=Pech=

133 7 41
                                    

Jest sobotni poranek, o godzinie 5 obudziły mnie promienie słoneczne, wchodzące z okien do mojego i Kazachstana pokoju.

Wstałem z łóżka, wycierając zaspane oczy i cichym krokiem podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej luźne, stare dresy koloru czarnego i białą po bracie bluzę. Wziąłem także jakieś bokserki oraz skarpetki i skierowałem się cichaczem, zamykając szafę, do łazienki, gdzie się ubrałem.

Poszedłem następnie, utrzymując ciszę, do kuchni, wziąłem jakiegoś owoca i pobiegłem założyć buty po czym wyszedłem z nie wielkiego mieszkania.

Musiałem szybko dojść do pracy dorywczej, którą zaczynam codzienne o 5:20 i gdy jest szkoła kończę o 12.15, natomiast w weekendy i inne święta kończę o 17.

W szkole jestem uznawany za takiego "bad Boya". Zawsze się spóźniam minut pięc na pierwszą lekcję przez pracę, często palę papierosy, a w nocy piję alkohol. Często wdaję się w bójki, ale to wina drugiej osoby nie moja ( XD ).

Ogółem mam oczy koloru niebieskiego a włosy są ciemnego blondu. Jestem najniższym chłopakiem w moim liceum a wzrost wynosi 163 cm. Lecz pomimo mojego wzrostu, większość osób zna mnie długo i wie że nie warto że mnie kpić.

Gdy nie przebywam z znajomimy, jestem spokojną osobą. Pracuję w bibliotece, gdzie żadna osoba która mnie zna, nie spodziewałaby się żebym kiedykolwiek z własnej woli się udał do takiego budynku.

Szczerze, lubię przebywać pośród książek. Uspokaja mnie to trochę. Dlatego szukałem pracy tego typu, żebym mógł się uspokoić, a nie jeszcze bardziej wkurzać.

Jestem już pod bibloteką publiczną. Wszedłem po schodach do wejścia i otworzyłem drzwi kluczami, bo to ja właśnie otwierałem biblotekę każdego dnia, a w dni wolne od szkoły, zamykałem także ją.

Wszedłem do środka i wywaliłem się prosto na ryj. Poczułem ciepło ciecz na łokcach, kolanach oraz czole. Wstałem powoli na nogi, które ledwo się trzymały prosto. Skierowałem się do łazienki i wziąłem apteczkę, która była na półce nad lustrem, które natomiast było nad zlewem.

Szybko się opatrzyłem i gdy odkładałem apteczkę na miejsce to półka spadła prosto na zlew a zlew, który był takim wiszącym, spadł na moje stopy.

Poczułem kruszenie się kości i natychmiastowo wyjąłem telefon żeby zadzwonić na 112. Nie zamierzam jeszcze umierać, przynajmniej dla mojego rodzieństwa.

Po kilkunastu minutach przyjechała karetka pogotowia. Ja przez czas, który czekałem to siedziałem i grałem w jakąś grę. Podszedł do mnie ratownik no i zaczął podnosić umywalkę z półką, a ja szybko odsunąłem nogi.

~>

Jest już 8.51 i zapowiada się na to że troszku zostanię w szpitalu... Boję się o rodzieństwo.. O 18 wraca ZSRR... Niestety jedyne co mogę zrobić to zadźwonic do Kazachstana żeby wyszedł z dzieciakami gdzieś na no do jakiś znajomych czy coś...

Tak i zrobię. Po skończonej bitwie w Brawl Stars, wyszedłem z gry i zadzwoniłem do starszego brata.

-Czego chcesz? - zapytał surowym głosem, najwidoczniej był po dragach.

-Trafiłem do szpitala i zostanę tu parę dni. Ojciec dzisiaj wraca, więc moglibyście pójść gdzieś na noc, żeby nie być z nim? - powiedziałem, najspokojniej jak potrafiłem. On warknął i powiedział krótkie ok, po czym się rozłączył.

Uf... Przynajmniej tyle dobrego.

~>

Nagle usłyszałem jak jakiś dziewczęcy głos, który od razu rozpoznałem. Była to Polska, która była moją najlepszą przyjaciółką i pracowała ze mną. Otworzyła energetyczne drzwi od mojej sali i z uśmiechem podbiegła do mnie, a przed twarzą pokazała mi pluszaka. . .

540 słów

Mam nadzieję że spodoba się nowa książka a wena szybko nie ucieknie!

Bye-bye 🤍

√Opsies° || GerRus/RusGerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz