobili. Tato zaprosił ich do salonu na kanapę. Zawołał Przemka a ten jak zwykle:
-co oni tu robią?! - powiedzial oburzony. Wiedziałam że coś się święci.
-oni uratowali Amele więc trochę szacunku - zaczął bronić tato. Ale rudy już nic się nie odezwał. Oburzony poszedł gdzieś. Strasznie dziwnie się czulam może przez to że jak na jeden dzień za dużo emocji.

Tata zawołał Nikolkę która przyszła ze swojego uroczego świata. Ubrana cała na różowo jak barbie. Wyglądała jak slodki cukiereczek. I te jej długie blond włosy związane w dwa kucyki.
-co tam tatusiu? - zapytała blondyneczka.
-podasz leki bólowe dla Nany? - zapytał a mała kierował się do szafki z lekami. Po kilku minutach przyniosła i mnie przytuliła, dała buzi.
-wsystko będzie dobze - uśmiechając się i chcąc wrócić do pokoju ale zobaczyła chłopaków na kanapie.
-wujek Dylan!!!!! - krzyknęła i pod biegła do blondyna.
-siema Niki co tam u ciebie ślicznotko? - powiedzial Dylan biorąc Nikolkę na ręce.
-a mnie już nie przytulisz? - zapytał Shane.
-wujek Shane!!!! - krzyknęła ale trochę ciszej niż na Dylana.
-No już już jak tam i u twoich lalek?
-dobze - powiedziała Nikola i zobaczyła Tonego. Była zapatrzona w niego jak w obrazek.
-No chodź tu królewno - powiedzial wytatułowany bliźniak. A młoda jak na zawołanie pobiegła do  niego jak torpeda i wskoczyła na niego jak dziki kot.
-dzieki niej zawsze jest mi lepiej - powiedzialam kierując wypowiedź do taty.
-kochana jest moja mała księżniczka - odpowiedział podając mi szklankę wody i wpatrując się w chłopaków bawiących się z Nikolą.
-od kiedy oni się znają? - zapytałam patrząc na tą czwórkę.
-Vincent często tu bywał z nimi i tak jakoś wyszło że Nikola od swoich 2 lat się z nimi wychowywała. Tylko kiwnełam głową.

Chłopaki już rozłożyli się na kanapie z Nikolką na środku pomiędzy Dylanem a Shane'm i coś oglądali. Chyba ulubioną bajkę Niki czyli "Krainę Lody". Uśmiałam się na tą myśl.

Kocham tą część. Mam nadzieję że się spodoba. <3

Nieprawdopodobne spotkanie / Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz