Rozdział 4

6 1 0
                                    

Mama wybrała mi najdroższą i najbardziej elegancką sukienkę na tę wspaniałą uroczystość wybrania swojej przyszłości. Przekonana, że z nią zostanę, wydawała się taka szczęśliwa i dumna ze swojej jedynej córki. Gdy widziałam ją w takiej niecodziennej euforii zrobiło mi się jej aż szkoda. Co to będzie za ośmieszenie dla niej jak nie wrócę z nią do domu. Ciekawe co powiedzą ludzie... Akurat mnie to nie obchodzi, jednak dla niej to będzie największy zawód jaki kiedykolwiek ją spotkał.

Pod sukienką miałam krótkie, obcisłe czarne spodenki oraz top, na wypadek gdyby podczas podróży do innej grupy sukienka za bardzo by mi przeszkadzała. Niestety nie miałam jak zabrać innych butów więc te niewygodne szpilki będę musiała zdjąć po wyborze. 

Na dole już czekał nasz kierowca. Zjechałyśmy na dół windą i udałyśmy się do samochodu. Czekało mnie teraz najgorsze, czyli zagadywanie matki na temat mojego wyboru i któreś z kolei pytanie jak zamierzamy spędzić czas po ceremonii. 

- Załatwiłam byś wchodziła jako ostatnia - powiedziała. Chciała zostawić najlepsze na koniec. Nie wiedziała, że okaże się najgorszym. Nie potrzebowałam specjalnego traktowania, ale też nie chciałam się jej sprzeciwiać. Niech myśli, że jestem jej posłuszna. - A po powrocie pojedziemy na kolacje do najlepszej restauracji.

- Mhm - przytaknęłam tylko, nie chciałam jej tak kłamać, a zostało pewnie tylko parę godzin do zmienienia grupy i już na zawsze ucieknięcia z tego życia.

- Coś nie tak? - Spojrzała na mnie wyczekująco.

- Nie, nic. Lekko się denerwuje i to tyle - wzruszyłam ramionami.

- Nie ma czym, dobrze wiemy, że wszystko będzie dobrze.

Ona myśli, że wszystko będzie dobrze. Ja wiem, że dobrze być nie może.

***

Ceremonia trwała już od ponad godziny, większość osób już zdecydowało. Podczas wyborów co chwile słychać było oklaski (każdy je dostawał, nie patrząc na wybór), ale również płacz, oburzenie rodziny, gdy ich dziecko ich opuściło oraz było widać zdziwienie na twarzy gdy ktoś po kim się tego nie spodziewano zmienił grupę. 

- Rafe Kane! - Znudzona już całym zajściem, rozejrzałam się po sali by odnaleźć kolejną osobę, której i tak nie zapamiętam. Ale co miałam robić innego? 

Moim oczom ukazał się ten sam chłopak, który siedział obok mnie na teście. Szedł pewnym siebie krokiem, a ja odniosłam wrażenie, że nie widziałam pewniejszej siebie osoby. Jego biała koszula była niedopięta co sprawiało, że wyglądał na łobuza, a jego ciemne loki mnie zaintrygowały. Był przystojny na swój sposób, nie wpasowywał się w typowe kanony piękna, miał duży nos a jego oczy wyglądały na zmęczone, ale z pewnością było w nim to coś. 

Podszedł pewnie do stołu, na komputerze pewnie zaznaczył do jakiej grupy chce należeć i podpisał się. Gdy jego wybór został zatwierdzony spojrzał w lewą stronę gdzie pewnie siedziała jego rodzina, jego wzrok mówił, że niczego nie żałuje. Naprawdę wiedział czego chce.

- F1! Wojownik! - Poinformował mężczyzna, a ludzie znowu zaczęli bić brawo. 

Zdaję się, że może uda mi się go poznać.

Po kilkunastu innych osobach, w końcu przyszedł czas na mnie. Byłam ostatnia i pewnie niektórzy czekali by zobaczyć co zrobię. 

ETERNITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz