Nie mogę tak

880 19 1
                                    

Skipe time do końca lekcji
Pov Shane
Wkońcu mogę spotkać się z Ynsią. Mam świetny pomyślą gdzie ja zabiorę. Nie mogę się doczekać. Muszę jeszcze pogadać z Tonym. YN jest moja nie może i jej poderwać.
Pov YN
Muszę wybrać co dziś ubiorę. Już wiem ubiorę bały top, granatowe spodenki z adidasa, szapkę z daszkiem i buty.
( Nie wiem czy dobrze to opisałam więc macie zdęcie poglądowe. Udawajmy że nie ma tych kosmetyków i że jest tam torebka zwykła czarna.)

Poszłam do garderoby przebrać się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poszłam do garderoby przebrać się. Wyszłam z garderoby i zobaczyłam na moim łóżku leżącego Shana.
- JA PIERDOLE! Co ty tu robisz?
- Ej spokojnie wpadłem trochę wcześniej.
- Boże nie rób tak!
- Dobrze. Chcę cię zabrać w takie jedno miejsce.
- Okej idziemy?
- Dobrze.
Razem zeszliśmy na po schodach. Krzyknełam rodziców, że wychodzę. Wsiedliśmy do samochodu Shana i jechaliśmy.
- Podróże wstąpimy do sklepu a później do mnie bo Tony tak czegoś potrzebował.
- Dobrze.
Shane zatrzymał się przy jakimś pierwszym lepszym sklepie spożywczym.
Wyszłam razem z Shanem do sklepu.
- Weź mój telefon i zadzwoń do Tonego i zapytaj się co chciał ze sklepu.
- Okej tylko muszicz go odblokować.
- Powiem ci na ucho.
Powiedzał mi na ucho jego kod i odblokowała jego telefon.
Weszłam w kontakty i wpisałam w wyszukiwarce kontaktów Tony.
*Rozmowa*
- Czego chcesz?- Poweidzał Tony.
- Yyy hej co chciałeś ze sklepu?- zapytałam.
- A cześć YN. Sory ale co chwilę do mnie Shane dzowoni. Chciałem papierosy.
- A jakie?
- Shane będzie wiedzał.
- Okej dzięki pa.
- Pa.
Rozłączyla się. Podeszłam do Shane.
- Tony chal papierosy.
- W sumie migle się domyślić.
- Trzymaj (podałam mu jego telefon)
- Potrzymasz jeszcze chwilę?
- Jasne.
Shane agresywnie wrzucał różne jedzenie do koszyka.
- Ej spokojnie nie tak agresywnie.
- Ja agresywny nigdy.
- Stop agrsi.
- No wiadomo.
- To przestań być taki agresywny.
- Dobra dobra.
Podeszliśmy do kasy. Shane wypakował wszystko z koszyka i poprosił o paczkę papierosów dla Tonego. Ja włozylam wszystko do torby. Razem poszliśmy do samochodu. Teraz kierunek rezydencja ponetów. Podczas drogi wyciągnęłam tuż do rzęsy i telefon zaczełam malować rzęsy.
- Wow ale precyzja.
- No oczwiście.
Dojechaliśmy do domu Monetów.
- Idę zanieść to Tonemu.
- Ja idę do Hailie na chwilę.
- Okej przyjdę po ciebie.
- Dobrze.
Poszłam do Hailie. Zapukałam do drzwi. Usłyszałam tylko cichutkie proszę. Po otworzeniu drzwi zobaczyłam skulona na łóżku Hailie.
- Hailie co się stało?!
- Dostałam pierwszego okresu.
- Nie przejmuj się zaraz z Shanem pojadę do tabletki przeciw bólowe i podpaski. Uwierz wszystko będzie dobrze. A teraz chodź się przytul.
- Kocham cię YN
- Ja ciebie też Hailie.
Odrazy wyciągnęłam telefon i przypomniałam sobie żea też telefon Shane.
- Kogo to telefon?- zapytał Hailie.
- Shane. Muszę iść po niego.
- Okej tylko pospieszcie się bo pękam z bólu.
- Dosłownie chwila.
Wyszłam z pokoju Hailie i zobaczyłam Shana.
- Musimy jechac do rossmana.
- Po co? Maskara coś się spończyka czy jak?
- Po takie kobiece sprawy.
- A okej.
- Tylko się pospiesz!
Jechaliśmy dosyć szybko. W któryms momęcie zadzwonił czyjiś telefon. Wyjęła z torebki telefony. Był to telefon Shana.
- Dzwoni ktoś do ciebie.
- To odbierz.
- Ale to do ciebie.
- To daj na głosnik.
- Spoko.
Był to Tony. Wzięłam na głośnik.
- Shane gdzie jesteś?- zapytał Tony
- Z YN w aucie kedzmey jeszcze do jednego sklepu. A coś się stało?
- Nie dobra powiem ci później.
- Okej narazie.
- Pa.
Rozłączyla sie i odezwał się Shane.
- Nie wiem co mu chodzi. Jest jakiś dziwny.
- Też go nie rozumiem.
- Go się nie da zrozumieć.
- Nawet ty go nie rozumiesz?
- W niektórych sprawach tak.
Dojechaliśmy do Rossmana szybko zrobiłam zakupy i wróciliśmy do rezydencji podałam Hailie torbę z podpaskami pokazałam jak ich używać dalma jej kilka rad i wróciłam do Shana.
- Chce cię zabrać w takie jedno miejsce.
- Okej, a gdzie?
- Niespodzianka. Chodź teraz.
Pov Shane
Wkońcu jesteśmy sami mogę ją zabrać do tego miejsca i może wkońcu zostać moja dziewczyną. Jechaliśmy chwile.
- Zamknij oczy.- poprosiłem YN.
- Spoko.
- Weźmy cię na ręce.
- Nie musisz dojede.
- Nie to specjalna okazja. Wsakuj na barana.
- Okej.
Przez całą drogę dużo się śmieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Wkońcu doszliśmy.
- Możesz otworzyć.
- OMG to jest ta polana.
- Byłaś tu?
- Nie ale widzałam na insta.
Zerzelismy i oglądalimy gwiazdy. Pokazywałem YN gwiazdozbiory i różne gwiazdy. YN zaczęła desperacko ogrzewać się rękami.
- Zimni ci?- zapytałem z troskom.
- Trochę.
- Dam ci swoją bluzę.
Zdjołem moja bluzę i dałem ja YN. Po jakiś czasie też rozbili mi się trochę zimno.
- Ej faktycznie tu zimno.
- Jak cię przytul to ci nie będzie zimno.
- O słodka jesteś.
Pov YN
Zeżelimy tak przez chwilę i nagle Shane zerwał się na rózne nogi.
- Nie mogę tak.- powiedzał.
Równiez wstałam i zapytała:
- Co się stało?
- Nie mogę leżeć z tobą tutaj wiedząc że jesteśmy przyjacólmi.
Minęła chwilę ciszy i Shane dodała
- To leżymy jak para?
- Też cię kocham.

Zostań ze mną | Shane Monet |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz