3 - Przysługa

31 1 0
                                    

Wpatrywałam się w Adrien jak głupią bo naprawdę ale to naprawdę był przystojny i te jego dołeczki boze...

STACY STOP!

Ale nie dosyć że byłam w nim zauroczona to on cały czas mnie zagadywał podobnie jak Mady ale ona to coś innego, on poprostu... Jakby mnie lubiał bo Mady jets poprostu wygadana jak katarynka gada i gada ale lubię takie osoby ale są rzeczy waże i ważniejsze. Czyli Adrien.

Wszyscy pojechaliśmy do domu mojego brata (teraz też mojego) i usiadlismy na kanapie dom był naprawdę ładny i wyglądał elegancko jak na to że to mój brat tu mieszkał. Ogólnie gadałam zazwyczaj z Mady, Adrienem no i z moim bratem.

Dziewczyny wydawały się naprawdę fajne i dobrze mi się z nimi gadało, a chłopacy byli głupolami ale już ich pokochałam. Żebyście nie zrozumieli źle, nie że kochałam kochałam ale poprostu moje serduszko już ich lubiało.

- Dziewczyny musimy wyjść na jakiś shopping, i ty Stacy razem z nami. - uśmiechnęła się do mnie Sophia.

- Pewnie że pójdę z wami tylko jakby to powiedzieć. Nie mam obecnie pien... - nie dokończyłam bo moją wypowiedź przerwał Gray. - Spokojnie siora dam ci wszystko.

- Uh nie potrzebuje twoich pieniędzy sama bym je zarobiła ale jak dają trzeba brać, co nie? - uśmiechnęłam się zadziornie w stronę mojego braciszka, a potem spojrzałam na Adriana bo chciałam wiedzieć czy moje żarty są śmieszne. Gdy zobaczyłam na jego twarzy uśmiech odrazu poczułam się lepiej.

- ha ha bardzo zabawne Stacy ale żarty są śmieszne gdy wszyscy się śmieją. - i po tych słowach wybuchnęłam śmiechem tak jak prawie wszyscy no tak mówię "prawie" bo jedyny nie zaśmiał się Connor no jasne jak zwykle. Pan "mnie nic nie rusza" Nigdy się nie śmieje z moich żartów phh jeszcze zobaczymy.

- Dobra wiecie co ja idę do pokoju, bo boli mnie już głowa od was. - powiedział jebany Connor jak na zawołanie normalnie.

My wszyscy na niego spojrzleismy i przytkenilamy głowami a gdy chciał już iść to odezwała się Mady.

- Pójdę z tobą. - powiedziała stanowczo Mady. - Mady nie. Wolę zostać s a m. - ostatnie słowa powiedział powoli ale ostrzegawczo żeby dziewczyna zrozumiała że nie chce jej tam. W zasadzie to go rozumiałam bo sama też lubiłam czasem trochę pobyć sama ale gdy miałam okazję to zawsze spędzałam je z przyjaciółmi. Dziwne.

- Jezu Con przestań, dobra? Idę z tobą i tyle, mam to w dupie czy chcesz czy nie. - powiedziała wstając z kanapy ale powstrzymałam ją. Sama nie wiem czemu to zrobiłam poprostu... Jak chciał samotności to niech ja ma i nie wolno mu przeszkadzać. I tyle.

Spojrzała na mnie zdziwiona jakbym jej matkę zabiła czy coś. Nie rozumiem, poprostu ją powstrzymałam a ona co?

- Co ty robisz Stacy? Zabraniasz mi iść do Connora? To mój chłopak nie Twój i nie będziesz mną decydować idiotko. - powiedział już trochę wkurwiona

- Ale o co ci chodzi? Przecież on chce być sam nie rozumiesz? Może lubi swoje towarzystwo albo po prostu nie ma ochoty na Twoje i jak mówi nie to znaczy nie. Rozumiesz? - powiedziałam stanowczo. Niby jestem nie śmiała i tak dalej ale jak ktoś mnie denerwuje to umiem mu się postawić i staje się potworem a ja dopiero się odpalam więc niech uważa co mówi.

- Przecież kurwa znasz go z kilka godzin a wiesz lepiej ode mnie? - wskazała na siebie palcem. - O nie kochana on jest m o i m chłopakiem i wiem lepiej czy mam teraz za nim pójść czy nie. - warkneła.

Spojrzałam na wszystkich wzrokiem jakbym ich chciała zabic i tylko mój brat wiedział o co chodzi. Bo od dziecka tak robiłam jak na kogoś się mocarnie wkurwiłam a ona już to zrobiła z kilka ser razy więc jej się należało.

- A on to kurwa zabawka jest że na własność!? I to że kurwa znasz go dłużej nic nie znaczy. Przeszłam dużo i wiem kurwa że jak człowiek chce być sma to trzeba go zostawić i nie ważne jak jest źle z tą osobą poprostu kurwa zostawić! A do tego to nie odzywaj się do mnie tak jakbym była nikim bo tu jestem nowa a ty królową kurwa lodu nie jestem do ciebie gorsza tylko lepsza i jeszcze zobaczysz ty... - chciałam skończyć swój monolog bo wkurwiłam się jak nie wiem. Chyba było to widoczne...

- Stacy! Uspokuj się kurwa. To ich sprawa a nie się wtrącasz. I zaraz sobie z tobą porozmawiam o tym co odjebałaś kurwa. - powiedział mój jebany brat (dupek).

Spojrzałam na niego strasznie wkurwiona. Co on wiedział o mnie ze niby tak się teraz mną przejmował, hm?

- Ta o wracaniu się w sprawy to kurwa jesteś akurat bardzo dobry więc przestań mnie kurwa jebana przestawiać bo ci się coś nie podoba myślisz że było mi tam łatwo? Że ty miałeś gorzej? Że... A dobra jeb się. - powiedziałam ze łzami w oczach i wyszłam z tego domu.

Szłam przed siebie nie patrząc na innych tak poprostu patrzyłam przed siebie i ryczałam jak dziecko. Nagle weszłam w jakąś meską klatę. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Connora.

- Słyszałem co powiedziałaś co do słowa i szczeże dzięki. Jestem Ci winien przysługę. - uśmiechnoł się do mnie i zaczol się lekko śmiać. - To jak się wkurwiałs na Mady było piękne. Serio należało jej się usłyszeć takie słowa bo mi nie wystarczyło odwagi a ty nowa dałaś. Powiem Ci jesteś mocna Stacy.

Słuchałam go jak głupia. Czy on się uśmiechnoł? Do mnie? Czy on kurwa poważny? Też uśmiechnęłam się do niego i nawet dobrze mi się z nim rozmawiło aż nagle sobie przypomniałam o tym że on wie o tym z mnie biją widziałam w jego oczach to.

- Ej bo jest sprawa... - powiedziałam niepewnie a on na mnie spojrzał i gestem głowy kazał mi kontynuować. - bo wiesz to w samolocie że mnie biją to był żart... Wiesz nie chce żebyś tak serio myślał bo serio nigdy nikt mnie nie bił... - powiedziałam kłamiąc mu prosto w oczy.

- Spoko mało mnie i tak to obchodzi. - powiedział już trochę bardziej jak Connor no wiecie tak nie miło.

Uśmiechnęłam się i udawałam się wsyztsko jest okej. Mam nadzieję że on wie że to dla żartów a nie na poważnie znaczy to nie był akurat żart ale oni tak mają myśleć. Ja jedyna znam prawdę no i jeszcze ta szmata (czyli matka).

Nie rozmawialismy już, poprostu szliśmy i oby dwoje myśleliśmy o czymś innym.

My angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz