18. BIANCA

1.3K 67 10
                                    


-Niechcący wygadałem się, że spotkałaś się ze swoim ojcem...

Wstrzymałam oddech.

Powinnam być zła, prawda? Cholernie mocno zła, bo powiedział im coś o czym nigdy mieli się nie dowiedzieć. Powinnam uderzyć go w twarz za to, że wyjawił mój sekret.

Ale nie potrafię tego zrobić. Nie umiem się na niego gniewać, bo kiedy tylko usłyszałam jego słowa niebywały ciężar opuścił moje ciało. Tak bardzo mi ulżyło, że już wiedzą. Tyle razy próbowałam powiedzieć o swoich spotkaniach z ojcem Alanowi czy Ayli, ale zawsze brakowało mi odwagi. Wiedzieli, że kiedyś się z nim widywałam. Ale po akcji gdy wyrzekł się mnie przy swoich znajomych i udał, że nie ma pojęcia kim jestem, jasno dali mi do zrozumienia, że nie powinnam utrzymywać z nim żadnych kontaktów. I mieli rację. Ten człowiek za każdym razem próbuje mnie wykorzystać, a ja za każdym razem mimo iż wiem po co chcę mnie zobaczyć i tak się zgadzam.

-Proszę powiedz coś. – Wychrypiał ledwie słyszalnym głosem. – Naprawdę to wyszło niechcący. Nie chciałem cię zdenerwować. Wiem, że mi zaufałaś... Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło. Przepraszam.

Opuściłam nisko głowę wypuszczając westchnięcie ulgi. Cadler nie zrobił nic złego. W tym momencie jestem mu wdzięczna, bo jedynie dodał mi odwagi aby szczerze porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi. Uniosłam głowę, a nasze spojrzenia się spotkały. Widziałam w jego oczach strach i żal do samego siebie. Nie był to przyjemny widok.

-Chyba mnie nie słuchałeś. – Powiedziałam. – Przed chwilą ci powiedziałam, że na nic nie będę zła. No chyba, że powiedziałbyś im o moim głupim wybryku, którego się dzisiaj dopuściłam.

Zmarszczył swoje gęste brwi i zrobił krok w moją stronę. Widząc, że nie uciekam i się przed nim nie chował zbliżył się jeszcze bardziej. Widziałam niepewność w jego oczach i gestach. Długo się zastanawiał i zapewne nie do końca wierzył moim słowom, ale gdy tylko chwycił mnie za dłoń i przyciągnął ją do swoich ust, to wszystko zniknęło.

-Naprawdę przepraszam. – Ucałował wierzch mojej dłoni, a chwilę po tym przytknął ją do swojego policzka. – Osaczyli mnie i po prostu...

-Cadler...- Kciukiem przejechałam po jego szczęce. – Nie jestem zła. Dziękuję, że to zrobiłeś.

-Dziękujesz mi?

-Tak. Dziękuję, bo gdybyś ty tego nie zrobił nigdy nie miałabym odwagi porozmawiać z nimi na ten temat. Teraz przynajmniej nie mam wyjścia.

Ogromna ulga spłynęła po jego ciele. Widziałam jak jego napięte ramiona rozluźniają się, a cała postawa staje się bardziej luzacka, taka jaką lubię najbardziej. Niewiele myśląc i nie potrafiąc już czekać dłużej, owinęłam dłonie wokół jego pasa i z całej siły się w niego wtuliłam. Nigdy nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Niemalże natychmiastowo objął mnie wokół pleców i oparł podbródek o czubek mojej głowy.

-Możemy już zakończyć ten temat? – Zapytałam. – Nie za bardzo lubię i chcę rozmawiać o swoim ojcu.

-Możemy. – Odparł. – Jeśli tego właśnie chcesz.

-Chcę, bo chyba przyszedłeś tu porozmawiać ze mną o czymś zupełnie innym, nie prawda?

Odsunął się ode mnie, a ja poruszyłam brwiami przybierając na twarz delikatny uśmiech. Wspomnienie mojego dzisiejszego wybryku wciąż pojawia mi się przed oczami. Jego wzrok i to jak zatraca się w moim dotyku, był niespotykany. Nigdy wcześniej nie widziałam mężczyzny, który w taki sposób na mnie reaguje. Chciałabym zobaczyć jak całkowicie ponosi się emocjom i w końcu mi ulega.

To tylko przyjaciel.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz