księga I - inne szczęście

27 3 0
                                    

Przez kilka następnych dni Hinata chodziła jak otumaniona, często wpadała na ludzi i nawet nie przejmowała się, aby ich przeprosić. Przyjaciele już nie raz musieli wręcz nią potrząsać, aby odpowiedziała im na ulicy jakieś niewyraźne przywitanie.

Już po pierwszym dniu doszły do niej wiadomości o ucieczce Brzasku z Liścia. Wataha wilków przedarła się przez bramę główną, raniąc stróżujących tam shinobi. Kilka minut później ta sama grupa zwierząt z trzema członkami Brzasku na grzbietach opuściła w biegu Wioskę Liścia.

Hinata zdziwiła się sama sobie, gdy zdała sobie sprawę, że właściwie cieszy się z udanej ucieczki Brzasku. Nie wiedziała, czy aż tak bardzo wpłynął na nią Hidan. Tłumiła w sobie skrzętnie tę dziwną radość, nie chcą, aby ktokolwiek dowiedział się, jak uratowała jednego z członków Brzasku.

- Przepraszam... – wyszeptała szybko, gdy na ulicy znów na kogoś wpadła.

- Hinatka, nic ci nie jest? – Usłyszała znajomy i ciepły głos.

- Nie, Kiba – odpowiedziała szybko, rozpoznając kolegę z drużyny. – Wszystko w porządku.

- Na pewno? – dopytywał się Inuzuka, patrząc na nią podejrzliwie. – Ostatnio jesteś jakaś inna. Co się stało?

- Nic – rzuciła. – Po prostu... Tak jakoś wyszło.

Wzruszyła ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie ma się czym przejmować. Kiba odetchnął, a zaraz potem zerknął uważnie na białooką.

- Hinatka... – zaczął niepewnie. – Czy ty... Mogłabyś...

Młoda członkini klanu Hyuga spojrzała na niego, oczekując jego dalszych słów. Kiba także podniósł wzrok, przełknął ślinę i nieco pewniej zaczął dopierać słowa.

- Poszłabyś ze mną na spacer? – wydusił z siebie, czerwieniąc się nieco.

- Kiba... Ja... – zaczęła całkowicie zaszokowana. – Oczywiście.

Inuzuka uśmiechnął się do Hinaty, na co ta odpowiedziała mu tym samym. Dziewczyna od razu poczuła się lepiej – już od kilku dobrych dni na jej ustach nie pojawiał się uśmiech. Od czasu, gdy po raz ostatni widziała Hidana...


~ * ~


- Żeby was tak Legion uchował – westchnęła Kat. – Nie można już samych was na misję wypuścić. Co ty sobie myślałeś, Hidan, znikać na tyle czasu bez żadnego słowa?

- Akurat wtedy nic – odpowiedział cicho niezadowolonym tonem Jashinista. – Dostałem w głowę, nawet nie wiedziałem, gdzie jestem. Nie czepiaj się.

- Jak mam się ciebie nie czepiać? – jęknęła. – Gdyby coś ci się... na bogów, Hidan...

Szarooka usiadła ciężko przy niewielkim ognisku. Siedzący obok Kakuzu spojrzał na nią krótko, ale nie odezwał się. Dealupus wyglądała na spokojną, ale to mogło się zmienić w każdej chwili.

- Uzumaki to ostatni ogoniasty, a wy zawaliliście misję – zauważyła cierpko Kat. – Znowu będą opóźnienia. Lider będzie zły.

Hidan obrażony usiadł po drugiej stronie ogniska.

- Właściwie, to gdzie ty byłeś cały dzień? – zapytała Kat, odetchnąwszy głęboko. – Przecież nieprzytomny tyle nie leżałeś.

Jashinista spuścił wzrok, szukając jakiejś sensownej wymówki. Nie mógł, a przede wszystkim nie chciał mówić o Hinacie.

- Opatrywałem rany – przyznał. – Znalazłem niewielką jaskinię i tam przeczekałem. Zbyt wielu ANBU się kręciło wokoło.

Kat wyjątkowo zadowoliła się odpowiedzią białowłosego i dalej nie ciągnęła już tego tematu, ku uldze Hidana.

Dwa serca (Hidan i Hinata)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz