3. Nie da się zapomnieć

283 6 6
                                    

Przegadaliśmy razem wszystko i doszliśmy do wniosku, że wolimy jednak zostać w relacji koleżeńskiej. Może tak było dobrze? Może tak będzie dobrze?

Zdecydowanie.

- A więc przyjaciele - zaśmiałam się. - Dobra, teraz będziesz musiał mi pomóc okej? Nie wiem w co iść na imprezę...

- Właśnie! Boże zapomniałem ci tego wcześniej przekazać, a rozmawiałem o tym z chłopakami, kiedy byli u mnie. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać taka zmiana planów... Jednak jeśli rzeczywiście ci się nie spodoba, to końcowo możemy iść na tą imprezę. - Chłopak westchnął. - Znaleźliśmy w okolicy tego dużego lasu opuszczony dom, co ty na to żebyśmy po prostu tam poszli?...

Kiedy usłyszałam ich pomysł, na moją twarz wlazł uśmiech. 

- Boże dziękuję wam... Naprawdę mi się nie chciało iść na tą imprezę. Z czego pewnie po mnie widać. Nie zdążyłam się pomalować, a nieprzespana noc daje o sobie znać... - zaśmiałam się cicho. - W każdym razie i tak mi musisz pomóc coś wybrać do ubrania, a ja w tym czasie pójdę się pomalować.

***

Byłam już w pełni gotowa, kiedy moi przyjaciele przyszli. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy u mnie, następnie wzięliśmy plecak, do którego spakowaliśmy latarki, zapałki i zapalniczki, głośnik, różne rzeczy do robienia graffiti i dwa noże. Bezpieczeństwo to podstawa, czyż nie?

- A więc tak. Z tego co wiem, tylko nieliczni wiedzą o tym miejscu, dlatego też nie powinno tam nikogo być - oznajmił Jackson. 

- Czyli będzie zabawnie w takim razie. Chociaż nie powiem, że nie, ale brakuje mi uciekania przed innymi. Tak jak to robiłam w outer banks. - Złapałam się za głowę, rozumiejąc, że nie mogę przestać o nich myśleć. To nie działało dobrze na moje samopoczucie.

- Obiecujemy ci, że jeszcze znienawidzisz uciekania. - odpowiedział na moje narzekanie Chris.

Już nie wymieniliśmy ze sobą ani słowa, dopóki nie znaleźliśmy się już na miejscu. Musiałam to przyznać - miejsce wyglądało przerażająco, jakby chowały się w nim istoty nie z tego świata, ale podobało mi się to. To był jego własny urok.

- wow... - wymamrotałam, następnie swój wzrok skupiłam na chłopakach. - Okej, podoba mi się tu.

- Mieliśmy takie przeczucie, że ci się spodoba. 

Uśmiechnęłam się na tą wypowiedź. 

- Dobra, a teraz tak w skrócie, do każdego - zaczął Jackson. - Uwaga na różne rzeczy, nie skakać, żeby przypadkiem się coś nie zawaliło. To tyle. Dzielimy się na pary i zwiedzamy. Ja i Michael schodzimy do piwnicy, a Cassie i Chris idziecie na piętro. Miniemy się. 

Każdy się zgodził na taki układ, dlatego nie przedłużając, po prostu poszliśmy zwiedzać. Dom miał całą swoją zawartość, co tylko upewniało mnie w przekonaniu, że rzeczywiście nikt tu nie chodzi. Nie było ani jednego śladu żywej duszy, oprócz naszej czwórki. Po zwiedzeniu całego budynku, wspólnie weszliśmy na dach, gdzie był najlepszy widok na wszystko co nas otaczało.

- No to co? Czas rozpalić ognisko! - wykrzyczał Michael. - Nie wiem skąd, może tutaj to przetrzymywali, ale jest dużo dobrego drewna. Patrzcie - wskazał palcem w jeden róg. Fakt, było go bardzo dużo.

Rozpaliliśmy ognisko na dachu i wspólnie siedzieliśmy, słuchając przy tym muzyki. To zdecydowanie lepsze niż impreza. 

Zastanawia mnie jedna rzecz, od jak dawna tu nikogo nie było, że dosłownie cały dach jest zarośnięty? W każdym razie to pięknie wygląda. Mam nadzieję, że nie ma tutaj zbyt wielu pająków.

- O czym tak myślisz? - usłyszałam szept z boku.

- Och o niczym... - odpowiedziałam również szeptem. - Czekaj dlaczego szepczemy?

Jedyne co usłyszałam to śmiech przyjaciół, idioci. Mimo tego również się zaśmiałam, ale ponownie wspomnienia we mnie uderzyły, jednak w żaden sposób tego nie pokazałam. Cholera, ale troszkę bardzo tęsknie za wszystkim. Za wszystkimi. A najbardziej za moim prawdziwym domem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

A jednak to zrobiłeś || Rafe Cameron (2) ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz