W sumie w paleniu papierisów nie ma wcale nic fajnego, ale ekscytująca jest myśl, że ktoś może cię nakryć, fajna jest też możliwość zwodzenia rodziców. I niech tam sobie żyją w świecie głupich problemów finansowych i niech myślą, że dalej jesteś ich grzecznym dzieciaczkiem. Ta adrenalina dodaje chęci do życia na tym pieprzonym świecie.
Miałam 12 albo 13 lat, w każdym bądź razie chodziłam do szóstej klasy szkoły podstawowej, gdy pierwszy raz zapaliłam. Nie był to jakiś magiczny pierwszy raz, wiosna dopiero się zaczynała i ciągle padał deszcz. Po przeczytaniu książki ,,My dzieci z dworca ZOO" stwierdziłyśmy z moją przyjaciółką, Moniką, że fajnie być takim narkomanem i mieć wszystko w dupie. Zresztą byłam już wtedy na skraju stabilności życiowej, mój ojciec, pieprzony bezrobotny alkocholok ciągle mnie wkurwiał. Pomyślałam, że skoro on może się tak staczć, przychodzić do domu ledwo stojąc na nogach to czemu ja nie moge sobie zapalić??? Więc pewnego dnia poszłyśmy z Moniką na zarośnięte ogródki działkowe z tyłu osiedla i zapaliłyśmy, na początku zwykłe skręty z gazety i suchych chwastów. Od razu przyrzekłyśmy sobie też, że kiedyś spróbujemy prawdziwych narkotyków. Cieszyłyśmy się jak głupie. Papierosy zaczęłyśmy palić po kilku dniach, nie było trudno je skołować, wystarczyło podebrać rodzicom, u mnie w domu palili oboje rodzice i jeszcze babcia, więc nikt nie miał prawa zauważyć. Moim przywilejem było też to, że dzięki temu mogłam palić nawet we własnym pokoju i nikt nic nie wyczuwał, bo w całym mieszkaniu i tak jebało fajkami. Przez całe wakacje paliłyśmy z Moniką i się nie wydało, nigdy się nie wydało. To były piękne wakacje, najpiękniejsze.
Mam nadzieję, że wam się podoba ten rozdział ;) Przy okazji to co tutaj opisałam to moje własne wspomnienia.
CZYTASZ
Polska narkomanka
DiversosTa historia jest po części oparta na faktach, moich wspomnieniach i przeżyciach... Zapraszam do czytania wszystkich zainteresowanych tematami narkotyków i problemów nastolatków!