1

770 32 1
                                    

Właśnie z dziewczynami przylecialysmy do Dubaju. Byłam ja- Marcelina; Kasia- moja siostra oraz Amelia- moja przyjaciółka. Pojechałyśmy do hotelu odłożyć bagaże, a następnie przespacerować się trochę po upalnym Dubaju.

Miałam ubrane zielone kolarki oraz biała lniana koszule, pod spodem nic nie miałam, a przez to, ze jest ona z delikatnego materiału z lekka prześwitywaly mi piersi, ale to dopiero w momencie, gdy ktoś stoi ode mnie metr.

Nagle zaczepiła nas dwójka mężczyzn. Dość wysokich.
— Przepraszam, mogłaby nam pani zrobić zdjęcie?— zapytał jeden po angielsku.
— Pewnie.— uśmiechnęłam się szeroko, przesunelam lekko do tylu tak by było ich dobrze widać, bo byli dość wysocy i ledwo się mieścili w kadrze z normalnej odległości. — Proszę.— oddałam telefon brunetowi, ale moja uwagę przykuł tleniony kolega. — Jak się nazywacie?— zapytałam przy okazji.
— Ja jestem Bartek, a to jest Tomek.— przez cała rozmowę po angielsku nie zauważyłam, ze są Polakami, a dopiero teraz dostrzegłam, ze mieli polski akcent!
— Boże, jesteście z Polski?— powiedziałam już w ojczystym języku, cała nasza piątka była w szoku.
— A wy?— zaśmiał się.. Bartek.
— My tez. My z Krakowa.
— Ja tez pochodzę z Krakowa.— odparł tleniony.
— To może pójdziemy razem coś zjeść, jeżeli nie macie planów?— zapytała Amelka podchodząc bliżej.
— To nie głupie, bo akurat szliśmy jeść.— odparł Tomek.
— To idziemy!— Kasia uśmiechnęła się szeroko.

— W ogóle, szok, ale sprzedają tu nawet dobra kawę.— wtrącił się Tomek obok, którego szlam i jako jedyna byłam „skazana" na rozmowę.
— A gdzie byliście?
— W Costa Coffee.— odparł i zaczęliśmy się śmiać, bo w każdej Coscie jest dobra kawa i nie jest to szokiem. — Masz, spróbuj.— podał mi plastik, a ja się zawahałam, obcy wieżowiec daje mi spróbować jego kawy, a co jak mnie chce nacpac i porwać?

W końcu przylozylam usta do czerwonej słomki i wciągnęłam kofeinowa ciecz.
— Ej! Faktycznie.— oddałam kawę tlenionymu. — Wy jesteście w ogóle wysocy, dużo białka spozywaliscie, czy jak?— zasmialam się patrząc zza okularów przeciwsłonecznych na chłopaka.
— Tak.— odparł, ale czułam, ze oboje coś skrywali przed nami.

W końcu zasiedliśmy w restauracji, która wybrali nasi kompani.
— Zdradzicie wasze imiona?— zapytał Tomek.
— A wy czym się zajmujecie?— wzruszyłam brwią patrząc prosto na tlenionego na przeciwko mnie, ten delikatnie prychnął ukazując swoje śnieżnobiałe uzębienie. Zaczęłam się domyślać, ze są sportowcami. Chłopak zdjął okulary przez co zrobiłam to samo, wtedy mogłam się mu bardziej przyjrzeć. Cholera, jaki przystojny!
— Mówimy im?— spytał Tomek Bartka, a brunet skinął głowa.
— Jesteśmy siatkarzami.— odparł Tomek.
— Ha! Wiedziałam!— wrzasnelam uradowana przez co kilka osób spoza naszego okręgu towarzystwa, spojrzało na mnie.
— Skąd? — pogładził się po brodzie, Boże, jak ja się zatracalam w jego oczach.
— Kojarzę, ze w Reprezentacji był jeden, charakterystyczny, tleniony siatkarz.— uśmiechnęłam się delikatnie ukazując swoje dołeczki. Oparłam łokcie o oparcia siedzenia i delikatnie nadchylilam rozglądając się dookoła.
— Ałc.— chwycił się za serce Bartek, a my sie zasmialismy.
— Gdzie macie hotel?— spytał Tomek i napił sie Aperola, którego kelner mu przyniósł.
— Five Palm.— odparła tym razem Kasia.
— My tez!— uśmiechnął się Bartek.
— No to mega! A na jak długo zostajecie?— spytała Amelka.
— Tydzień.— odparł Tomek i zaczął bawić się palcami.
— Masz tatuaż?— spytałam patrząc na jego nadgarstki. Po chwili siatkarz podwinął rękaw koszuli i ukazał mi się jeden duży i widziałam rowniez jedynie zarys kolejnego.
— Kilka.— odparł patrząc mi w oczy przez co poczułam fale ciepła napływająca na moja twarz.
— Ja tez mam.— rowniez podwinęłam rękaw i ukazałam mu swoje przedramię okryte jednym, dużym smokiem japońskim.
— Czerwony barwnik?— zdziwili się oba siatkarze.
— Lubię się wyróżniać.— uśmiechnęłam się delikatnie.

Zjedliśmy nasze posiłki i rozdzieliliśmy.
— Dobra, ale pomiędzy wami jest taka chemia, ze aż kipiała w powietrzu!— pisknela Amelia siedząc na naszym hotelowym łóżku.
— Jest seksowny.— odparlam. — Przystojny tez.— dodałam ubierając czarny strój kapielowy, a na niego jeansowe spodenki i koszula co wcześniej.
— To może.. jakaś dyskoteka dzisiaj wieczorem?— poruszała wymownie Kasia brwiami.
— Możemy pójść, ale mimo, ze boli mnie to, to może nie nachodzmy ich aż tak, co?— rzekłam wciągając na stopy slides'y.
— Spoko spoko... Ej my się im nadal nie przedstawiliśmy.— zaśmiała się Amelia.
— Kurwa, faktycznie.— zawtorowalam jej, wyszłyśmy wszystkie z hotelu idąc na plaże. Ubrałam swoje RayBany i delektowalam się pogoda.

Zaczęłyśmy zdejmować nasza „odzież wierzchnia". Wpakowalam wszystko do torby i położyłam na leżaku, przymknelam oczy, ale po chwili poczułam chłód i troszkę przyciemnienia. Otwarlam oczy i zsunęłam delikatnie okulary z nosa.
— Jesteście naszymi ochroniarzami?— zasmialam się widząc Tomka stojącego nade mną.
— Mhm.— kiwnął głowa i poczochral swoje włosy. — Nalozylas krem z filtrem? Jest przed 14 moja droga, a UV wynosi: „ekstremalny". — zaśmiał się.
— Nie.— usiadłam i sięgnęłam do torby po krem.
— Pozwól.— wziął chłodny krem i usiadł obok mnie rozcierając go delikatnie na moich plecach i ramionach. Ja wstałam, by siatkarz miał łatwiejszy dostęp do nóg.
— Resztę zrobię sama.— uśmiechnęłam się i nałożyłam rowniez na brzuch, ręce, dekolt i twarz. W momencie, gdy siatkarz dotknął mojej skory, moje ciało otulily ciarki.
— Skoro zdradziliśmy wam nasze zawody, to czekamy na imiona.— rzekł Bartek.
— Jestem Kasia.— odparła blondynka. — Jestem siostra tej pani.— wskazała na mnie.
— Ja Amelia i jestem niczyja siostra.— zaśmiała się rudowłosa.
— To ja jestem Marcelina i mam 24 lata.— uśmiechnęłam się ciepło stojąc nad siatkarzem, który siedział na moim leżaku. Czułam dziwne przywiązanie do tlenionego, czułam się przy nim bardzo bezpiecznie i komfortowo.

Chłopaki spędzili z nami całe popołudnie.
— Idziemy na dyskotekę, idziecie tez?— spytała Kasia, zbierając swoje rzeczy.
— O której jest?— spytał Tomek mając ubrane te jego czarne okulary przeciwsłoneczne, z których sie śmiałam, bo wyglada w nich jak iron Man.
— 21:45.— odparła Amelia i sprawdziła godzinę w telefonie. — Czyli za ponad 3 h.— dodała poprawiając swój kapelusz.
— Dobijemy do was.— odparł Bartek.
— To do zobaczenia.— uśmiechnęłam się i już chciałam iść.
— Stop, ty tak chcesz iść?— spytał Tomek i przeniósł się do siadu, spojrzałam na swoje ciało z zdezorientowaniem po czym na siatkarza.
— Wywiało mi koszule, wiec się niestety nie odzieje, zazdrośniku.— rzekłam i uśmiechnęłam się zadziornie.
— To masz.— wstał i ubrał mi jego koszule, która była mi do połowy ud, a rękawy zwisały, poczułam, ze poliki mnie pieką i to nie z temperatury.
— Dziękuje.— uśmiechnęłam się ciepło i przerzuciłam moje czekoladowe włosy na przedziałek z boku.

Poszłyśmy do hotelu. Padłam na łóżko i pisknelam w poduszkę, a dziewczyny się śmiały z mojej reakcji.

Zdjęcie | Tomasz FornalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz