-4-

319 20 9
                                    

Taehyung obudził się tego dnia niesamowicie wyspany. Spał ponad 10 godzin i czuł się naprawdę jak nowo narodzony. 10 godzin snu dla chirurga były naprawdę jak najlepszy prezent na gwiazdkę. Otworzył oczy, przeciągnął się leniwie na swoim łóżku i spojrzał w kierunku okna. Świeciło słońce, a niebo było bezchmurne. Podejrzewał, że jest dziś chłodniejsze powietrze, ale chętnie skorzysta ze spaceru.

Odkąd przeprowadził się do Nowego Jorku, nigdy nie miał możliwości przejść się po Central Parku, a dzisiejszy dzień póki co stwarzał mu idealne warunki do tego.

Dlatego właśnie wyskoczył z łóżka, udając się do łazienki, żeby tam wziąć prysznic, bo po wczorajszym powrocie z baru nie miał siły ani motywacji, żeby to robić. Uśmiechnął się lekko, czując ciepłą wodę na swojej twarzy, a potem chwycił do ręki szampon do włosów.

— O mój boże, co to za zapach? — spytał Tae, gdy był w kuchni o 6 rano, robiąc śniadanie swojemu mężowi, który właśnie przeszedł obok niego.

Akurat zdarzyło się tak, że zszedł z dyżuru i właśnie wrócił do domu, więc mógł zrobić śniadanie sobie i Kookowi. Tae rozebrał się ze wszystkich swoich ubrań, w których był w pracy i nałożył na swoje nagie ciało koszulę, którą Jungkook miał poprzedniego dnia w biurze. Obrzydliwe? Może dla kogoś tak, ale Tae uwielbiał pachnieć swoim mężem i czuć jego zapach na sobie. Zawsze tak robił, gdy wracał z dyżurów.

A Jungkook zawsze przed wyjściem do pracy brał prysznic, dlatego teraz przeszedł obok niego w samym szlafroku.

— Um... nie wiem? Może mój żel pod prysznic? — Jungkook kręcił się po kuchni, sięgając teraz do szafki z kubkami i wsypując sobie do niego kawę. — Chcesz też kawy? — spytał, lecz nie dostał odpowiedzi. — Tae, słońce? — Obejrzał się przez ramię. Taehyung stał przy blacie kawałek dalej i wpatrywał się w niego. — Co? — Jungkook uśmiechnął się, lekko nie rozumiejąc co się dzieje. — Taehyung, co się dzieje?

— Nic, to po prostu, um...

Tae nie umiał skończyć zdania, więc uśmiechnął się lekko, wzruszając ramionami i obrócił się do blatu, wracając do robienia tostów. Ale ten zapach Jungkooka... o mój boże, ten zapach robił z nim rzeczy.

Taehyung skrzyżował swoje nogi, zaciskając je lekko i przygryzając wargę. Czuł jak podniecenie przejmuje jego całe ciało i zaczyna powodować przyspieszony oddech, szybszą akcję serca i rumieniec na jego policzkach.

Jego mąż był niesamowicie seksowny i piękny, i pachniał... tak, że Taehyunga dosłownie chciało zwalić z nóg.

Niedługo później talerz z ciepłymi parującymi tostami wylądował na blacie obok kubka z kawą Jungkooka. Obok tostów, na talerzyku była również porcja małych pomidorków oraz jajecznica. Nie wiedzieć czemu, takie zwykłe "zachodnie" śniadanie, było ulubionym śniadaniem Kooka. I zawsze jadł je ze smakiem.

— Kochanie, muszę iść — rzucił Kook, gdy dopił swoją kawę i poszedł do drzwi, żeby założyć buty i płaszcz.

— Nie, nie możesz — powiedział Tae, stojąc w drzwiach domu.

Wzrok Kooka wylądował na jego mężu i chyba na kilka sekund przestał oddychać. Drobna postura Taehyunga, w jego koszuli wyglądała cudownie i bardzo... bardzo zachęcająco.

— Nie mogę? Dlaczego, kochanie?

— Źle się czujesz — wypalił Tae, nie zrywając z nim kontaktu wzrokowego. Opierał się o drzwi łopatkami, wypychając lekko swoje biodra do przodu, więc Kook widział więcej, niż gdyby Tae stał normalnie. Ale Jungkook nie chciał, boże jak bardzo nie chciał, żeby jego mąż stanął prosto. — No tak, zapomniałem ci powiedzieć, ale... nie czujesz się dobrze. — Tae zaczął zbliżać się do Jungkooka. — Jako twój lekarz nie mogę pozwolić ci wyjść dzisiaj z domu, a jako twój mąż muszę się tobą zająć i gotować ci, i-

New York 뉴욕 // taekook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz