Spacer...?

27 4 5
                                    

Kiedy wyszliśmy ze szkoły z Julka gadała Maja i Weronika. Bałem się podchodzić ale w końcu się odważyłem.
- Hej Jula! Możemy na osobności? - wolałem chyba zapytać ją kiedy nikogo nie będzie. Czułem się wtedy po prostu bezpieczniej.
- Eee... No dobra - powiedziała Julka po czym poszliśmy gdzieś w kąt
- Możemy się przejść razem? Na taki... spacer? - bałem się odpowiedzi dlatego tak bardzo rozciągnąłem moja wypowiedź

- Nie - powiedziała Jula. Po prostu ,,nie". Myślałem że się załamie. Cały się upokorzyłem
- nie...? - spytałem z niedowierzania i nie wiedzy co mam na to odpowiedzieć
- No nie. - wtedy byłem już na 100% pewny że się nie zgodziła. Odwróciła się i powiedziała - Ale możemy się jutro spotkać u mnie w domu.
- tak! Dobra. No w porządku - mówiąc to trochę się upokorzyłem, ale mimo to ważne jest że jutro spotkam się z Julą. Sam na sam. A przynajmniej mam taką nadzieję.

A więc podróż kontynuowałem z chłopakami. Było przyjemnie i bardzo zabawnie. Przeszliśmy chyba całe miasto szukając ulubionych lodów Maksa. Ostatecznie i tak ich nie znalazł, więc w podziękowaniu że z nim chodziliśmy kupił każdemu po kaktusie. Mimo i kaktusy są tanie to dla kilkunastu osób musiał trochę zapłacić.

- A wiec wdrażamy nasz plan - powiedział podekscytowany Bartek.
- Właśnie? - wykrzyknął Oskar - był bym zapomniał.
- Ale... O czym wy mówicie...? - zapytałem ponieważ naprawdę nie wiedziałem o co chodzi. Bartek powiedział że chodziło chytry plan na wkurzenie Kierkowskiego po czym szczegółowo mi go powtórzył.
- O czym ty wtedy myślałeś?! - zapytał Oskar mimo że on, Bartek jak i również ja znaliśmy odpowiedź na to pytanie
- o Julce - odpowiedział szybko Bartek na proste pytanie Oskara po czym parsknął
- Co?! Wcale nie myślałem wtedy o Julce
- no to o kim? - zapytał Oskar bardzo dobrze wiedząc że kłamie
Ooo... Julii - powiedziałem ponieważ nie mogłem wymyślić tak dobrego kłamstwa, w które uwierzyliby oboje chłopacy.

Oskar wyrwał największego mlecza jakiego zobaczył i kazał Kierkowskiemu powtarzać wszystkie samogłoski, które wymawiał posługując się mleczem jako mikrofon. Kiedy Kierkowski powiedział ,,a" Oskar wsadził całego mlecza do buzi Kierkowskiego.

Wszyscy się śmiali oprócz Stasia którego to na pewno nie śmieszyło. Po jakimś czasie padł pomysł aby pojechać na Meksyk, czyli małe Jezioro w naszym mieście.

Gdy byliśmy na miejscu wszyscy usiedli na pomoście, a ja, Oskar i Bartek próbowaliśmy wrzucić Kierkowskiego do wody. no i w końcu się udało. Kiedy wyszedł z wody zaczął gonić naszą trójkę i nawet zamoczył też Oskara. Na szczęście ja uciekłem jak najdalej od wody.

Gdy była już w pół do 6 wszyscy zaczęli wracać do domu. Mimo iż ja już dawno chciałem do niego wrócić to i tak czekałem aż Julia będzie chciała wrócić do domu, a ja będę mógł ją odprowadzić. Po 6 Jula dostała wiadomość że powinna już wracać do domu. Ja udałem że do mnie też zadzwoniła mama z prośbą powrotu do domu.

- O ty też już wracasz. - powiedziałem udając zaskoczonego. - Mogę cię odprowadzi jeśli chcesz. - bardzo byłem wtedy z siebie dumny bo zabrzmiałem jak prawdziwy gentleman.
- No jeśli możesz i ci się chce to proszę bardzo. - bałem się odrzucenia, lecz tym razem się zgodziła. W środku skakałem z radości, ale na zewnątrz udawałem poważnego. Mam nadzieję że ja to podnieciło i że będzie miała ochotę w przyszłości być ze mną w związku.

Drogę przeszliśmy gadając o głupotach. Było bardzo miło, aż nie mogłem się doczekać dnia jutrzejszego kiedy od razu po szkole ide do niej do domu.

- No to już idę - powiedziała Jula stojąc przed domem dodając - paaa - nie było to takie zwykłe ,,pa" przez co się uśmiechnąłem i szybko odpowiedziałem
- papaaa


-------------------------------------------
Napisałem już 2 rozdział ponieważ wiem że ta książka jest na prawdę zajebista

Juladrian love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz