Rozdział 3

8 1 0
                                    

Podarłam i wyrzuciłam kartkę po to, by jakimś cudem mama nie znalazła jej w moich rzeczach. Nigdy nie podejrzewałam jej o grzebanie w rzeczach, bo wiedziałam, że miała ważniejsze sprawy do zrobienia. Zrobiłam to jednak na wszelki wypadek. Wsiadłam do auta i kazałam naszemu kierowcy włączyć radio. Zamknęłam oczy, zaczęłam rozmyślać o jutrzejszym dniu i niepotrzebnie się tym denerwować. Przecież nie mogło być aż tak źle, prawda? Nie zostanę wydziedziczona ani wyrzucona z domu, ponieważ miałam mieć nowy dom wśród nowych ludzi. A gdyby moja matka jakimś cudem zatrzymałaby mnie przy sobie mimo, że dla zwykłych ludzi nie jest to możliwe. Jednak wtedy nie traktowałaby mnie z taką ulgą jaką mam teraz. Kazałaby mi robić te wszystkie rzeczy, o których boję się nawet myśleć. To nie byłoby życie tylko kara, a za swoją "zbrodnie" musiałabym płacić do końca swoich dni, o ile one kiedyś nadejdą. 

Już po paru minutach znalazłam się pod apartamentowcem mającym aż sto trzydzieści pięter, a jedyne co musiałam zrobić to wjechać windą na piętro sto jedenaste. Nasza winda była o wiele szybsza niż te zwykłe windy w innych budynkach. Poruszała się z prędkością jednego piętra na sekundę, więc podróż na górę zajęła mi lekko ponad minutę. Po dotarciu na odpowiednie piętro chciałam szybko czmychnąć do swojego pokoju, ale w salonie czekała na mnie mama. Z szerokim uśmiechem na ustach, spytała:

- Jaki miałaś wynik? Słyszałam, że podobno wolałaś pokazać mi go osobiście, więc czekam. 

Otwarłam szeroko oczy i zaśmiałam się nerwowo. Co ja jej miałam powiedzieć teraz? Dlaczego tego nie przemyślałam w trakcie jazdy samochodem. Stres sprawiał, że głupiałam.

- Tak, już. - Zaczęłam udawać, że szukam tej przeklętej kartki za paskiem spodni, następnie w torebce, a na koniec obejrzałam się za siebie czy aby na pewno nie spadła mi ona przed chwilą. - Chyba musiała mi wylecieć gdy wychodziłam z sali. - Westchnęłam i zrobiłam smutne oczy. Może powinnam zostać jakąś aktorką, skoro tak dobrze idzie mi kłamanie? 

- W takim razie może zadzwonię do tej kobiety, która nie chciała mi go przekazać, ponieważ się nie zgodziłaś. Powiem jej, że zmieniłaś zdanie - sięgnęła po telefon, a ja jak gepard rzuciłam się w stronę kanapy z szerokim uśmiechem.

- Na szczęście pamiętam wynik na pamięć. Miałam 96% wskazujące na Inteligencje. - W duchu modliłam się by mi uwierzyła, chociaż teraz gdy jeszcze tu jestem. Wiedziałam, że nie była głupia i pewnie widziała, że coś kręcę, ale mogła zwyczajnie mi dzisiaj odpuścić. Pewnie miała ważniejsze rzeczy do roboty niż ubieganie się za jakimiś wynikami swojej nastoletniej córki. 

- A pozostałe 4%? - Uniosła lekko brwi, a ja już wiedziałam, że ona wie o moim kłamstwie.

- Te cztery przydzielono do Prawników. - Wzruszyłam ramionami i nadal starałam się patrzeć jej w oczy, co nie było takie łatwe, zważając na to, że nakłamałam jej więcej niż przez całe swoje życie. 

- Więc jutro nie zaskoczysz mnie, mam racje? - Lekko przeraził mnie chłodny ton jej głosu. Wiedziała, że kłamię, a mimo to liczyłam, że nie będę miała dzisiaj, bądź jutro rano nieprzyjemniej pogadanki o moim kłamstwie. 

- Tak. Znaczy nie, nie zaskoczę. - Pokiwałam energicznie głową, a następnie wstałam z kanapy i udałam ziewanie - Jestem już zmęczona, a jutro ciężki dzień. Pójdę się położyć i nie będę więcej ci zawracać głowy, bo wiem, że masz inne sprawy na głowie - dałam jej szybkiego buziaka w policzek i jak najszybciej zmyłam się z salonu. 

Co za dzień. Pierwszy raz zrobiłam coś co było zgodne ze mną, a także pierwszy raz okłamałam własną matkę. Z tego drugiego nie jestem dumna, chociaż uważam, że była to najlepsza opcja jaką mogłam zrobić. Jestem pewna, że to moja ostatnia nocka w tym pokoju. Nie mogę doczekać się jutra. 

ETERNITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz