Rozdział 3

73 2 7
                                    

Waliłam w ściany celi. Próbowałam odpowiedzieć Paprotowi wszystko na nic. W końcu zaczęłam krzyczeć.

- Ronodin, ty idioto! Wypuść mnie... -  z moich ust posypała się sypanka przekleństw, że aż sama się zdziwiłam.

W końcu przyszedł Ronodin. Patrzył na mnie z uśmiechem i chytrze powiedział:

- Za to, że drzesz się, wyzywasz mnie, walisz w ściany zaznasz teraz trochę bólu. Pamiętaj, że to specjalna cela. Może to cię czegoś nauczyć - wyszeptał zaklęcie.

Zawładnął mną ból, któremu nie mogłam się oprzeć, a jednorożec wbijał we mnie jeszcze ostrze. Krew zalała sie z moich rąk i nóg. W końcu zemdlałam.

°•°•°•°•Paprot°•°•°•°•

Słyszałam krzyki. Głos należał do Kendry. Wyzywała Ronodina. W końcu zobaczyłem, że kieruje się w tamtą stronę, za plecami trzymał sztylet. Przeszły mnie ciarki. W końcu krzyki ucichły. Słychać było tylko przytłumione jęki, potem była tylko cisza. Chwilę później Ronodin pojawił się koło mojej  celi.

- Co jej zrobiłeś!? - krzyknąłem.

- Oprócz tego, że uruchomiłem zaklęcia bólu, wbijałem jej sztylet w ręce i nogi to nic - wzruszył ramionami.

Jak mógł? Ona tego nie przeżyje.

- Czego chcesz?

- No wreszcie. Chce żebyś ze mną zawalczył i oddał mi mapę do jaskini kości.

Zmroziło mnie. Po co mu ta mapa? To najniebezpieczniejsza jaskinia na świecie. Ale musiałem to zrobić dla Kendry.

- Uwolnisz wtedy królową i króla oraz Kendrę? - zapytałem.

- Tak. Ale najpierw mapa. Sprowadzę tu ich, by patrzyli jak przegrywasz walcząc ze mną.

Już po chwili byliśmy w moim pokoju. Nie wiedziałem, że Ronodin umie się teleportować. Zaraz potem staliśmy w sali w pałacu. Niedaleko siedzieli związki królową i król. Kendra cała we krwi leżała związana mocniej niż ktokolwiek. Dziewczyna jęknęła.

- Zdejmij z Kendry zaklęcie bólu - odezwałem się.

- Nie ma mowy - i zaczął walczyć.

Co chwilę słyszałem jęki Kendry. Królowa która była związana niedaleko niej próbowała jej pomóc mówiąc zaklęcia, ale była za bardzo osłabiona i nie miała korony. Ronodin ciągle mnie ranił, ale ja mu nie odstępowałem. W końcu nadszedł czas na ostateczny cios. Wbiłem mu nóż w serce. Poczułem ukłucie bólu, gdyby Ronodin nie wybrał mroku byłby moim najlepszym przyjacielem. Szybko podbiegłem do rodziców i Kendry. Rozwiązałem każdego. Kendra tylko westchnęła i jej blask jakby przygasł.

- Kendra? - zapytałem.

Nic. Żadnej odpowiedzi. Nie poruszyła się. Słyszałem tylko płytki oddech. Rozpłakałem się. Ona nie może umrzeć! To wszystko moje wina! Gdyby nie ja wszystko byłoby dobrze! Znowu zawiodłem...

Ta książka będzie jedną z krótszych, bo bardziej szykuje się do Wiecznej 2

Uratować Świat; Baśniobór;Smocza StrażOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz