Nie śpię
Niosę brzemię
Te brzemię, które wypaliłem sobie w oku
Mam dziurę w duszy
Zniszczyłem cząstkę siebie, który to już horkruks?
Tęsknię za tobą ,chociaż przy mnie jesteś
Tęsknię za twoim słowem, czy tęsknię za twoim potrzebowaniem mnie?
Twój uśmiech przywołuje zakryte wspomnienia
Ja jako błędny rycerz
Poprowadziłem cię na skraj urwiska
Co za hańba, zasługuję na karę
Drzwi przede mną zamknięte a ja dobijam się już któryś raz
Otwórz mi, wciąż cię błagam
Dałaś mi zaufanie i nóż do mej dłoni
Chciałem cię obronić lecz
Ręka zadrżała a ostrze wbiło się w twoje plecy
Uciekasz ode mnie a ja,
tylko chciałem być zbyt idealny
Chcesz się pojedynkować ,chociaż ja już opuściłem oręż
Znalazłem mapę lecz droga niejasna
Kobieta o czystym sercu mówiła mi ,że to co dobre nigdy mnie nie opuści
A co jeśli skażę je trucizną?
Myślę, że kazałaby mi znaleźć antidotum
Idę na wojnę, wiedząc że największa bitwa, to ta z samym sobą
Nie szukam schematu, szukam drogi na którą mogę wkroczyć
Choć czuję, jakbym uwięził w ciemnej celi twoje zaufanie
Nie chciałbym, byś mnie opuściła na szlaku
Niech więc spali mnie poczucie winy, jeśli zgubiłem klucz na zawsze