thirty three ✩ i know it's not okay

40 3 0
                                    

Nie sądził, że to zrobi, a już tym bardziej nie tak szybko, ale po porannej kłótni z rodzicami potrzebował jakiegoś wsparcia. Co prawda zdążył już osmarkać i pomoczyć łzami bluzę Jimina, jednak dobrze wiedział, że tylko jedna osoba może poprawić mu humor.

Szedł korytarzem, starając się wyrzucić z głowy wszystkie określenia, które padły podczas wymiany zdań. Usłyszenie od rodziców, że jest się nic niewartym śmieciem zdecydowanie nie należało do przyjemnych, choć jednocześnie nie był to pierwszy raz, kiedy tak go nazwali. W złości mówili różne bolesne rzeczy.

Chciał znaleźć Jeongguka.

Wiedział, że jeśli mu wyjawi, kim jest, to na chwilę go przy sobie zatrzyma, a przecież właśnie tego potrzebował - w końcu sam głos tego chłopaka był w stanie wyrzucić z jego głowy wszystkie myśli o ostrych brzegach, które zbyt mocno wbijały mu się w umysł.

Czy to był dobry pomysł? Nie wiedział. Ale równocześnie nie mógł znaleźć żadnych racjonalnych powodów, dla których pozwolenie Jeonowi na poznanie jego drugiej tożsamości miałoby być złym pomysłem. Bez całej tej tajemniczej otoczki mógł mu się jedynie znudzić, i choć ta perspektywa bolała, to był w stanie zaryzykować.

W końcu znalazł go pod salą do matematyki, otoczonego standardowym kręgiem przyjaciół - Yoongi, Seokjin i Namjoon. Jak na Jeongguka było to wyjątkowo mało, więc upatrzył w tym swoją szansę.

Jego serce dudniło w klatce piersiowej, a nogi były jak z waty, kiedy podszedł od tyłu i lekko złapał chłopaka za ramię, równocześnie wymawiając jego imię, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. Ten odwrócił się ze zdezorientowanym uśmiechem, a jego przyjaciele spojrzeli po sobie chyba nawet bardziej zdziwieni.

- Hej, Jeongguk, mogę chwilę z tobą pogadać na osobności? - zapytał i trochę się rozluźnił, kiedy w oczach chłopaka zaświeciły się te śliczne iskierki ciepła. - W sprawie wystawy.

Jeongguk skinął głową i odszedł od swoich przyjaciół, ciągnięty przez Taehyunga w trochę bardziej ustronny fragment korytarza. W końcu zatrzymali się przy jednej z szarych ścian, o którą obaj się oparli.

- Te prace na halloween, które mi wczoraj wysyłałeś, pani Kim prosiła, żebyś je niedługo przyniósł. Trzeba będzie wszystko oprawić i rozwiesić, więc dobrze by było, gdybyś je przyniósł tak do końca przyszłego tygodnia.

Jeongguk na początku znowu tylko pokiwał głową i wyglądał na zupełnie nieprzejętego tym, że Taehyung właśnie mu się ujawnił. I mimo że to znaczyło, że w ich relacji raczej niewiele się zmieni, to Kima trochę ukłuło w serce, bo przez spokojną reakcję miał mniej czasu na podładowanie baterii w towarzystwie swojego zauroczenia.

- Właściwie, to czemu powiedziałeś mi akurat teraz? - zapytał, a Taehyung miał ochotę odetchnąć z ulgą, zwłaszcza że Jeongguk przez panujący na korytarzu hałas trochę się przysunął, żeby lepiej słyszeć. - Przecież nie chciałeś, żebym wiedział, kim jesteś.

- Prędzej czy później byś się dowiedział. - Wzruszył ramionami i poszukał w głowie jakiejś porządnej wymówki. - Zresztą, co mógłbyś mi zrobić? Obracasz się w raczej tolerancyjnym środowisku, puszczanie plotek na temat mojej orientacji by nie wypaliło.

- A już miałem nadzieję, że powiesz, że mi ufasz - zaśmiał się Jeongguk.

- Nadzieja matką głupich, Gguk.

- Wydaje mi się czy mnie obrażasz?

- Ja? W życiuuu.

Spojrzeli sobie w oczy. Tęczówki Jeongguka świeciły milionem gwiazd - błękitna galaktyka była znacznie piękniejsza niż ta na niebie. Taehyung zjechał wzrokiem na jego ramiona, a przed oczami zajaśniało mu wspomnienie, w którym był przez nie ciasno oplatany. Chciał się znowu przytulić.

- Fajnie, że powiedziałeś, Tae. - Położył dłoń na odkrytym przedramieniu Taehyunga. Pomiędzy ich ciałami przeskoczyły małe fragmenciki energii, które przyprawiły Kima o gęsią skórkę. - Zimno ci? Jak chcesz, to mam w szafce zapasową koszulę, mogę ci pożyczyć.

- Nie, dzięki. Mam w plecaku bluzę.

- Jak chcesz. - Stali chwilę w ciszy, Jeongguk wpatrywał się w swoją dłoń na skórze Taehyunga. Dopiero po chwili się odezwał: - To dlatego wtedy, w toalecie, byłeś taki... smutny? Po prostu nie mogłeś spać?

- Tak, ale proszę, nie wracajmy do tego. Rzadko bywam w aż tak złym stanie. - Zaśmiał się niezręcznie, a drugi chłopak kiwnął głową.

- Mimo wszystko teraz wyglądasz podobnie. To znaczy nie masz czerwonych ani opuchniętych oczu, ogólnie wyglądasz dobrze, tylko ten wzrok... znowu coś się stało?

- Nie, jest okej.

- Wiem, że nie jest - mruknął i przyciągnął go do krótkiego uścisku.

Tym razem przytulenie trwało może trzy albo cztery sekundy, w każdym razie znacznie mniej niż poprzednio. Taehyung jednak poczuł się trochę lepiej - słowa rodziców nie wżerały mu się już tak bardzo w mózg, który był zbyt otumaniony jedną ręką na dole jego pleców i drugą oplatającą jego ramię, położoną tylko trochę poniżej karku. Przyjemne ciepło na chwilę rozlało mu się po ciele, kiedy poczuł, jak mięśnie Jeongguka lekko się napinają, żeby zapewnić mu lepsze oparcie. Oddał uścisk i naprawdę żałował, że prawie od razu musiał puścić.

Jeongguk trochę się cofnął, po czym na chwilę przybliżył odrobinę ich twarze.

- No, jest trochę lepiej. Zakładam, że nie chcesz mi mówić, co się stało, a już tym bardziej w trakcie dziesieciominutowej przerwy, ale jeśli tylko będziesz później chciał się wygadać, to chętnie posłucham.

- Dziękuję - tylko tyle udało mu się wydusić, ale przynajmniej jego głos był niski i stabilny. W dużych emocjach bywało, że się trochę jąkał, więc cieszył się, że tym razem obyło się bez tego. Już i tak zrobił z siebie wystarczającego debila.

Chciał dodać coś jeszcze, ale przerwał mu dzwonek obwieszczający początek lekcji. Chcąc nie chcąc, pomachał szybko Jeonggukowi i pobiegł w stronę swojej sali, żeby się nie spóźnić na zajęcia z rysunku.

sky full of stars |k.th x j.jk| ★Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz