10. BIANCA

737 47 26
                                    

- Bałem się, okej? Strasznie się o ciebie martwiłem.

Cichy szept Cadlera, który czułam na swoich ustach spowodował ciarki na moim ciele. Wciąż nie potrafiłam opanować przyspieszonego oddechu. Nie miałam odwagi otworzyć oczu, ani się odsunąć. Wciąż stałam przy nim. Ciało przy ciele, oddech przy oddechu. Moje dłonie wciąż kurczowo zaciskały się na jego karku. A silne dłonie Cadlera gładziły moje policzki z niebywałą delikatnością.

Miałam wrażenie, że czas staną w miejscu. Mimo tego, że wiedziałam jak bardzo złe to było nie potrafiłam od niego odejść. W końcu czułam, że komuś na mnie zależy, że nie jestem obojętna. To trwało zaledwie kilka sekund. I tylko tyle wystarczyło, aby wspomnienia z tamtej nocy odtworzyły się w moim umyśle. Godzinami wielbił i podziwiał moje ciało. Szeptał jaka jestem piękna i wyjątkowa. Całował każdy skrawek mojej skóry. Robił ze mną coś, czego nikomu wcześniej się nie udało. I zrobił to teraz. Po raz kolejny. Namieszał mi w głowie.

-Nie możemy.- Szepnęłam i niechcący otarłam się wargami o jego usta.

-Nie, nie możemy.- Przytaknął drżącym głosem.

Dopiero teraz zebrałam się na odwagę aby otworzyć oczy. Wpatrywał się we mnie szklanymi tęczówkami w odcieniu gorzkiej czekolady. Piękne miał oczy, takie niewinne a zarazem pełne władzy. Jego twarz była nad wyraz spokojna i opanowana jednak w jego ciemnych oczach kryła się złość i odrobina zdziwienia.

W jednej chwili czułam na sobie jego dotyk i oddech, a w drugiej to wszystko zniknęło. Z prędkością światła Cadler zrobił krok w tył. Wypuścił powietrze z ust i przetarł twarz dłonią, która jeszcze niedawno gładziła mój policzek.

-Kurwa.- Szepnął zasłaniając twarz rękoma.- Kurwa, kurwa, kurwa...

-Cadler...

-Przepraszam.- Jęknął robiąc kilka kroków w tył. Oparł się plecami o ścianę a głowę opuścił nisko.- Nie chciałem, przepraszam. To znaczy chciałem, ale nie powinienem był tego robić.

Całe ciało Cadlera zaczęło drżeć. Dłonie zacisnął w pięści, a oddech od kilku minut nie potrafił spowolnić. Denerwował się. Był zły na to, że pozwolił aby emocje z nim wygrały. I ja też byłam zła, bo nigdy nie przypuszczałabym, że jeszcze raz dane mi będzie doświadczyć czegoś tak niesamowitego. Byłam na siebie zła, bo obiecaliśmy sobie, że do niczego więcej między nami nie dojdzie.

Ale to moja wina. To ja go zdenerwowałam i wyprowadziłam z równowagi. To przeze mnie możemy stracić to, co budowaliśmy od prawie dwóch miesięcy.

-Przepraszam.

-Nie Bianca, to ja przepraszam.

-Nie, ja przepraszam.

-Ja cię przepraszam, nie ty mnie.- Warknął odbijając się plecami o ścianę. Podszedł o jeden krok w moją stronę.- Przepraszam cię. Przepraszam, przepraszam...

-Cholera, Cadler!- Krzyknęłam sfrustrowana.- Zamówiłam ci męską dziwkę żebyś tylko się do mnie odezwał! To ja przepraszam, nie powinnam tego robić, to moja wina.

Strach. To uczucie w tym momencie nie dawało mi spokoju. Bałam się, że już nigdy więcej nie spędzimy wspólnie wieczora i nie będziemy się sprzeczać o głupoty. Polubiłam tego dupka i zaczęłam mu ufać, a teraz wszystko spieprzyłam.

-Złośnico... Nadąsałem się na ciebie, bo mi nie odpisywałaś i nie dawałaś znaku życia, odwaliło mi, przepraszam.

-Długo jeszcze będziemy się przepraszać?- Zapytałam przewracając oczami.- Pocałowałeś mnie! Mieliśmy się nigdy więcej nie pocałować!

To tylko przyjaciel.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz