"So you're the wallflower and I'm the life of the party and I have a giant crush on you but whenever I try to go talk to you someone blocks me and finally I just shouted, "I WANT TO TALK TO _____, AND NONE OF YOU ARE GONNA STOP ME" and maybe that was a bad idea because now everyone is looking at me and you're confused and I'm blushing."
High School AU, gdzie wszyscy są ludźmi
John Smith już trzeci raz w tym tygodniu uznał, że woli imprezę u jego przyjaciela, niż naukę na sprawdzian z fizyki. Nie była to zresztą trudna decyzja - John nigdy nie dostał z tego przedmiotu oceny gorszej niż A, a wszelkie konkursy wygrywał bez większego przygotowania. Chciał zostać kiedyś znanym fizykiem i uzyskać tytuł doktora, stąd wzięła się jego ksywka:
- Doktor! Już myślałem, że nie przyjdziesz! - odezwał się jego najlepszy kumpel, Jack Harkness.
Doktor przewrócił oczami i odparł, że w życiu nie przegapiłby imprezy. Ruszył przed siebie, witając się ze wszystkimi znajomymi mu osobami - czyli w zasadzie ze wszystkimi obecnymi. Jak zwykle z każdą chwilą przybywało coraz więcej ludzi i ubywało coraz więcej alkoholu. Doktor kątem oka dostrzegł Jacka całującego się z nową w ich szkole dziewczyną oraz przyjaciela Johna, Rory'ego, próbującego gdzieś doprowadzić swoją chwiejącą się dziewczynę, Amy. Sam Doktor też zaczynał czuć lekkie zawroty głowy. Stracił równowagę, prawie się przewracając, a jego serce nienaturalnie przyspieszyło.
Jednak to ostatnie nie było spowodowane alkoholem. Po drugiej stronie salonu Doktor dostrzegł jasne włosy i T-shirt z Union Jackiem. Widział to połączenie parę dni temu w szkole i od razu rozpoznał postać. Dziewczyna miała w ręku plastikowy kubek, jednak nie wyglądało na to, że z niego piła. Doktor pomyślał, że prawdopodobnie ktoś bez pytania włożył go jej do ręki. Patrzyła na innych niepewnie, na pewno zastanawiając się czy powinna do kogoś podejść, czy nie. Doktor był pewny, że zaciągnęła ją tu Donna Noble, w tej chwili wykłócająca się z Clarą Oswald, mającą mokre włosy (kubek Donny był podejrzanie pusty).
John w jednej chwili podjął decyzję - podejdzie do niej. Już ruszył przed siebie, kiedy nagle ktoś zagrodził mu drogę.
- Na co tak patrzysz? - Jack rozejrzał się dookoła, a Doktor stłumił śmiech, widząc ślad czerwonej szminki na twarzy przyjaciela, najwyraźniej nieświadomego tego faktu.
- Uhm, nigdzie - John odchrząknął i ustawił się tak, że zasłaniał widok na stojącą pod ścianą dziewczynę. Dla kompletnie pijanego Jacka była to chyba wystarczająco duża przeszkoda, bo wzruszył ramionami i pomachał do siedzącej na kanapie Marthy Jones, ruszając następnie w jej stronę.
Doktor odwrócił się i uśmiechnął szeroko, widząc jasne włosy w tym samym miejscu, co poprzednio. Znów zaczął iść przed siebie.
- Doktor! - ktoś zawołał, a on westchnął cicho, odwracając się. Przed nim stał Rory Williams, z trudem podtrzymujący Amy Pond. - Pomógłbyś? Muszę ją jakoś doprowadzić do łazienki, bo mam wrażenie, że za moment będzie wymiotować.
Amy istotnie nie była w najlepszym stanie - rude włosy były potargane, oczy przymknięte, a skóra prawie biała. Dziewczyna z trudem pokiwała głową, potwierdzając słowa swojego chłopaka. Doktor zdecydowanie nie mógł zostawić Amy w takim stanie, więc pomógł Rory'emu. Rudowłosa zarzuciła rękę na kark Johna, a drugą na Rory'ego i w ten sposób udało im się dojść do łazienki na górze, gdzie Amy zniszczyła całkiem porządny, zdecydowanie nie zasługujący na taki koniec, czerwony dywanik. Doktor, jak to Doktor upewnił się jeszcze, że Pond czuje się lepiej i wrócił na dół do salonu. Po raz kolejny ruszył w kierunku ściany.
Z tym, że teraz już nikogo tam nie było.
John poczuł lekkie ukłucie w sercu. Za późno.
Westchnął cicho i po raz pierwszy od dawna stwierdził, że wcale nie ma ochoty na imprezę. Postanowił odnaleźć Jacka i powiedzieć mu, że tym razem wychodzi wcześniej (oraz, że nie ma pojęcia co stało się z czerwonym dywanikiem). Rozejrzał się, szukając wzrokiem swojego przyjaciela. Zamiast czupryny ciemnych włosów, dostrzegł jednak jasne. Zastygł w miejscu, a na jego twarz znów wypłynął uśmiech. Nie poszła, wciąż tu była!
Tym razem nie szedł, a biegł, przepychając się przez ludzi.
- Doktor, wiesz może gdzie Jack ma jakiś czysty ręcznik? - głos należał do Clary, która wciąż miała mokre od Doktor nie chciał wiedzieć czego włosy.
- W kuchni jest taka zielona szafka. Zajrzyj tam. - odparł John pospiesznie, nerwowo tupiąc nogą.
- Gdzie? Pokazałbyś... - nie dokończyła zdania, bo Doktor chwycił ją za przedramię i zaciągnął do kuchni, wciąż oglądając się do tyłu.
- Widzisz? Zielona szafka, zobacz tam! - popchnął ją lekko do przodu i wrócił do salonu, idąc przed siebie najszybciej jak się dało. Nie patrzył pod nogi, nie zwracał uwagi na innych ludzi. W końcu z nią porozmawia, tym razem się uda. Zostało już niedużo...
- Hej, pomógłbyś mi może z... - River Song stała obok Johna, w jej dłoni był pusty plastikowy kubek. Pewnie chciała spytać o kosz na śmieci. Na pewno chciała zadać proste pytanie, jednak dla Doktora to było za dużo.
- Zamierzam porozmawiać z Rose Tyler i nikt, ani nic mnie nie powstrzyma, okay?! - wykrzyknął nagle, na tyle głośno, że nagle wszystkie rozmowy w pokoju ucichły.
Rose oderwała wzrok od telefonu, na którym coś pisała, a jej policzki przybrały kolor dywaniku zniszczonego przez Amy. Spojrzała na Johna, jakby pytała o to czy to o tą Rose Tyler chodzi.
Doktor odchrząknął i podrapał się w kark.
- Uhm, cześć, Rose. Tyler. Rose Tyler - uśmiechnął się nerwowo. - Nie zechciałabyś mi może pomóc z pracą domową z fizyki?
Rose uniosła brwi i uśmiechnęła się niemrawo.
- John, jesteś najlepszym uczniem z fizyki - powiedziała w końcu, a on uśmiechnął się jak głupi, słysząc że dziewczyna była jedyną dzisiaj osobą, która nie użyła jego przezwiska.
- Noo, to... - Doktor nerwowo przeczesał ręką włosy - może... potrzebowałabyś pomocy z pracą domową z fizyki?
- Wiesz, że nie ma pracy domowej z fizyki, prawda? - John usłyszał nagle głos Amy, która uczęszczała na ten przedmiot razem z nim i Rose - No już, wszyscy, co się tak gapicie? Widzicie, że nie miał okazji, żeby z nią porozmawiać, wracajcie do swoich rozmów!
John uśmiechnął się do Pond z wdzięcznością, kiedy ludzie znów zaczęli ze sobą rozmawiać, a niezręczna cisza ustała.
- Wiesz co, Rose Tyler? Żadnej pracy domowej z fizyki. To znaczy, chyba że potrzebujesz w niej pomocy, bo jeśli tak, to pewnie, że ci pomogę. Ale...
- Tak, John, chętnie się z tobą spotkam. - Doktor uśmiechnął się szeroko i pomyślał, że w życiu nie widział piękniejszego uśmiechu niż ten Rose. Zwłaszcza, że pojawił się dzięki niemu.
CZYTASZ
Red Roses and Red Sneakers
RomanceSeria one shotów o Dziesiątym Doktorze i Rose Tyler, na podstawie znalezionych przeze mnie promptów, większość na promptsfordays.tumblr.com