4. Normalność

30 4 5
                                    

Hana usiadła na jednym z krzeseł na uboczu pod oknem. Zaraz obok znajdował się parapet z kwiatami. Zaczęła przyglądać się doniczkom i podziwiać rozkwitające pąki. 

Za ladą zrobiło się tłocznie i po chwili w stronę Hany szedł wysoki mężczyzna. Wyglądał na około pięćdziesiąt lat. Posiwiałe włosy na bokach głowy i biała koszula sprawiały wrażenie eleganckiego człowieka. Czarne spodnie i buty od garnitury  świadczyły o tym, że środowiskiem pracy było biuro i segregatory z dokumentami. W ręce niósł  granatową teczkę. Jego twarz pokryta małą ilością zmarszczek była przyjazna. 

-Witaj Hana- usiadł naprzeciwko niej i zaśmiał się- Ostatni raz widziałem Cię jak byłaś małym bąkiem.

-Smutno mi to przyznać, ale ja niestety pamiętam wujka jak przez mgłę- posmutniała- Ale nie zważajmy na to.  Chciałabym rozpocząć pracę w pańskiej restauracji- popatrzyła na Satoshiego- bo tak właśnie nazywał się właściciel kawiarni a zarazem daleki wujek Hany, wzrokiem który mówił, że spokrewniania rodzinne muszą zejść na dalsze miejsce. 

-Zatem- rozpoczął otwierając teczkę, którą położył wcześniej na stoliku przed sobą.- Jakie są pani aspiracje?

-Przedewszystkim chciałabym się nauczyć pracować pośród ludzi i z ludźmi. Wcześniej pracowałam z ludźmi z którymi w głębsza konwersacje nie wchodziłam. Zależy mi też na tym aby nauczyć się nowych rzeczy. Szybko się uczę więc myślę że nie będzie dla mnie dużego problemu aby pozyskać nową wiedzę.

-Dobrze- mruknął pod nosem. Spojrzał na CV dziewczyny- Znajomość języka angielskiego, niemieckiego, francuskiego i hiszpańskiego. Jest pani bardzo zdolną osobą- powiedział z podziwem.

-Gdy byłam mała, w wychowywaniu mnie przykładano większą uwagę do znajomości języków dlatego uczęszczałam do szkół językowych.

-Bardzo przydatna umiejętność- zauważył wspierając głowę na ręce. -Jakie ma pani podejście do pracy i do ludzi?

-Swoje obowiązki wykonuję sumiennie i dokładnie. Staram się sprostać wymaganiom. Z ludźmi, tak jak wcześniej wspominałam, chcę się nauczyć nawiązywać rozmowę. Myślę jednak, że jestem spokojna kompetentna i gdyby doszło do sytuacji gdzie klient miałby zażalenia względem usługi, dałabym rady uporać się z tym problemem.

Nastała chwila ciszy. Mężczyzna wpatrywał się to w kartkę to w dziewczynę.

-Nie ma co obwijać w bawełnę- westchnął- potrzeba nam pracowników, a niewiadomo z jakich powodów żadni kandydaci się nie zgłaszają. Przyjmuję panią do pracy. Jeśli pani chce, może pani zacząć dzisiaj, lub jutro. Według uznania. Za niedługo będzie się odbywać festiwal światła więc myślę że zatrudnienie pani akurat w tej chwili jest bardzo dobrym pomysłem.

-Dziekuję bardzo.- Hana ucieszyła się bardzo, że tak dobrze poszła jej rozmowa z szefem. Wiedziała, że normalnie staranie się o pracę wymaga większego zaangażowania, ale była szczęśliwa że w tym momencie potrzebowano jej.

-Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i witam w gronie kawiarnej rodziny- wstali i Satoshi wyciągnął dłoń do uścisku.

-Mogę dzisiaj zapoznać się z resztą załogi?- zapytała gdy odchodzili od stolika.

-Jak najbardziej. Zaprowadzę Panią na zaplecze. Proszę za mną- przeszli obok lady. Skierowali się na zaplecze wchodząc przez dwustronne drzwi. Hana nieczuła się tutaj obco. Fakt, była tutaj pierwszy raz, ale nie przejmowała się tym. Myślała pozytywnie i starała się szybko kodować co gdzie jest, aby na przyszłość nie mieć problemu z sytuacją gdyby ktoś chciał żeby przyniosła.

Fall in love (again)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz